Rozdział 20. Wierzę.

4.1K 240 2
                                    

Dojechaliśmy na miejsce po upływie około 20 minut. Gdy tylko samochód się zatrzymał wysiadłam z niego nie zwracając uwagi na gwardzistę czy nawet na Eryka, udałam się do wnętrza samolotu. Chwilę później dołączył do mnie mąż i razem czekaliśmy na pozwolenie do startu. Wystartowaliśmy. Stewardessa przyniosła nam coś do jedzenia, a ja nie zważając na nikogo udałam się do sypialni i położyłam się spać. Obudził mnie głos jednego ze strażników dobiegający zza drzwi, mówiący o tym, że za parę minut będziemy lądowali w Avalon. Szybko wstałam z łóżka, zmieniłam ubrania żółtą sukienkę koktajlową i kremowe baleriny, a potem wyszłam z sypialni. Przeszłam niecałe 2 metry zanim usłyszałam głos męża.

- Długo masz zamiar udawać obrażoną?

- Jeśli ci to przeszkadza mogę nie udawać, a na prawdę się obrazić.

- Kochanie,- powiedział po czym podszedł do mnie.- Ja bardzo cię przepraszam, ale wiesz jak to jest.

- Nie rozumiem o co Ci chodzi.- powiedziałam już całkiem zbita z tropu.

- Mam na myśli to, że gdy tylko opuściliśmy kraj wybuchły zamieszki w większych miastach. Zginęli niewinni ludzie. Dlatego musieliśmy wracać tak szybko.

- Rozumiem i już nawet się nie gniewam.

- To dobrze. A teraz chodź bo zaraz lądujemy.

- Okej...

Po wyjściu z samolotu dopadł nas chłodny jesienny wiatr. Zatrząsałam się z zimna, a gdy Eryk to zauważył oddał mi swoją marynarkę, którą bez zastanowienia przyjęłam. Udaliśmy się w stronę samochodu i ruszyliśmy do domu. Następnie gdy już auto zatrzymała się pod pałacem, wysiedliśmy z niego i poszliśmy w kierunku naszej komnaty. Eryk otworzył przede mną drzwi i wpuścił jako pierwszą do środka. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej z rozpędem rzuciłam się na łóżko.
Eryk stał z lekko uniesionymi brwiami i przypatrywał się moim poczynaniom, a gdy już wylądowałam na miękkim łóżku on nie chciał widocznie pozostać w tyle więc do mnie dołączył.
Śmiejąc się głośno podniosłam się do pozycji siedzącej aby potem zostać znowu pociągnięta w stronę mojego męża. Wtuliłam się w jego tors.

- W końcu w domu.- wyszeptałam cicho.

- W końcu.- odszepną po czym uniósł mnie lekko i czule pocałował w usta. Oddałam pocałunek z taką samą pasją co on. Podniósł mnie tak, że byłam zmuszona opleść go nogami w pasie. Ręce zarzuciłam mu na szyję, a palce wplotłam w jego włosy. Nagle Eryk przygryzł moją dolną wargę, a ja jęknęłam prosto w jego usta. Wykorzystał to aby pogłębić nasz pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Lekko dysząc powiedziałam:

- Tak bardzo cię kocham.

- Ja ciebie jeszcze mocniej. Uwierz mi.

- Wierzę.

Znaleźć Czas Na Miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz