7. Mistrz eliksirów i jego asystentka

1.3K 60 5
                                    

W progu drzwi stanął Matt. Gestem zaprosiłam go do środka. - Opowiem ci historię. Musisz się wsłuchać i nie przerywać mi- skinęłam głową. - Rok po zakończeniu pierwszej wojny, aurorzy nadal szukali i łapali popleczników Voldemorta. Moi rodzice zostali złapani i byli torturowani. Matkę przywiązali do krzesła i jeden z aurorów... zgwałcił ją na oczach ojca. Potem okazało się, że ona jest w ciąży, ale razem z ojcem postanowili mnie wychować jako kolejnego Malfoy'a.
- To nieprawdopodobne. Jak oni mogli! Mam pytanie, dlaczego nikt nie zna twojego nazwiska?
- Poprosiłem o to Dumbledora. Zgodził się pod dwoma warunkami. Pierwszy to, że przyłączę się do Zakonu Feniksa, a drugim warunkiem jest, że Draco przejdzie na naszą stronę. Oprócz nauczycieli, Draco i ciebie nikt nie zna mojego nazwiska.
- Powinieneś powiedzieć o tym moim przyjaciołom. Nie chcę nalegać, ale jeśli się dowiedzą przez przypadek to mogą podejrzewać, że jesteś śmierciożercą oraz miałeś misję śledzenia ich. Ron nawet nie pogodził się z tym, że pogodziłam się z twoim bratem.
- Rozumiem. Miałem przekazać, żebyś z Harry'm, Ronem i Ginny przyszła do gabinetu dyrektora o dwudziestej trzydzieści, czyli z dziesięć minut- chwyciłam różdżkę i pomyślałam o czymś przyjemnym. Po chwili z końca różdżki wyleciała srebrna wydra przekazałam wiadomość i poleciała do pokoju wspólnego Gryfonów.
- Umiesz wyczarować patronusa?
- Nauczyłam się w tamtym roku. Chodź, nie możemy się spóźnić- po drodze zgarnęliśmy Draco i poszliśmy do gabinetu dyrektora. Na miejscu byli już wszyscy. Usiadłam obok Harry'ego. Dumbledore wstał i wszystkie rozmowy ucichły.
- Witajcie na zebraniu. Dzisiaj nowi członkowie zostaną oficjalnie przyjęci do zakonu. Wstańcie i...- dalszą wypowiedź przerwała Molly Weasley.
- Nie zgadzam się! Albusie, to jeszcze dzieci!
- Molly uspokój się. Harry i jego przyjaciele mają szesnaście lat, a twoja córka i brat Dracona są o rok młodsi. Nie będę nalegał, żeby dołączyli ale nastały ciężkie czasy i oni dobrze o tym wiedzą.
- Nic nam nie będzie mamo- powiedział Ron.
- Dobrze. Powstańcie, po kolei będziecie odmawiali przysięgę. Zacznijmy od najmłodszych. Matt powtarzaj za mną: Ja Matthew Malfoy- po tych słowach znowu przerwano dyrektorowi. Tym razem to był Ron.
- Co! To brat Malfoy'a?! Przecież nie są do siebie podobni i on jest w Gryfindorze.
- Chciałem wam to powiedzieć, ale trochę się spóźniłem- tłumaczył.
- Nie zgadzam się, żeby oni byli w zakonie!
- W tej kwestii nie masz nic do gadania Weasley- warknął starszy Malfoy.
- Spokój! Wróćmy do składania przysięgi. Jeszcze raz: Ja Matthew Malfoy przysięgam, że nigdy nie zdradzę tajemnic ani członków Zakonu Feniksa do końca moich dni- potem każdy po kolei powtarzał słowa.
- Teraz przejdźmy do rozdzielania zadań. Panie Weasley razem z panną Abott będziecie śledzić i podsłuchiwać rozmowy uczniów ze Slytherina. Ginny z Luną będziecie pracować nad szyframi, a panna Granger- spojrzał na mnie- pomoże Severusowi w tworzeniu eliksirów.
- Co! Dlaczego ja?
- Jesteś najlepszą uczennicą oraz masz talent do eliksirów. Severusowi brakuje czasu, a dodatkowa para rąk zawsze się przyda. Jakieś pytania? Nie to do zobaczenia na następnym spotkaniu- wszyscy zaczęli wychodzić. Zaczepiłam profesora. Od razu mój wzrok napotkał czarne oczy mistrza eliksirów.
- Przepraszam, o której mam przyjść do pańskiego gabinetu?
- O szóstej rano. Nie toleruję spóźnień. Czy to jasne?
- Tak panie profesorze.
Było już po ciszy nocnej. Przyłapałam kilku uczniów na chodzeniu po zamku. Powoli dowlekłam się do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko.

 Wzięłam szybki prysznic i rzuciłam się na łóżko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obudziłam się o piątej. Ogarnęłam się, wzięłam torbę z książkami i przed szóstą ruszyłam do lochów. Zapukałam do drzwi.
- Wejść!- usłyszałam. Weszłam do środka zamykając za sobą cicho drzwi.
- Dzień dobry panie profesorze.
- Granger, przygotujesz dwa kociołki Veritaserum. Ja zajmę się eliksirem Wielosokowym. Gdy będziesz dodawać nalewkę z piołunu powiadom mnie o tym- nalałam wody do kociołków i podgrzałam. Wsypałam sproszkowany róg Asfodelusa i zamieszałam siedem razy według wskazówek zegara i trzy razy w drugą stronę. Po dwudziestu minutach oznajmiłam Snape'owi, że mam zamiar dodać nalewki z piołunu.
- Teraz dodaj trzy włosy trolla i zamieszaj trzy razy w prawo i w odstępie dwóch minut wlej nalewkę.
- Profesorze, w przepisie nie ma nic o włosach trolla.
- Osobiście udoskonaliłem ten eliksir, ponieważ włosy trolla wzmacniają siłę eliksiru i skracają czas przygotowania. Jeszcze jakieś pytania? Nie, to do roboty Granger- postąpiłam według wskazówek nauczyciela. Dwie godziny później skończyłam dwa kociołki. W tym czasie Snape kończył robić eliksir wielosokowy. Spojrzałam na zegar. Za pięć minut zaczynały się lekcje.
- Panie profesorze, mogę już iść, ponieważ spóźnię się na zajęcia? - Spytałam.
- Spokojnie teraz masz eliksiry, więc zdążysz - powiedział nie odwracając głowy od kociołka. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Niepostrzeżenie wyszłam z gabinetu i stanęłam obok chłopaków.
- Jak poszło?- spytał Ron.
- Robiłam Veritaserum, a on eliksir wielosokowy. Ocenił mój wywar na znośny.
- Na nic więcej nie licz- weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca.

Oto kolejny rozdział

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Oto kolejny rozdział. Przepraszam, że długo nie wstawiałam, ale miałam dużo nauki. Proszę o komentarze, które mnie bardzo motywują. :*

Harrmione ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz