Obudziłam się w jakiejś starej, ciemnej i zimnej piwnicy. Leżąc na mokrym materacu rozmyślałam o tym co się że mną stanie. Czy ktoś mnie szuka, czy daleko mnie wywieźli, ile będę tu siedziała i co się ze mną potem stanie. Nie miałam pojęcia, gdzie się znajduję, jak daleko od domu. Moje myśli przerwał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Do środka wszedł pewien blondyn, uśmiechnął się do mnie, rzucił kromkę chleba i wyszedł. Powoli doczołgałam się do jedzenia, a gdy okazało się, że jest twarde jak kamień zrezygnowałam i wróciłam na swoje miejsce. Było mi zimno, w brzuchu mi burczało i byłam zmęczona. Postanowiłam się zdrzemnąć. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Zbudził mnie śmiech mężczyzny. Powoli otworzyłem oczy, a przed sobą ujrzałam tego samego chłopaka, co wtedy w piwnicy.
- Widzę, że się obudziłaś skarbie.- powiedział z kpiną.Nie miałam zamiaru mu odpowiedzieć więc uderzył mnie w policzek. Piekło niemiłosiernie.
- Dalej nic nie powiesz. W sumie tak jest lepiej. Teraz grzecznie mnie posłuchasz. Zostaniesz tu i czy ci się to podoba, czy nie, będziesz w piwnicy. Póki co nie mam zamiaru ci nic robić, ale kto wie. Mogę zmienić zdanie.- skończył mówić i tak po prostu sobie wyszedł, a mnie zostawił przywiązaną do krzesła z zaklejonymi ustami.
Siedziałem zamknięta dobre 6 godzin. Bez wody, bez jedzenia nie wiem jak długo pożyję. Nagle do piwnicy wparował młody chłopak. Mniej więcej w moim wieku.
- Zbieramy się.- powiedział po czym rozwiązał mnie ale usta zostawił zaklejone.Wyszliśmy z budynku, a na zewnątrz roiło się od gwardii pałacowej. Wszyscy stali za samochodami i celowali w porywaczy. Nagle z jednego z aut wysiadł Eryk. Miał podkrążonej oczy i brakowało im tego blasku. Gdy mnie zobaczył wyraźnie się przestraszył. Byłam całą brudna i miałam kilka zadrapań. Widziałam, że powstrzymywał się aby nie podejść do mnie i nie zabrać mnie z ich rąk. Podszedł ten blondyn i przyłożył do mojego czoła pistolet. Poczułam chłód metalu na skórze. Wystarczyła się i w moich oczach pojawiły się pierwsze łzy. Eryk bezgłośnie powiedział: ,, Odbijemy cię, kochanie". W głębi serca miałam nadzieję, że tak się właśnie stanie.
- Rusz się!- krzyknął jeden z porywaczy i wepchnął mnie do jakiejś ciężarówki.Kazał usiąść na podłodze, więc tak zrobiłam. Skuliłam się i schowałam w roku pojazdu.
- Ruszamy, zanim nas dogonią.- powiedział blondyn, którego imienia nadal nie znałam.Całą podróż minęła w ciszy. Gdy wypchnięto mnie z auta, jeden z chłopaków pociągnął mnie przez co upadłam na ziemię. Wszyscy wkoło zaczęli się śmiać. Nagle podszedł do mnie blondyn z grymasem na twarzy, pociągnął za włosy, przez co zmuszona byłam wstać i uderzył z pięści w żebra. Bolało piekielnie, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- Co, mężuś nie pomógł. Jaka szkoda.- zaśmiał się gardłowo.- Zabierzcie ją, do pokoju.- po jego słowach dwóch napakowanych facetów wzięło mnie i zanosiło do pokoju, o ścianach czarnych jak smoła.Przywiązali moje ręce do łańcucha zwisającego z sufitu i poszli sobie.
Po paru minutach pojawił się blondyn.
- Witaj, Katcherine. Nazywam się Jacob. Jacob Merryweader.- przedstawił się i nie zważając na mnie kontynuował.- Jestem synem, człowieka, którego wsadziłaś za kratki na długie lata. Mam zamiar się na tobie odegrać. - podszedł do mnie powolnym krokiem.Dotknął mojego policzka i przejechał po nim palcem.
- Jesteś taka piękna, szkoda tylko, że masz już męża.- powiedział i dalej błądził palcem po mojej skórze.
Odsunął się szybko i podszedł do stołu. Z walizki wyjął nóż, przez co moje ciało ogarnął nieprzyjemny dreszcz. Znowu podszedł do mnie i zaczął nożem rozcinać moją sukienkę, a raczej jej resztki. Gdy zostałam już w samej bieliźnie wbił nóż w moje udo. Syknęłam z bólu. On widząc to wbił go jeszcze bardziej. Myślałam, że nie wytrzymam, ale on postanowił pomęczyć mnie jeszcze bardziej. Wyjął kolejny nóż, tym razem wbił go w drugie udo. Krzyczałam ile sił, ale on mnie nie słuchał. Moje krzyki i bałaganie, żeby przestał zachęcały go jeszcze bardziej. Gdy myślałam, że stracę przytomność, on jednym szybkim ruchem wyjął sztylety że mnie. Wygrał je z krwi i odłożył do walizki. Następnie wyjął z niej gruby skórzany bat. Kazał mi liczyć uderzenia. Doliczyłam do 26, a następnie się zgubiłam. On widząc to wymienił narzędzie tortur na inne. Wziął trzciny i nimi mnie bił. Piekło tak, że po trzech uderzeniach wykończona straciłam przytomność.
CZYTASZ
Znaleźć Czas Na Miłość
FantasyObietnica mająca osiemnaście lat wiąże życia dwójki obcych sobie ludzi. Chociaż jest to od wieków znany i praktykowany sposób znalezienia sobie męża, Kate nie jest łatwo. Nastroje rodziny wokół są różne, a wrogowie nigdy nie śpią. Warto pamiętać o...