#12

224 16 2
                                        

miłej lektury!

Kobieta spędziła całe popołudnie na zakupach. Aby poprawić sobie humor kupiła kilka sukienek, bieliznę, dwie pary spodni i kilka innych rzeczy. Oprócz zakupów odzieżowych zrobiła również kosmetyczne i obuwnicze. – Ciekawe co szykuje dla mnie Wren... Chyba sama powinnam się jakoś przygotować – pomyślała i spojrzała na swój obecny ubiór. Zwykła biała koszulka i getry to nie jest jakoś bardzo wyszukany strój na randkę. Zdecydowała, że pójdzie zrobić się na bóstwo do swojego domu. Z prawnego punktu widzenia... ten dom jest jej, ale Toby nie stosuje się do tej zasady. – Nie powinien mieć nic przeciwko. To też mój dom. – pomyślała dziewczyna i zaczęła szukać klucza w torebce. Chwilę później była już w środku i udała się do garderoby. Na całe jej szczęście Tobiasa nie było aktualnie w mieszkaniu. Spencer postawiła na białą, rozkloszowaną sukienkę przed kolano z głębokim wycięciem na plecach. Zabrała kreacje i udała się do toaletki zrobić sobie makijaż. Nałożyła podkład, korektor pod oczy, wytuszowała rzęsy i zrobiła cienką kreskę, zmysłowo podkreślającą oko. Na koniec pomalowała usta swoją ulubioną czerwoną szminką od Chanel. Rozpuściła włosy i zakręciła na prostownicy.

– Jest dobrze – powiedziała sama do siebie, przeglądając się w lustrze.

- Jest pięknie. –dziewczyna usłyszała męski głos zza swoich pleców. W tym momencie przeklinała, że malowanie kresek zajęło jej tak dużo czasu.

- Dziękuję Toby. – odpowiedziała.

- Będzie zachwycony. – mężczyzna podszedł do komody, wyciągnął małe złote serduszko na łańcuszku i odwrócił się w kierunku dziewczyny. – Mogę? – zapytał, na co brunetka przytaknęła. Tobias zapiął jej medalik na szyi i chwycił ją za biodra.

- Dzięki... Zapomniałam o nim. – kobieta przejechała palcem po zawieszce i uśmiechnęła się.

- Spencer muszę ci o czymś powiedzieć. – mężczyzna puścił kobietę i stanął naprzeciwko niej.

- Tak? – dziewczyna zbliżyła się do niego i spojrzała prosto w oczy.

- Przestań być taka seksowna, bo zaraz cię pocałuję. – kobieta uśmiechnęła się na te słowa.

- To chciałeś mi powiedzieć? 

- Wyjeżdżam, Spencer.

- Wracasz do domu?

- Tak. – spojrzał na jej usta, które lekko rozchyliła. – Praca czeka.

- Rozumiem. Wpadaj czasem do Rosewood. Często.  – uśmiechnęła się słabo i dotknęła policzka mężczyzny.

- Będę. Mam już dla kogo. – dotknął ręki kobiety, złożył ją w pięść i przyłożył w miejsce, w którym znajduje się jej serce. – Lepiej już idź. Wren pewnie czeka.

- Jasne, dzięki.

Koło dwudziestej Spencer pojawiła się już w domu.

- Schody! – krzyknął Wren, dając znać dziewczynie gdzie się znajduje. Młoda kobieta podeszła w wyznaczone miejsce i uchyliła drzwi do schowka.

- Co ty wyprawiasz? – zaśmiała się. Mężczyzna wyciągał właśnie jakieś stare kaski z najwyżej położonego pudła. – Uważaj, Wren! - krzyknęła kobieta, po chwili brunet leżał już na podłodze, a wokół niego porozrzucane były różne graty. – Nie ja! – krzyknęła dziewczyna i położyła palec na nosie.

- Och... Dobrze. Ja posprzątam. Ale później. Teraz cię porywam. – wstał, otrzepał się i zamknął za sobą drzwi. W ręku trzymał dwa brązowe kaski. – Przepraszam za wcześniej Spence. Ale nie wyobrażam sobie siedzieć przy jednym stole z kobietą, która mnie nałogowo zdradzała, z jej nowym facetem oraz z jej rodzicami, którzy myślą, że ja jestem wszystkiemu winien.

- W ich oczach oboje jesteśmy winni, Wren. – dziewczyna złapała mężczyznę za dłoń i spojrzała mu prosto w oczy. – Pomyśl, że to tylko moja starsza siostra, jej mąż i moi rodzice, których dopiero poznajesz. Kiedyś i tak musielibyście się spotkać. – kobieta uśmiechnęła się i dała brunetowi buziaka w policzek. – Będziemy się wspierać, tak?

- Niech ci będzie, Hastings. Ech... Wyglądasz pięknie... Ale niestety musisz się przebrać. – zakomunikował mężczyzna.

- Co? – dziewczyna zrobiła słodką, zdziwioną minę.

- Nałóż coś wygodnego. Czekam w aucie. – Wren wyszedł z domu i udał się do garażu.

- Wygodnego ? – pomyślała dziewczyna i poszła na górę. – Tyle starania, a i tak muszę się przebierać.- powiedziała sama do siebie i pokręciła głową. Brunetka ubrała czarny t-shirt z dekoltem w serek i ciemne, dopasowane jeansy. Związała włosy w niechlujnego koka, a na stopy ubrała ciemne kozaczki z frędzelkami. Po dziesięciu minutach była gotowa i weszła do auta.

- Jak zawsze śliczna. – Wren uśmiechnął się zawadiacko i odpalił samochód.

już niedługo będą się zaczynać poważniejsze kłótnie
dziękuję za głosy

Pamiętasz mnie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz