POV Lena.
*Poniedziałek*
Widzę piękne lamorożce które żygają tęczą... Dryńń! Dryń!
Mój budzik chyba nie jest dobrze nastawiony co do mojego i łóżka związku.
Trzeba wstać. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy wybrałam ten komplet:
Gotowa zeszłym na dół. A tam zastałam Bertę, hahahaha ja pierdole.
Żeby nie być hamska przywitałam się z nią.-Cześć. Powiedziałam, a ta tylko prychnęła.
A to szmata! Hahah. Nie przejmując się tym pasztetem poszłam na górę po plecak i telefon.*W szkole*
Jestem już w szkole, a ta gruba menda chodzi że mną i z Lisą do klasy. Leonard przez całą lekcję miał że mnie bekę że to coś mieszka w moim domu. Siedzimy tak na Historii i słuchamy co ta jędza wygaduje. Nagle zobaczyłam jak Berta przegina się na krześle i robi "seksowne pozy" siedzi ona przede mną i Leondre.
-Ej Le, czy to coś próbuje być seksowne? Le to skrót od mojego imienia.
-Chyba tak ale coś jej nie wychodzi.
Zaśmiałam się głośno. Chyba za głośno.-Lena czy coś Cię bawi? Zapytała baba od Historii.
-Prze pani mnie dużo żeczy bawi.
-A więc w takim razie, bądź tak łaskawa i powiec nam co cię tak śmieszy.
-To coś! Krzyknełam przez śmiech i wskazałam na Bertę która nadal próbowała być seksi.
Nauczycielka nic nie powiedziała tylko dalej prowadziła lekcję, a ja i tak nie słuchałam.