18. Tiara przydziału

586 33 6
                                    

Po wejściu do gabinetu dyrektora, przystanęłam zdziwiona. Na jednym z foteli siedział Harry. Gdy mnie zauważył, puścił mi oko próbując uspokoić. Usiadłam na fotelu obok. Siedziałam jak na szpilkach i czekałam aż Dumbledore wyjaśni o co chodzi. Miałam nadzieję, że nie dowiedział się o naszej wizycie w Złotym Mieście.
- Moi drodzy, dzisiaj przemówiła do mnie tiara przydziału i oznajmiła, że chce ponownie was przydzielić do domów. Szczerze mówiąc jestem zdumiony jej decyzją. Czy może wiecie co mogło wpłynąć na jej postanowienie? - wpatrywał się w nas przenikliwie i poczułam jak próbował włamać mi się do umysłu, ale moja bariera była zbyt silna do pokonania. Spojrzałam wymownie na Harry'ego, zrozumiał moją niewerbalną informację.
- Niestety profesorze, nie mamy pojęcia, ale skoro tiara sobie tego życzy to nie powinniśmy się sprzeciwiać - odezwał się chłopak. Starzec przybrał srogi wyraz twarzy i pokiwał głową w zamyśleniu.
- Niech tak będzie, dzisiaj przy kolacji. Akurat przybędzie dzisiaj trójka nowych uczniów z waszego rocznika. Harry możesz już iść, chcę porozmawiać z Hermioną na osobności - machnął ręką w stronę drzwi. Chłopak wyszedł dając mi znać, że poczeka przed chimerą. Dyrektor spojrzał na mnie - przykro mi to mówić Hermiono, ale muszę Ci odebrać tytuł prefekta naczelnego - poczułam jak mi krew odpływa z twarzy - próbując zataić jakieś informacje przede mną, które mogą być kluczowe do pokonania Voldemorta, z przykrością podjąłem właśnie taką decyzję. Prefekt musi być oddany w pełni swemu dyrektorowi. Zawiodłem się na Tobie. Po kolacji spakuj swój kufer i wrócisz do swego poprzedniego dormitorium. Możesz odejść - kiwnęłam głową na pożegnanie i wybiegłam z gabinetu. Pod posągiem stał Harry i jak go zobaczyłam to rzuciłam się na niego. Nie mogłam uwierzyć, że Dumbledore odebrał mi tytuł prefekta naczelnego. Byłam bardzo dumna ze swojego osiągnięcia, moi rodzice również. Poczułam ogarniającą mnie złość na tego durnego starca i smutek z powodu degradacji. Czułam, że zaraz rozpłaczę się.
- Ej, co się stało kochana? - spytał mnie wciąż tuląc. Nie wytrzymałam i łzy zaczęły płynąć mi po policzkach
- On... - pokazałam dłonią drogę do gabinetu dyrektora - pozbawił mnie funkcji prefekta naczelnego, bo nie dałam odczytać mu swoich myśli! A taka byłam z tego dumna... - po raz drugi ukazałam swoje słabości przy Harrym, który mnie próbował uspokoić. Po dłuższej chwili udało mi się zapanować nad płaczem.
- Przepraszam... że tak zareagowałam - on tylko pocałował mnie w czoło.
- Nie masz za co, rozumiem Twoją reakcję. Te wyróżnienie było dla Ciebie bardzo ważne. Nie martw się, lepszego prefekta naczelnego niż Ty nie będzie, kocham Cię - cieszyłam się, że nie jestem w tej chwili sama. Z dnia na dzień coraz bardziej moja miłość do bruneta rosła.
- Dziękuję, też Cię kocham.
- Chodźmy już do Wielkiej Sali, zaraz kolacja się zacznie - chwycił mnie za dłoń i powoli ruszył w kierunku Sali. Otarłam ostatnią łzę z policzka.
- Jak myślisz do jakiego domu Tiara przydzieli cię ponownie? - chwilę zastanowił się nad odpowiedzią.
- Szczerze to nie mam pojęcia, prawdopodobnie do Slytherinu lub zostanę w Gryffindorze, ze względu na to, że Merlin również był Gryfonem.
- Nieważne gdzie trafisz i tak nie będziesz tam sam. Ja pewnie zostanę przeniesiona do Ravenclawu. Chociaż Lunę znam - wreszcie dotarliśmy do Wielkiej Sali. Usiedliśmy przy stole Gryffindoru obok Rona i Matta. Młodszy Malofoy spojrzał na nas podejrzanie, ale to zignorowałam. Zaś Ron jak zwykle zapychał się udkami kurczaka. Wszyscy już się zeszli, gdy weszła profesor MacGonagall a za nią szła trójka obcych nastolatków, dwóch chłopaków bliźniaków i dziewczyna. Na ich twarzach widać było zaciekawienie. Jednak dla mnie i Harry'ego nowi uczniowie byli doskonale znani. W środku cieszyłam się, że szybko i bezpiecznie tu dotarli. Na środku pomieszczenia, na stołku leżała Tiara przydziału
- Od dnia dzisiajszego do naszego grona dołączają nowi uczniowie. Wszyscy są na szóstym roku. A teraz zostaną przydzieleni do domów.
- Linda Snake! - dziewczyna założyła kapelusz na głowę. Od razu Tiara krzyknęła - Slytherin!
Uśmiechnięta Linda zajęła miejsce wśród Ślizgonów.
- James Hitachin! - po chwili trafił do Gryffindoru. Zauważył nas i usiadł obok.
- Rich Hitachin! - drugi z braci wylądował w Hufflepuffie. Gdy już wszyscy zostali przydzieleni dyrektor wstał i poprosił o uwagę.
- Witam serdecznie nowych uczniów, mam nadzieję, że będziecie czuli się dobrze w murach naszej szkoły. Jednak to nie koniec ceremonii przydziału, bo dzisiaj dwoje naszych podopiecznych prawdopodobnie zmienią swoje przydziały. Hermiono Granger zapraszam. - wszyscy zamilkli i skierowali wzrok w moją stronę. Ron zadławił się udkiem kurczaka. Potarłam nerwowo ramię. Powoli wstałam i podeszłam do Tiary. Założyłam ją na głowę i usłyszałam cichy głosik.
- Witam ponownie, panno Granger. Widzę, że Twoje życie uległo zmianom. Na pierwszym roku wachałam się między Gryffindorem a Ravenclawem, ale teraz mam pewność. Ravenclaw! - ostatnie zdanie Tiara wykrzyczała, a ja pośpiesznie zajęłam miejsce przy stole Krukonów. Po chwili ciszy dyrektor zawołał Harry'ego. Brunet usiadł na stołku z Tiarą, która po chwili krzyknęła - Gryffindor! Chłopak usiadł z powrotem na swoje miejsce. Wśród mojego nowego towarzystwa szukałam wzrokiem Luny. Odnalazłam ją łatwo i przesiadłam się do niej. Po kolacji poszłam do pokoju dla Prefektów. Zignorowałam Dracona, który spytał o nowy przydział i poszłam do sypialni spakować swój kufer. W moim już byłym pokoju siedziała jakaś puchonka. Wysłała mi współczujące spojrzenie.
- Przykro mi, że muszę zająć Twoje miejsce. Jestem Amanda. Mam nadzieję, że godnie Cię zastąpię - pokiwałam jedynie głową i zaczęłam się pakować. Za pomocą czarów szybko zapełniłam kufer i wyszłam bez słowa.
- Słyszałem Hermiono, że dyrektor Cię zmienił... wielka szkoda - powiedział Malfoy, który ujrzał mnie z kufrem.
- Miło było przez tem czas dzielić pokój. Nie sprawiaj problemów tej Puchonce! - pogroziłam mu palcem i wybuchnęliśmy śmiechem. Miłą atmosferę zburzyło nadejście Dumbledore'a. Przyszedł upewnić się czy zabrałam wszystko. Z ponurą miną opuściłam pokój prefektów. Skierowałam się do Pokoju Wspólnego Krukonów. Na szczęście Luna wytłumaczyła mi jak dotrzeć do ich kwater. Przemierzałam puste korytarze, gdy wpadłam na Lindę. Uścisnęłam ją, niby to było krótkie rozstanie, ale jednak zaczęłam tęsknić.
- Hermiona! Normalnie spadłaś mi z nieba, szukam zejścia do lochów, ale chyba zgubiłam się - mruknęła niezadowolona.
- Chodź zaprowadzę Cię - skierowałam się w przeciwną stronę niż dormitorium Krukonów. Opowiedziałam jej całą historię o dyrektorze. Ślizgonka wkurzyła się i zaczęła wyklinać starca. Uśmiechnęłam się pod nosem. Następnie ona zaczęła mówić jakieś historie związane z opuszczeniem jej szkoły. Zanim się przeniosła uczęszczała do Ilvermorny w Ameryce. Dyrektor nie chciał się zgodzić, ale interwencja Ferregona pomogła. Wreszcie dotarłyśmy do lochów.
- Dziękuję Hermiono, następnym razem już trafię - pożegnałyśmy się i zaczęłam ponowną wędrówkę do dormitorium Ravenclawu, której tym razem nikt mi nie zakłócił.

- Dziękuję Hermiono, następnym razem już trafię - pożegnałyśmy się i zaczęłam ponowną wędrówkę do dormitorium Ravenclawu, której tym razem nikt mi nie zakłócił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dwa dni później obudziłam się wcześnie rano, przytulona do Krzywołapa. Wczorajszy dzień spędziłam miło z Harrym i wojownikami. Pozostałe dziewczyny jeszcze spały. Udało mi się dogadać z większością, ale głównie czas spędzałam z Luną. Cicho zebrałam się i poszłam do lochów pomagać Snape'owi w eliksirach. Po treningu w Złotym Mieście miałam wiedzę prawie godną Mistrza Eliksirów. Udało mi się dotrzeć do sali nietoperza punktualnie. Jak zwykle otworzył mi drzwi z jawną nienawiścią. Dzisiaj miałam kontynuować pracę nad Veritaserum.
- Właśnie, Granger - popatrzyłam na profesora - sto lat - mruknął pod nosem i zniknął szybko w swoim gabinecie. Zdziwiona, że w ogóle wiedział o moich szesnastych urodzinach jedynie uśmiechnęłam się i wzięłam do pracy, nucąc pod nosem.

 Zdziwiona, że w ogóle wiedział o moich szesnastych urodzinach jedynie uśmiechnęłam się i wzięłam do pracy, nucąc pod nosem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Udało mi się napisać ten rozdział w miarę szybko, dzięki pomaturalnym wakacjom 😅. Liczę, że ciekawość wasza została zaspokojona 🤗. Do następnego!
Piszcie komentarze!

Harrmione ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz