Epilog.

761 74 19
                                    

20 czerwiec 2011

W koniec szkoły. Mogę się stuprocentowo skupić na piłce. Żadne sprawdziany czy inne odpowiedzi ustne nie staną mi już na przeszkodzie.

Co mnie najbardziej boli? Zostawienie Marco samego w borussi. Ciesze się z transferu do Bayernu ale przyjaciel to przyjaciel.

Wracałem do domu sam. Przede mną szła dziewczyna, która oczy miała jak marzenie. Zakochałem się w jej oczach a traktowałem ją jak ostatnie ścierwo. Postanowiłem, że pójdę za nią. Może jak dowiem się gdzie mieszka będę miał jakieś szanse żeby ją poznać.

Kiedy wchodziła na swoje podwórko odwróciła się jakby intuicja podpowiedziała jej, że ktoś ją obserwuje...

To byłem ja. Jej najwieksza zmora a zarazem najwieksza miłość życia.

Wrzesień 2031.
Dziś. Kiedy ta niesamowita kobieta, dała mi piątkę cudownych dzieci, żegnam ją z tego świata.

Nie rozumiałem.

Bóg naprawdę w taki sposób chciał mnie ukarać za to jak traktowałem ją kilkanaście lat temu?

Odpokutowałem. Nigdy w związku jej nie zraniłem. Przynajmniej starałem się jak najbardziej.

Jeden wypadek uratował jej życie. Przykre jest to, że tylko na 3 miesiące.

Wygasła najwieksza cześć mnie. Nigdy nikt nie zapełni tej pustki. Dzieci mają rownież dużą cześć mojego serca. W każdym calu przypominają mi Marike.

Moją cudną Polkę, której nie opuściłem aż do śmierci.

Powiew chłodnego wiatru brzmiący jak samotność wyszeptał mi dwa słowa.

-Wróciłam Götze.

No to na tyle.
Dziękuje każdemu kto był ze mną i tym opowiadaniem do końca.
Dziękuje monixela za wybaczenie mi, że zrobiłam z Manu chuja.
Dziękuje einsamekirsche za nie zabicie mnie za zabicie Marco.
Dziękuje wam i wszystkim moim czytelnikom za wspieranie mnie.
Dzięki dwóm wyżej wymienionym dziewczynom nie zakończyłam mojego pisania i pewnie jeszcze nie raz zaskoczę was moimi dziwnymi pomysłami.

Kocham.

#chomiczy_mussolini ❤️

I'm Back Götze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz