ROZDZIAŁ20

6.3K 435 256
                                    

Rozdział 20

Ciemność. Gdy zdał sobie sprawę, że miał zamknięte oczy, natychmiast je otworzył, lecz nie zobaczył zbyt wiele, tylko drzewa. Stał najprawdopodobniej w środku lasu i nie wiedział jak tu się dostał. Gdziekolwiek okiem sięgał widział drzewa, a jedynym światłem były błyszczące na nocnym niebie gwiazdy. Wszechogarniający mrok i chłód przeszywał chłopaka wprawiając jego ciało w drżenie. Objął się rękoma dając przy tym odrobinę ciepła i nie wiedząc gdzie iść, ruszył przed siebie powoli, ostrożnie stawiając kolejne kroki. Lekki szum za nim sprawił, że gwałtownie się odwrócił i zamarł widząc czarny, zamazany kształt. Nieznana istota, o ile można ów kształt tak określić, poruszyła się w stronę chłopaka, na co on cofnął się nieznacznie, nie chcąc przy tym okazywać strachu jaki go nagle opanował.

- Harry... - Czarna, wielka plama przemówiła z syczącym, cichym odgłosem. - Nie opieraj się mi...

- C-czego.... ode mnie chcesz? - Chłopak cofnął się bardziej, gdy istota zaczęła przybierać bardziej ludzkie kształty. Panika zaczęła w nim zbierać, a instynkt podpowiadać, by uciekał tak szybko jak to możliwe. Słuchając instynktu, puścił się biegiem przez las nawet nie czekając na odpowiedź na swoje pytanie.

Harry... - Tym razem głos mimo tego, że chłopak biegł, rozległ się tuż przy jego uchu.

- Odejdź! - krzyknął w przestrzeń.

Poddaj się... tak będzie dla nas lepiej...

  
Brunet biegł ile sił w nogach starając się nie potykać o wystające korzenie drzew, gdy nagle jedna z gałęzi przed nim zaszeleściła i poruszyła się, zagradzając mu drogę. Chłopak zwinnie ominął przeszkodę, szukając z każdej strony jakiejś luki czy wyjścia z tego cholernego lasu. Korzenie pod nogami chłopaka oderwały się tak, że potknięcie się o nie stało się nieuniknione. Z głośnym sykiem brunet upadł na brudną ziemię kalecząc się przy tym w dłoń i kilku innych miejscach. Pod sobą zauważył ciernie, które go poraniły. Wstał szybko i już chciał pobiec, gdy coś złapało go za rękę uniemożliwiając ruch. Dziwny dotyk, który przetrzymywał jego dłoń, parzył i chłopak wrzasnął z bólu starając się wyrwać. Szarpaniem się sprawił, że jakby macki, owinęły się wokół niego całego, parząc go. Nie miał jak się uwolnić. Krzyczał, błagał, wołał, lecz nic nie skutkowało.

- Potter! - Usłyszał znajomy głos i lekkie szturchanie. Już chciał krzyknąć, że go to boli, ale nie potrafił wydobyć z siebie żadnego dźwięku. - Obudź się do cholery, Potter.

- Co się dzieje, panie Malfoy? - Brunet usłyszał kolejny głos i znów znajomy.

Ha...rry... zos...tań ze mną... - Niewyraźny szept tuż przy uchu sprawił, że chłopak drgnął, a jego poparzone ciało zabolało jeszcze bardziej. 

Macki nadal paliły, lecz powoli jakby puszczały, gdy poczuł przy ustach coś chłodnego, jakby buteleczkę z płynem wlewającym się do jego ust. W tej samej chwili, gdy płyn lał mu się do gardła chłopak nabrał powietrza. To sprawiło, że zaczął się krztusić.

- Przełknij to, idioto. - Czyjś zaniepokojony głęboki głos rozległ się w jego głowie z bolesnym echem. Jawa mieszała się ze snem, ale wykonał poleconą czynność i zaczął się uspokajać.

- Dra...co - wyszeptał powoli pierwsze słowo jakie mu przyszło na myśl chcąc się upewnić, że na pewno kogoś słyszał.

- Co on mówi? - zapytał jakiś mężczyzna, a brunet poczuł jak ktoś się nad nim pochyla, więc wyciągnął powoli poranioną dłoń. Gdy poczuł ciepłe palce łapiące delikatnie jego, świadomość wracała.Ktoś tu jest, przeszło mu przez myśl. Macki puściły całkowicie, a chłopak wyczerpany osunął się bezwładnie. Otworzył powoli oczy, nie pamiętając kiedy dokładnie je zamknął i zamrugał kilka razy.

Harry Potter i Mroczna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz