9. Złote Miasto

1.2K 55 2
                                    

Obudził mnie Krzywołap. Zdałam sobie sprawę, że za dziesięć minut powinnam być w lochach. Ogarnęłam się błyskawicznie i pobiegłam na dół. Pod drzwiami spotkałam Harry'ego. Nie zdziwiłabym się gdyby nie fakt, że jest szósta rano, a on stoi pod drzwiami Snape'a.
- Co ty tu robisz?
- Przeczytałem list i w nim było napisane, że mam pójść z tym do Snape'a- zapukałam do drzwi. Otworzyłam i niepewnie weszliśmy we dwoje do gabinetu.
- Masz trzy minuty spóźnienia- powiedział profesor nie patrząc w naszą stronę. Stałam cicho więc nauczyciel odwrócił się i zdziwił gdy zobaczył Harry'ego.
- Potter co ty tu robisz?
- Em... bo ja dostałem list tak samo jak Hermiona i w moim było napisane, że pan ma nam wszystko wyjaśnić- chłopak wręczył pismo. Snape rzucił okiem na kartkę i ze zdziwienia aż przysiadł.
- Usiądźcie, muszę wam wiele kwestii wyjaśnić. Na pewno słyszeliście o Merlinie. Przed zbliżającą się wojną, stworzył miasto w innym wymiarze. Nazwał je Złotym Miastem. Powołał również bractwo Złotego Smoka. Pieczę nad nim sprawowało pięciu smoczych wojowników. Pierwszymi byli założyciele Hogwartu oraz sam Merlin. Gdy nadeszła wojna wojownicy razem z całym bractwem stanęli do walki. Oczywiście wygrali. Do dzisiaj bractwo Złotego Smoka działa i walczy ze złem. Niestety kolejni wojownicy nie zostali odnalezieni. Są to przodkowie założycieli oraz Merlina. Podczas szóstego roku sam zostałem zrekrutowany. Ukończyłem trening jako nekromanta. Powiem wam tyle, że to wielki zaszczyt dołączyć do bractwa.
- Profesorze, ale to trzy lata! Za rok mamy owutemy.
- Granger. Złote Miasto jest w innym wymiarze, więc gdy tam miną trzy lata to tutaj trzy godziny. Myślisz, że ja teraz bym pracował bez wyników egzaminu?
- W sumie logiczne- nie pomyślałam o tym.
- Przemyślcie jaką chcecie profesję i powiadomcie mnie o tym. Pamiętajcie Dumbledore nie może się o tym dowiedzieć. Kiedy wyjeżdżacie?
- Za dwa dni- powiedział Harry.
- Rozumiem. Czyli to będzie sobota. Obydwoje macie szlaban.
- Jak to?- zdziwiliśmy się.
- Naprawdę jesteście tacy tępi? Potter to rozumiem, ale ty Granger? Znikniecie na trzy godziny. Wasi przyjaciele pewnie będą was szukać, dlatego zapewniam wam alibi. Teraz wynocha.
- Ja też? - spytałam.
- Tak, wątpię czy dałabyś radę się skupić w tym momencie- wyszliśmy z gabinetu. Zostało jeszcze pół godziny do śniadania.
- Hermiono co o tym myślisz?
- Nie wiem, ale chodź do mojego pokoju. Tam wszystko omówimy- skierowaliśmy się do pokoju prefektów. Draco jeszcze spał więc cicho weszliśmy do mojej sypialni.
- Myślałeś nad profesją?- usiedliśmy na łóżku.
- Tak i waham się między nekromancją, a magią ognia. A ty?
- Na pewno pójdę na uzdrawianie. Zawsze o tym marzyłam. W ogóle zauważyłeś, że Snape był miły? W sensie nie pluł jadem na wszystkich dookoła.
- Też nie mogłem w to uwierzyć. Jak myślisz, dlaczego nie możemy powiedzieć tego dyrektorowi?
- Nie mam pojęcia, ale musimy zaufać Snape'owi, ponieważ on też nic jemu nie mówił więc miał ważny powód- siedzieliśmy tak pół godziny. O siódmej zeszliśmy na śniadanie, ale w momencie gdy Harry i ja wychodziliśmy z sypialni to Draco również wyszedł.
- Co wy tam razem robiliście?- spojrzał na nas.
- Draco, bez skojarzeń my tylko rozmawialiśmy.
- Nie ważne, to nie moja sprawa. Idziecie na śniadanie?- opuściliśmy pomieszczenie. W Wielkiej Sali jak zwykle był gwar. Miałam wrażenie, że Dumbledore przygląda mi się jakby chciał przeczytać mi myśli. Od razu pomyślałam o tym, że dyrektor jest wspaniałym leglimentą. Spróbowałam postawić mur wokół myśli. Poczułam jak ktoś wszedł do mojego umysłu, ale nic nie znalazł więc wyszedł. Zajęłam miejsce obok Ginny.
- Miona, mój durny brat chciałby się z tobą pogodzić.
- Porozmawiam z nim później- nie miałam z nim ochoty rozmawiać, ale świadomość, że opuszczę ten wymiar na trzy lata nie dawała mi spokoju. Chciałam wybaczyć Ronowi. Lekcje minęły szybko. Z rudzielcem miałam się spotkać na błoniach koło jeziora. Po obiedzie skierowałam się w wyznaczonym kierunku. Chłopak już na mnie czekał.
- Hermiono chciałbym cię przeprosić, nie wiem co we mnie wstąpiło. Zachowałem się jak ostatni kretyn. Wybacz mi proszę - patrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- Przyjmuję przeprosiny, ale już nigdy tak nie rób. Musisz zrozumieć, ja nie czuję do ciebie nic innego niż przyjaźń.
- Rozumiem i jeszcze raz przepraszam. Wracajmy już do zamku- poszłam do biblioteki odrobić lekcje. Skończyłam odrabiać przed kolacją. Zjadłam i wróciłam do pokoju.
- Hermiono chodź, zaraz spotkanie zakonu- powiadomił mnie Draco. Przy chimerze blondyn powiedział hasło i weszliśmy do gabinetu. W środku byli już wszyscy.
- Skoro wszyscy przybyli możemy zaczynać spotkanie. Severusie za cztery dni muszę dostać cztery butelki eliksiru Rodwana.
- Cztery fiolki?! Albusie dobrze wiesz, że do tego eliksiru potrzeba mi krwi. Najlepiej jeśli to byłaby krew dziewicy, a wątpię że któraś z dziewczyn marzyłaby, żebym puszczał im krew- warknął.
- Panna Granger ci pomoże.
- Ja?- zdziwiłam się.
- Czyżbyś Granger pozbyła się swojej cnoty?- zadrwił nietoperz.
- Jak pan śmie?!- oburzyłam się.
- Skoro nie ma przeciwwskazań to przejdźmy do innych spraw. Po spotkaniu wróciłam ledwo żywa do sypialni. Wszystko omawialiśmy do drugiej w nocy. Wzięłam szybki prysznic i opadłam na łóżko. Zasnęłam od razu.

Sobota nadeszła wielkimi krokami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sobota nadeszła wielkimi krokami. Po obiedzie z Harry'm miałam opuścić Hogwart na trzy lata chociaż tu miną trzy godziny. Korzystając z ciepłej pogody poszłam na spacer. Przechadzałam się wokół jeziora i obserwowałam wielką kałamarnicę wygrzewającą się w promieniach słońca. Postanowiłam wracać do zamku. Po drodze spotkałam Snape'a rozmawiającego z Harry'm. Dołączyłam do nich. Powiedziałam jaki kierunek wybrałam. Zegar wskazywał porę obiadową. Ruszyliśmy do Wielkiej Sali. Usiadłam obok Ginny. Nałożyłam trochę surówki i zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku razem z Harry'm udałam się do pokoju życzeń. Ferregon już na nas czekał.
- Cieszę się, że jesteście. Podejdźcie bliżej i złapcie mnie za szatę. Gotowi?- zamknęłam oczy. Poczułam lekkie szarpnięcie i nagle upadłam na twardy grunt. Uchyliłam powieki. Leżałam na ziemi, a przede mną znajdował się wielki zamek nawet większy niż Hogwart. Próbowałam się podnieść, ale ogarnęły mnie mdłości. Po chwili nudności przeszły. Stanęłam niepewnie na nogach. Dostrzegłam, że Harry miał podobny problem co ja.
- Jesteśmy na miejscu. Chciałbym usłyszeć jakiego dokonaliście wyboru.
- Postanowiłam wybrać uzdrawianie- odpowiedziałam.
- Zdecydowałem się na nekromancję- odparł przyjaciel.
- Dobrze. Hermiono zaraz skrzat zaprowadzi cię do twojej komnaty, tam ktoś po ciebie przyjdzie, a ty Harry pójdziesz ze mną- ruszyliśmy żwirowaną ścieżką w kierunku zamku. Stanęliśmy w ogromnym holu.
- Uchatek!- przed nami zmaterializował się skrzat domowy. - Zaprowadź tą młodą damę do jej pokoju.
- Tak sir. Chodź panienko- pożegnałam się z przyjacielem i poszłam za Uchatkiem. Po drodze minęliśmy wiele pomieszczeń. Na korytarzach wisiały obrazy przedstawiające Merlina oraz założycieli Hogwartu. Niedługo potem dotarłam do komnaty. Skrzat już odszedł, a ja zaczęłam się rozglądać. Ściany pomalowane były na niebiesko. Stała tu kanapa i dwa fotele. Pod ścianą półki wypełnione składnikami na eliksiry. Obok nich kociołek ze złota. Po lewej i prawej stronie umieszczone były drzwi. Domyśliłam się, że prowadzą do sypialni i łazienki. Otworzyłam te pierwsze. Jak się okazało do sypialni. Kolor ścian był taki sam jak w salonie. Na środku stało ogromne podwójne łóżko. Znajdowały się tu jeszcze komoda, szafa, biurko, oraz regały zapełnione książkami. Wróciłam do salonu i usiadłam na wygodnym fotelu. Siedziałam bezczynnie, gdy ktoś zapukał. Po chwili do pomieszczenia wszedł mężczyzna w zielonych szatach.
- Witaj, nazywam się Christopher Moon i od dzisiaj będę twoim nauczycielem przez kolejne trzy lata. Liczę na współpracę.
- Dzień dobry panie Moon. Nazywam się Hermiona Granger. Nie mogę się doczekać naszej pracy.
- Mów mi Chrisopher- wyciągnął rękę, a ja uścisnęłam ją.

- Mów mi Chrisopher- wyciągnął rękę, a ja uścisnęłam ją

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witam w nowym rozdziale. Napisałam dłuższy i mam nadzieję, że zaspokoiłam waszą ciekawość. Wasze komentarze mnie motywują więc piszcie czy się podobało 😘. Przy okazji chciałbym życzyć wszystkim wesołych, rodzinnych i spokojnych świąt. Zdrowia szczęścia, spełnienia marzeń, rozwijania swoich pasji i dużo prezentów. Nie zapominając również o pijanym sylwestrze. 😘😘😘

Harrmione ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz