#10

247 14 6
                                        

*moja sabrina znacznie odbiega od tej serialowej*

miłej lektury!

Spencer opuściła szpital i wybrała numer do swojej na obecną chwilę jedynej prawdziwej przyjaciółki. Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.

- Sab, masz może dzisiaj chwilę?

- Tak... Dla ciebie zawsze. Wpadnij do kancelarii.

- Mówiłam ci już jak bardzo cię kocham?

- Haha, ja ciebie też Hastings. - zachichotały obie. - Czekam.

Spencer rozłączyła się i udała do samochodu. Po kilkunastu minutach była już pod miejscem pracy swojej przyjaciółki - Sabriny Might. Brunetka weszła do środka i skierowała się do pokoju Sabriny, wcześniej witając się z Benem, sekretarzem kancelarii. Na miejscu stały dwa fotele i stolik, na którym czekały kawa i herbata oraz słodkie biszkopty.

- Hej Hastings! - zawołała blondynka zza biurka. - Siadaj ja podpiszę kilka dokumentów i do ciebie dołączę.

- Dzięki Sab. - Spencer usiadła na fotel, założyła nogę na nogę i upiła łyk kawy. - Mhm! Twój sekretarz doskonale wie jaką kawę lubię.

- Podobasz mu się. Ja codziennie proszę o zieloną herbatę, a za każdym razem dostaję czarną, ehh. - kobiety wybuchły śmiechem.

- Nie ma pamięci do herbat. Ale na moje oko jest bardzo porządny. Ja zawsze zatrudniam mężczyzn, bo są bardziej kompetentni. - stwierdziła Spencer.

- I ty uważasz się za feministkę?

- Faceci lepiej wykonują brudną i nudną robotę, Sab.

- Och, no tak. Zwłaszcza Wren.

- On jest wyjątkiem.

- Powiedziałaś mu o tym, że utrata pamięci to ściema?

- Nie zamierzam.

- Spencer....

- Might proszę. Jestem między młotem, a kowadłem. Wystarczy, że wiesz ty, Caleb i Toby.

- Toby? - zainteresowała się przyjaciółka.

- Musiałam powiedzieć mu prawdę.

- Jak to przyjął ? Opowiadaj! - krzyknęła podniecona dziewczyna.

Kobiety rozmawiały i rozmawiały, dopiero alarm w telefonie Sabriny przerwał ich plotkowanie. Kiedy blondynka spojrzała na wyświetlacz szeroko się uśmiechnęła.

- Sab? - zdziwiła się Specner. - Ziemia do Sabriny!

- Och, tak... Przepraszam, Spence. Jestem umówiona. Ale ty możesz zostać. Ben z chęcią się tobą zaopiekuje. - dziewczyny zachichotały.

- W porządku. Która to godzina? - brunetka spojrzała na swój ukochany zegarek od Fosila. - Mam jeszcze godzinę. Chyba wybiorę się na spacer.

- Godzinę? Przed spotkaniem się ze swoim podstarzałym lekarzem?

- Sabrina! Czemu wszyscy są do niego uprzedzeni?

- Nie jestem do niego uprzedzona. Jest przystojny, inteligentny, zabawny, miły - dziewczyna zaczęła wyliczać na palcach - Ale on to nie Toby. Poza tym jest od ciebie starszy o prawie dziesięć lat!

- Z naciskiem na „prawie". Może ja wolę starszych mężczyzn? Są bardziej dojrzali i zdecydowani. Z resztą skoro Wren to nie Toby, to Toby, to nie Wren, a więc to akurat słaby argument.

- Wybacz Spencer. Bardzo lubię Wrena i cieszę się, że jesteś z nim szczęśliwa. Pa, kochana. - Sabrina zabrała swoją torebkę, ucałowała w policzek przyjaciółkę i wyszła z gabinetu.

Pamiętasz mnie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz