MARATON 1/3Odsuwam się od Leandera , zanim moje ciało całkowicie odmówi mi posłuszeństwa. Nie chcę , by widział jak na mnie działa.
Podchodzę do psa i biorę , go na ręce.
- Lepiej mi go daj.- odzywa się Leander, a ja bez słowa oddaję mu zwierzaka.
Wkładam ręce do kieszeni i spuszczam głowę. Nienawidzę ,kiedy muszę się komuś podporządkować.
Szybko zbiegam na sam dół i się ubieram.
Wychodzę na zewnątrz. Dosyć mocno wieje, ale nie przeszkadza mi to.
Gdy patrzę na las ,drzewa kołyszące się na wietrze , na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kocham to , taka moja natura.
Idę kilka metrów przed siebie , a potem kładę się na trawie. Zmykam oczy, jest mi bardzo przyjemnie. Chwilę później czuję , że coś mnie liże po twarzy.
- Shino! Przestań! - śmieję się i głaszczę psa.
Zwierzak uspokaja się i tylko merda ogonem. Po chwili kładzie się koło mnie, a jego pyszczek ląduje na moim udzie. Uśmiecham się , ten psiak jest bardzo uroczy.Znów zamykam oczy i wracam myślami do Obozu 4. Czy Alex daje sobie radę? Czy może potrzebuje pomocy?
Nagle słyszę kroki , otwieram oczy i widzę Leandera siadającego na przeciwko mnie.
- O czym myślisz?- pyta.
- O Obozie 4.- odpowiadam po chwili namysłu.
- Myślisz o tym chłopaczku, tak? - pyta zirytowany.
- Tak, martwię się. - wzdycham.
- Niby czym ? Już rok przeżył.
- Wszyscy przeżyliśmy , bo mieliśmy siebie na wzajem. Pomagaliśmy sobie. A teraz? Teraz on nie ma tam nikogo. Jest zdany tylko na siebie.- odpowiadam , mam potworne wyrzuty sumienia.
-Nie przesadzaj. - mówi Leander, a ja już nie mam siły z nim rozmawiać, na ten temat. On nic nie rozumie. A raczej nie chce zrozumieć.
Podnoszę się z ziemi i ruszam w dalszy spacer.
- I tak rozwiązujesz problemy? Ucieczką? - słyszę warczenie mojego przeznaczonego.
- Nie,po prostu ta rozmowa sprowadziłaby się do kłótni, której nie chcesz. - oznajmiam spokojnie, a on nie odzywa się , chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
- Masz rację.- odzywa się po chwili.
Mam rację?!? Ta data musi zostać wpisana do kalendarza.
Unoszę brew i patrzę się na Leandera.
- Nie patrz się tak ,nie powtórzę tego.
- Przecież wiem.- śmieję się.
- Wracamy? Omegi zrobiły już obiad.
Przytakuję i ruszam w stronę domu.
Wchodzę do środka i od razu otula mnie ciepłe powietrze. Zdejmuje buty i idę do jadalni.Siadam przy stole i czekam na Leandera. Ten wchodzi do pomieszczenia po kilku minutach z dużym talerzem w rękach.
Kładzie go na stole.
- Pizza?!?- cieszę się.
Nakładam sobie pierwszy kawałek. Biorę kęs . Jest pyszna, tak samo jak rok temu.
- Nie wiedziałem , że jesteś taką maniaczką pizzy.- odzywa się Leander i unosi brew.
- Czy ja wiem, po prostu dawno jej nie jadłam.- wzruszam ramionami.
- Kath?-słyszę głos Bena.- Pobawisz się ze mną?
- Jasne, tylko skończę jeść. Też chcesz?-pytam , a maluch kiwa twierdząco głową.
Siada koło mnie i zaczyna pałaszować kawałek pizzy.- Katherine , nigdzie z nim nie idziesz.- syczy Leander.
Pokazuje Benowi gestem , żeby wyszedł z pomieszczenia.- O co tobie chodzi?!?- warczę.
- Uważaj na ton, pamiętasz jak się umawialiśmy.- mruży oczy.
- Dobrze, o co tobie chodzi?- pytam ponownie , ale staram się zachować spokój.
- Spędzasz z tym gówniarzem więcej czasu niż ze mną. -warczy.
- To mój brat! Muszę się nim zająć!- krzyczę .
- Omegi mogą cię wręczyć. - warczy Leander, a we mnie wzbiera się złość.
- Jestem za niego odpowiedzialna! Obiecałam mojej matce , że się nim zajmę, zrobię wszystko , żeby ten chłopiec był szczęśliwy!-warczę , a złość wypełnia całe moje ciało.
Wybiegam z kuchni. Otwieram drzwi wyjściowe i wychodzę z domu. Biegnę do ogrodzenia. Siadam pod nim i staram się uspokoić. I ja mam całe życie spędzić z tym człowiekiem?!? Z człowiekiem , który się zachowuje względem mojego brata?!?
- Kath!- słyszę krzyk Bena.
Wstaję i podchodzę do brata. Mocno go przytulam.
- Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę , żeby Alfa tak cię traktował.- szepcę tak , żeby nie słyszał
- Nie chcę , żeby on na ciebie krzyczał , przeze mnie...- mówi i spuszcza głowę.
- To nie przez ciebie. To on ma problem , z którym nie umie sobie poradzić.- odpowiadam.
Potem biorę brata za rękę i wracamy do domu. Mam tylko nadzieję ,że Leander w końcu odpuści...
~
~zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.