Tydzień później.
-Nie Marco! Nigdzie nie idę!-krzyczałam specjalnie kiedy wymyślił, żebym poszła z nim i Karo na imprezę do Götze.
-No proszę.-Zrobił minę szczeniaczka a ja w tym samym momencie dostałam smsa.
Kochanie♡: Ubierz się ślicznie jak zawsze. 😘
Mimowolnie uśmiechnęłam się do telefonu. Właśnie na tej imprezie każdy miał się dowiedzieć, że jestem dziewczyną Mario.
-Dobra. Pójdę ale nie zamienię ani jednego słowa z Mario.
-Kocham Cię księżniczko. -pocałował mnie w czoło i przytulił.
-Oj Mars. To zasługa twoich słodkich oczu i miny szczeniaczka. -pocałowałam go w policzek i poszłam na dół zjeść płatki.
-Marika idzie z nami!-krzyknął Marco prawie spadając ze schodów kiedy siedziałam z Karo w salonie.
-To już wiem. Co Ty tak długo robiłeś kochanie?
-Wiesz. Myślałem o tobie jaka jesteś piękna i kochana. -uśmiechnął się i pocałował Karo w policzek.
-A tak serio?-dziewczyna się zaśmiała.
-Tam gdzie król Marco piechotą chodzi.-wybuchłam niepochamowanym śmiechem kiedy Reus bawił się w teatralnego aktora.
-Dobra. Ja idę się ogarniać na tą nieszczęsną imprezę u Götze.-powiedziałam i udałam się na piętro.
Po odświeżeniu przymierzałam już trzecią sukienkę Ale jak dla mnie nie była ona za ciekawa. Byłam w samej bieliźnie wybierając sukienkę numer cztery kiedy do pokoju wparował Marco.
-Reus jakbyś nie widział jestem w samej bieliźnie.
-Oj żebym to Pierwszy raz widział Cię w bieliźnie. Mam ciekawą wiadomość.
-Jaką? -spytałam kiedy Marco usiadł na łóżku. Przymierzyłam sukienkę i pokazałam się chłopakowi.
-Tak. Idealna. Słuchaj. Mario nie jest już z Ann.
-Co?-udawałam zaskoczoną bo dobrze o tym wiedziałam.
-No nie. Dzwonił do mnie i powiedział, że w końcu jest z dziewczyną, którą kocha całym sercem i nie ma zamiaru jej krzywdzić.
Uśmiechnęłam się na te słowa bo wiedziałam bardzo dobrze, że chodzi o mnie.
-Ty się z tego cieszysz? Przecież go kochasz.-nie sądziłam, że mój przyjaciel jest taki ślepy i głupi.
-Kocham i cieszę się jego szczęściem. Za ile wychodzimy?
-Właściwie to za pół godziny. -spojrzał na zegarek i się zerwał z mojego łóżka. -Matko! A ja ani nie ubrany ani włosy nie ogarnięte.-wybiegł z pokoju na co się zaśmiałam.
Włosy zrobiła mi Karo. Lekkie fale zawsze będą mi się podobać. Z przyjaciółką byłyśmy już gotowe i czekałyśmy na blondyna.
-Marco cholera bo jedziemy bez Ciebie!-Karo krzyknęła stojąc przed drzwiami frontowymi.
-Idę już!-krzyknął na schodach poprawiając jeszcze włosy.
-No naprawdę już Götze mniej się ogarnia.-powiedziałam ze śmiechem.
-Nie prawda!-powiedział z udawanym oburzeniem.-A skąd ty wiesz ile on się ogarnia?-spytał a ja przez chwilę nie wiedziałam co powiedzieć.
-Ty mi dużo o nim mówiłeś a wiesz, że mam dobrą pamięć.
-A no tak. Dobra jedziemy bo Mario już pięć razy dzwonił. Jestem ciekawy z kim teraz jest.
Weszliśmy do domu i od razu słychać było muzykę i zapach alkoholu. Ludzi mało nie było. Po chwili podszedł do nas gospodarz.
-No już myślałem, że nie przyjedziecie.-zaśmiał się i z tego co widziałam ciężko mu było nie patrzeć za Marco, tam gdzie stałam ja.
-Wiesz jak on długo układał te włosy?-Karo zaśmiała się
-Mniejsza o włosy. Gdzie ta twoja nowa wybranka?-blondyn zagadał a ja spojrzałam prosto w czekoladowe oczy mojego chłopaka wzrokiem, że jeszcze nie teraz.
-Już jest ale później ją poznacie. Trochę źle się czuję i jest w łazience na górze. O Marika. Ślicznie wyglądasz.-wiedziałam, że się nie oprze.
-Można powiedzieć, że Ty też.-uśmiechnęłam się specjalnie ironicznie i omijając trójkę udałam się do Łukasza.
Poza małymi akcjami z Ann i Scarrlet, które wbiły się na imprezę i postanowiły zostać, już w trochę mniejszym gronie siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy rozgrywkę Marco i Piszczka w fife. Żeby było śmieszniej z każdym golem pili po kieliszku, więc byli bardziej pijani niż trzeźwi.
-Stary. Ta gra Ci coś nie idzie.-zaśmiał się mój chłopak patrząc na grę Marco, który przegrywał.
-Gra lepiej od Ciebie.-spojrzałam na niego a on wiedział, że zaraz się każdy dowie.
-No nie sądzę. Ja jestem najlepszy.
-Oj Mario, Mario. Najlepsze to Ty możesz mieć zdanie o sobie. Ego też nie małe.
Kłóciliśmy się na żarty A każdy myślał, że to jest prawda. W końcu wstał wkurwiony Marco.
-Możecie się w końcu do cholery przestać kłócić!?-krzyknął w naszą stronę.-Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi wręcz rodzeństwem a zachowujecie się jak dzieci!
-Mamy się nie kłócić tak?-spytałam.
-Tak. Czy zbyt dużo wymagam?
-Nie. Okej. Nie będziemy się kłócić.-Mario powiedział przyciągając mnie do siebie i namiętnie pocałował a ja zarzuciłam mu ręce wokół szyi.
-No Marco. Chciałeś poznać moją dziewczynę to już ją znasz.-brunet powiedział całując mnie w czoło na co blondyn przytulił nas mówiąc jak bardzo cieszy się naszym szczęściem.
Rozdziały będą rzadziej z powodu szkoły :/ jeszcze kolejne egzaminy na prawo jazdy plus inne opka. Mam nadzieję ze ten rozdział chociaż komuś się spodobał.
CZYTASZ
I'm Back Götze
FanfictionCo się stanie kiedy wyśmiana w szkole dziewczyna po latach wyrośnie z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia i spotka swojego oprawcę? Wybaczy mu lata poniżania? Czy może jest jakieś silniejsze uczucie od nienawiści?