ROZDZIAŁ 2

11K 720 296
                                    


Pokój ciemnowłosego chłopaka był pogrążony w półmroku i tylko słabe światło księżyca starało się rozjaśnić ciemności. Przez okno padała lekka smuga światła, która równocześnie rozświetlała bladą twarz, pogrążonego we śnie bruneta. Dało się wyczuć pulsującą magię z tego jakże młodego ciała, tworzącą wokół łóżka mgiełkę przypominającą barierę. Wyglądało to na akt obrony chłopca przed ludźmi z zewnątrz. Dokładnie dziesięć dni minęło od czasu, kiedy magiczna moc zaczęła szkodzić ciału, powodując krwotoki i samoistnie otwierające się rany. Rany chłopaka równie szybko się goiły co pojawiały, zostawiając za sobą blade blizny, które wydawałoby się, iż nie znikną. Co jakiś czas pojedyncze osoby wchodziły do pokoju sprawdzając jego stan, który według nich był nieznany. Nie mieli racji. Stan chłopaka się poprawiał, a magia stabilizowała się. Chłopak już niedługo miał się obudzić.

Ludzie przebywający w pokoju nie mogli zbytnio zbliżać się do łóżka, więc także nie mogli robić żadnych badań. Jedyne badania jakie zostały przeprowadzone były z dnia, kiedy Harry'emu otworzyła się duża rana na boku. Tym razem, nieopodal łóżka chłopaka siedziały dwie osoby, żywo ze sobą dyskutujące.

- Nie rozumiesz tego, Albusie? Jego sygnatura magiczna się zmienia, a dobrze wiesz, że każdy czarodziej posiada jedną i niezmienną. Nie wierzę, że niczego nie zauważyłeś! - Podniesiony głos Mistrza Eliksirów był nietypowym zjawiskiem. - Jego moc rośnie w zastraszającym tempie, jego ciało może tego nie wytrzymać, zbyt wiele magii wypływa z niego, co też jest niebezpieczne dla innych.

Nieprzytomny chłopak poruszył dłonią, co uszło uwadze obecnych w pokoju. Brunet mimo tego, iż nie mógł się obudzić słyszał, a przynajmniej zdawało się, że wie o czym mowa. Harry nie wiedział co się z nim dzieje, nigdy jeszcze nie czuł swojej magii aż tak dosadnie. Jego moc płynęła po całym ciele rozgrzewając je i dając uczucie wystawienia na promienie słoneczne. Doznanie było tak silne, że prawie wydobył z siebie okrzyk zdziwienia. Zamiast krzyku, dało się usłyszeć cichy jęk, który został zagłuszony rozmową dwóch czarodziei.

- Severusie, uspokój się. Nic nie możemy zrobić, tylko czekać aż to minie. - Spokojny i pogodny starczy głos brzmiał dziwnie i nieadekwatnie do powagi sytuacji. - To nie musi być tak tragiczne w skutkach jak sądzisz. Musimy być dobrej myśli.

- Trzeba mu o tym powiedzieć. - Młodszy czarodziej wstał gwałtownie, że aż było słychać dźwięk odsuwającego się krzesła. Po chwili dodał: - Jak się obudzi.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, Severusie. Jego moc szaleje, a nie wiemy czego się spodziewać po jego reakcji na to, że się zmienia i to nie koniecznie na dobre. Lepiej zostawić to tak jak jest.

- Chyba żartujesz! - Ciemnowłosy mężczyzna krzyknął wyraźnie zdenerwowany. - Myślisz, że niczego nie będzie się domyślał?!

- Trochę mu zajmie zanim odkryje chociażby część prawdy.

- Niedorzeczność. - Młodszy czarodziej, który już od jakiegoś czasu stał, ruszył szybkim krokiem w stronę drzwi, zatrzymując się na chwilę przed nimi. - Obyś nie żałował swojej decyzji. A jeżeli się mylisz i chłopak odkryje prawdę o sobie, nawet nie zawaham się, by odpowiedzieć na jego pytania, czy tego chcesz, czy nie.

Snape zamknął drzwi wyjątkowo cicho, pomimo swojej złości. Jego opanowanie dawno zniknęło ukazując zwykłe, nieco słabe, ale mimo wszystko ludzkie uczucia, w tym troskę i lęk na myśl o złym stanie Pottera. Właśnie, Pottera, syna Jamesa Pottera, znienawidzonego człowieka i wroga za czasów szkolnych.

- Severus ma rację, ale nie mogę sobie pozwolić na to. - Starszy czarodziej nadal siedział na krześle rozmyślając gorączkowo.

Harry. Harry Potter, prawdopodobnie posiadał w sobie pokłady Mrocznej Magii, doskonale przez niego teraz wyczuwalnej. Strasznie go to martwiło. Harry rósł w siłę bardzo mu potrzebnej by pokonać Voldemorta, ale z drugiej strony kosztem tej siły była jego dobroć, z której był znany. Dumbledore zdawał sobie sprawę, że jak chłopak się obudzi, to może już nie być tym samym Harrym jakiego do tej pory znał. Miał nadzieję, że się myli i Harry, pozostanie dawnym Harrym. Z tymi ponurymi myślami starszy czarodziej również wyszedł, zostawiając w pokoju nadal nieprzytomnego chłopca z blizną na czole w kształcie błyskawicy, nadzieję całego czarodziejskiego świata; chłopca, który przeżył wielokrotne spotkania z samym Mrocznym Panem.

Harry Potter i Mroczna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz