#9

256 16 2
                                    

miłej lektury!

Popołudniowe leniuchowanie przerwał kobiecie telefon.

- Spencer Hastings, słucham?

- Nie musisz przedstawiać się pełnym nazwiskiem, kiedy dzwonie, Spencer. – tajemniczy mężczyzna zachichotał.

- Ahm... z kim mam przyjemność?

- Nie masz do mnie numeru? – kobieta szybko sprawdziła wyświetlacz.

- Och, Caleb. Przepraszam. Za szybko odebrałam.

- Spałaś?

- Tak... Odsypiam noc.

- Praca, filmy, ktoś inny ?

- Po co dzwonisz?

- Ahhh czyli ktoś inny. – chłopak parsknął śmiechem.

- Do rzeczy.

- Obawiam się, że „A" o nas wie. Napisał coś Toby'emu.

- Co?

- Jak na razie skłamał o jakimś romansie, ale...

- Egh.. Wczoraj wieczorem powiedziałam Toby'emu o wszystkim.

- O wszystkim, wszystkim?

- Dobrze. O większości.

- Gdzie jesteś?

- W domu. To znaczy... u Wrena.

- Ohh. Czyli już nazywasz jego dom swoim?

-Przestań.

- Nie rozumiem cię. Przed wypadkiem chciałaś go zostawić, pamiętasz?

- Przemyślałam to.

- Spencer!

- Caleb!

- Zachowujesz się jak dziecko, Spencer.

- Serce mówi jedno, rozum drugie.

- Od kiedy słuchasz serca?

- Zboczyliśmy z tematu, Caleb. Miałam nadzieję, że „A" już się nie odezwie.

- Chce nastawić Toby'ego przeciwko nam. W sumie... on już jest źle do ciebie nastawiony. Był zły, kiedy poruszyłem twój temat. Chyba, że wczoraj coś zmieniło.

- Nie rozumiem facetów.

- Nie rozumiem kobiet.

- Przestańmy się ze sobą kontaktować na jakiś czas to zmylimy „A".

- Dobry pomysł. Och.. Hanna wróciła. Muszę kończyć.

- Nie pozdrawiaj jej.

- Odeśpij tą jakże namiętną noc.

- Och, zamknij się. – dziewczyna zakończyła połączenie.

Spencer wstała i poszła ogarnąć się do łazienki. – Wyglądam koszmarnie – powiedziała sama do siebie. Wzięła prysznic, rozczesała włosy i pomalowała rzęsy. Ubrała białą koszulkę i jeansowe ogrodniczki. Włosy związała w luźną kitkę, włożyła okulary – od siedzenia w papierach 20/24h można znacznie pogorszyć sobie wzrok. Młoda kobieta włożyła tenisówki, wzięła kluczki od samochodu i wyszła z domu. Postanowiła pojechać do firmy i zorientować się jak radzą sobie bez niej. W drodze powrotnej zajechała po kawę i przespacerowała się do szpitala. Kiedy tylko weszła na oddział poczuła wzrok wszystkich na sobie. Obcy ludzie podchodzili, witali się z nią i pytali co słychać. Dziewczyna podeszła do recepcji i zapytała o gabinet Wrena Kingstona.

- Doktor Kingston ma obecnie przerwę. Nie widziałam żeby wychodził ze swojego gabinetu. Numer trzydzieści cztery, pani Hastings. – recepcjonistka była bardzo ładna i sympatyczna. Miała blond włosy i duże, niebieskie oczy. Spencer uśmiechnęła się do niej i podziękowała za informacje. – To niesamowite, że wszyscy mnie tu znają. To przez wypadek, „A", czy może ktoś się mną tu tak chwali. – pomyślała. Kobieta szybko odnalazła gabinet i zapukała. Po chwili drzwi otworzył jej Wren.

- Mam przerwę na miłość boską, dajcie się wyspać. – przetarł oczy.

- Kawę? – Spencer uroczo się uśmiechnęła i podała mężczyźnie papierowy kubek.

- Spencer! – brunet natychmiast uchylił szerzej drzwi i wpuścił dziewczynę do środka. – Dziękuję. Co cię do mnie sprowadza?

- Postanowiłam zobaczyć jak się trzymasz. O której kończysz? – dziewczynie uśmiech nie schodził z twarzy.

- Jestem padnięty. Kończę dopiero o osiemnastej. – mężczyzna upił trochę kawy i usiadł na fotelu. – A ty... Jak się czujesz?

- Poza tym, że wszystko mnie boli to dobrze. Tak mi cię szkoda... Nie powinniśmy wczoraj tak długo siedzieć. – kobieta usiadła na kozetce.

- „Siedzieć"? Kiedy my siedzieliśmy? – Wren parsknął śmiechem. – Nie żałuję, Spence. Moje dzisiejsze zmęczenie sprawia, że wspaniale wspominam wczorajszą noc. – Pięknie wyglądasz.

- Zwłaszcza z tymi worami pod oczami. – dziewczyna zachichotała. – Och, powiem ci, że ta kozetka jest bardzo wygodna.

Brunet odstawił kawę i podszedł do kobiety, a następnie pocałował ją w czoło, na co dziewczyna uśmiechnęła się. Lekarz ściągnął fartuch i odwiesił go na wieszak.

- Czy ty właśnie robisz mi darmowy striptiz? – Spencer wybuchła śmiechem.

- Mam tylko trzydzieści minut, kochanie. Posuń się.

- Słucham?

- Kiedy powiedziałaś o tej kozetce lekarskiej coś we mnie pękło. Muszę się zdrzemnąć. – powiedział całkiem poważnie. Dziewczyna zaśmiała się i zrobiła miejsce mężczyźnie. Po kilku minutach lekarz smacznie drzemał, a Spencer postanowiła przejść się po szpitalu i poznać personel. Wszyscy ją znali, a ona wręcz przeciwnie. Przed wyjściem spojrzała na biały kitel na wieszaku – Wren wygląda w nim bardzo seksownie, w domu też powinien w takim chodzić  – pomyślała i zaśmiała się sama do siebie. Podczas swojej przechadzki po oddziale poznała kilka naprawdę sympatycznych lekarek i pielęgniarek. Czuła zazdrość, że te kobiety codziennie widzą jej mężczyznę w białym fartuszku i mają odwagę mówić o nim w samych superlatywach. Żeby nie było, że same kobiety pracują w tym szpitalu, Spencer poznała również trzech bardzo przystojnych, starszych lekarzy.

W ciągu tych kilkunastu godzin dziewczyna zdołała zapomnieć już o Toby'm i ich romantycznych chwilach ubiegłego wieczoru, dlatego zdziwiła się kiedy zobaczyła, że mężczyzna do niej dzwoni.

- Słucham?

- Hej Spencer... Wszystko dobrze?

- Tak. Wszystko w najlepszym porządku. Dlaczego pytasz?

- Przemyślałem wszystko. Moglibyśmy się spotkać? – w jego głosie słychać było zdenerwowanie.

- Ja też. Przepraszam Toby. Chciałam ci wszystko wyjaśnić, ale przypomniało mi się jak było mi z tobą dobrze, ale to przeszłość. Nie wchodzi się dwa razy to tej samej rzeki, a my robimy to cały czas. Poniosło mnie. Kocham cię, ale nic z tego nie będzie. Przepraszam. – dziewczyna zakończyła połączenie, a po chwili poczuła, że ktoś dotyka jej ramienia.

- Jestem z ciebie dumny. – Wren uśmiechnął się czule, a Spencer wtuliła się w niego.

- Pocałowałam go wczoraj. – szepnęła.

- To nic. Właśnie zakończyłaś tą chorą relacje. – uśmiechną się do niej i ucałował w czubek nosa. – Spotkaj się z przyjaciółkami, idź do kina... Zabaw się póki masz urlop. Ale proszę uważaj na siebie i bądź o osiemnastej w domu. Chciałbym spędzić z tobą czas.

- Dziękuję, Wren. – dziewczyna spojrzała mu prosto w oczy i uśmiechnęła się.

- Kocham cię, Spence. – brunet pocałował swoja kobietę, a po chwili został wezwany do pacjenta. – Bądź o osiemnastej!

- Będę – dziewczyna pomachała mu na pożegnanie i udała się w stronę wyjścia.

Miłego poniedziałku 1/2!

Pamiętasz mnie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz