7●Jutro

27.1K 1.5K 256
                                    


Jest Was sporo , więc zaczynamy maraton teraz😊

MARATON 1/3

Budzę się i powoli dociera do mnie , gdzie się znajduje i co wydarzyło się wczoraj.
Z niechęcią otwieram oczy i podnoszę się z sofy. Leandera nie ma , więc mam szansę  w końcu zobaczyć cały dom. Cicho wymykam się z pokoju i schodzę schodami na dół. Widzę tam duży salon , kuchnię i jadalnie oraz jedą parę drzwi. Szybko do nich podchodzę i je otwieram. Moim oczom ukazuje się duża siłownia. Postanowiam chwilę poćwiczyć ,więc biorę rękawice i ustawiam się naprzeciwko jednego z worków treningowych.

~

- KATHERINE! - słyszę krzyk Leandera.
Po chwili drzwi wypadają z zawiasów i widzę rozwścieczonego Alfę.
- Dlaczego wyszłaś z sypialni?!?!- krzyczy.
- Ja tam się ciebie nie czepiam , gdzie wszedłeś rano...- odpowiadam i zakładam ręce na piersi.
- Nie drażnij mnie.- warczy i podchodzi bliżej.
- Drażnić głównego Alfę?  Jakbym śmiała?- prycham. Leander momentalnie znajduje się przy mnie, przygważdża  mnie do ściany i unieruchamia  mi ręce nad głową.

- I co?  Że niby mam się bać? - pytam rozbawiona.

- Gdybyś nie była moją mate ,byłabyś martwa...- mówi.

- Uuu zaczynam się bać.- zaczynam się śmiać . Nie mogę się uspokoić i boli mnie już brzuch. Leander po chwili mnie puszcza i tylko mi się przygląda.

- Co, nigdy nie dostałeś głupawki?- pytam , gdy udaje mi się trochę uspokoić.

- Nie . - odpowiada szybko.

-   Przykro mi ,biedny człowieku.- mówię z udawaną powagą.

~ Alfo , Luno śniadanie gotowe.~ słyszę w głowie głos jednej z omeg.

Od razu psuje mi się humor. Od kiedy jestem Luną?!?

Więcej się nie odzywam ,tylko ruszam w stronę kuchni. Biorę swój talerz i szklankę z blatu i siadam przy stole. Tosty z serem i szynką oraz pyszna , ciepła herbata ... tak tego mi brakowało.

Po chwili do siada się do mnie Leander.

- Jutro wyjeżdżamy  do Domu Głównego.- mówi , a ja krztuszę się herbatą. Nie mogę teraz wyjechać.

- Dlaczego już jutro?  - pytam .

- Moja wataha chce Cię w końcu poznać. Dlatego wyjeżdżamy JUTRO , nie ma mowy , żeby to przełożyć - odpowiada i wraca do spożywania. No trudno , muszę porozmawiać  z Alexem i Benem, już dzisiaj . To moja rodzina , muszą mi w końcu wybaczyć. Może spróbuję przekonać Leandera , żeby pojechali z nami?

Szybko kończę śniadanie i pędzę do sypialni. Tam , na łóżku , czekają na mnie ubrania. Jakieś jeansy i bluza.
Idę z nimi do łazienki , wykonuję poranną toaletę i schodzę na dół.

~ Wrócę za jakieś dwie godziny. ~ wysyłam , w myślach, wiadomość do Leandera i zanim on odpowiada wybiegam z domu. Znam wszytskie skróty w mieście , więc już po chwili widzę  przed sobą dom państwa Foster.
Słyszę kosiarkę , czyli Alex jest w ogrodzie.
Otwieram furtkę i podchodzę do mojego przyjaciela.

- Alex...- odwraca się , bierze za rękę i prowadzi  w ,, nasze miejsce" , czyli odludne miejsce pod murem.

- Kath , nawet nie wiesz jak mi głupio. Tak bardzo Cię przepraszam. - mówi i mocno mnie przytula.
- Myślałem , że jeśli cię znienawidzę , to nie będę tak cierpiał , kiedy wyjedziesz...- dodaje po chwili.

- To nie twoja wina. Ja sama nie wiem, jakbym zareagowała na twoim miejscu.- odpowiadam i wtulam się w jego klatkę piersiową.

- Kiedy wyjeżdżasz? - pyta.

- Jutro.- mówię ze smutkiem.

- To chodź do Bena. Tęskni za tobą. - mówi i ruszamy razem ,w stronę domu.

Wchodzimy po schodach do dobrze znanego mi pokoju. Alex uchyla lekko drzwi. Wchodzę do środka. Ben patrzy się na mnie ze łzami w oczach. Po chwili podbiega do mnie i mocno mnie przytula. Odwzajemniam to .

- Przepraszam Ben ...- szepczę.
- Przepraszam Kath . - odpowiada , a po chwili dodaje.- Zostaniesz teraz z nami?- To ściska mi serce.  Jak mam mu powiedzieć , że muszę wyjechać ? Że muszę go zostawić.
- Ben nie mogę z tobą zostać. Bardzo Cię kocham , ale muszę wyjechać...
- Nie mogę pojechać z tobą?Kath , nie zostawiaj mnie.- mówi i zaczyna płakać.
- Zrobię wszystko , żeby nas nie rozdzielili. To tyczy się też ciebie Alex.- odpowiadam i patrzę w stronę przyjaciela.

- Dobra , koniec tego przedstawienia.Pan główny Alfa stoi przed domem. Nie wygląda na zadowolonego. - oznajmia Alex. Prycham.

- On nigdy nie jest zadowolony.- mruczę pod nosem. Chcąc nie chcąc żegnam się z bratem i wychodzę.

Tym razem wychodzę głównym wyjściem.  Od razu czuję na sobie wzrok Leandera.  Ma ręce zaciśnięte w pięści , ale jego twarz ma nadal ten obojętny wyraz twarzy.

- Co mówiłem o wychodzeniu z domu? - pyta i mierzy mnie wzrokiem.

- Mogę robić co mi się podoba. Zapamiętaj to sobie raz , a dobrze.- odpowiadam spokojnie .

- Jesteś zadziwiająca . Jednym zdaniem jesteś w stanie podnieść mi ciśnienie.

- Dzięki, mam tak od urodzenia.- mówię i po chwili  dodaję - A ty ? Masz jakieś zadziwiające zdolności?

- Umiem zabić na sto różnych sposobów.

- Ok , a coś mniej brutalnego? - pytam i patrzę na Leandera z wyczekiwaniem.

- Umiem tańczyć w pięciu różnych stylach. - rzuca od niechcenia.

- No widzisz , może jeszcze coś z ciebie będzie.- chcichoczę.

- Czy ty umiesz zachowywać się poważnie?!?!

- Tak , jeśli mam na to ochotę...- odpowiadam .

- Dobra , po co tutaj przyszłaś? - pyta.

-  Przyszłam porozmawiać z bratem.

- Czy ten śmieć też tam był?

- Masz na myśli mojego jedynego przyjaciela , który jest dla mnie bardzo ważny ? Tak był.- odpowiadam .

- To mam nadzieję , że się nim nacieszyłaś, bo więcej go nie zobaczysz. - warczy.

- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Ben i Alex jadą z nami.

~

~zegartyka

Obóz 4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz