MARATON 3/3
~
- Co? Jakie kino?- pytam zdezorientowana.
- Normalne, dokończyć jeść i wychodzimy.- mówi Alfa i wraca do jedzenia.
Wzruszam ramionami. Szybko kończę posiłek i idę do holu. Ubieram buty i wychodzę na zewnątrz. Wieje lekki wiatr , ale jak na jesień jest ciepło.
- Chodź.- odzywa się Leander , który po chwili łapie mnie za ramię i ciągnie do pobliskiego samochodu.
Wsiadam na miejsce pasażera.
- Spędzimy dzisiaj cały dzień w pobliskim obozie. Shino będzie miał opiekę. Benem zajmie się Edwin.- oznajmia Alfa i odpala samochód.
Ruszamy w drogę , a ja jestem podekscytowana. Nigdy nie byłam w żadnym obozie ,oprócz czwartego.
Po dosłownie piętnastu minutach drogi widzę ogromne miasto , otoczone murem.
- To Obóz 14. Jeden z największych w tym państwie.- tłumaczy Leander.
Wjeżdżamy do środka przez ogromną bramę. Zatrzymujemy się na dużym parkingu. Wysiadamy z auta i od razu podchodzą do nas dwa wilkołaki. Elegancko ubrani faceci w garniturach.
- Alfo. Wszystko jest załatwione.- oznajmia jeden z nich i skłania głowę.
- Możecie odejść. Poradzę sobie.- odzywa się mój przeznaczony i przyciąga mnie do siebie. Wilkołaki posłusznie odchodzą . Zostajemy sami.
- Gdzie idziemy?-pytam.
- Najpierw na plac główny.
Po tym zdaniu zaczynam się trochę stresować. Nie mam czasu na dłuższe rozmyślanie , bo Alfa znowu łapie mnie za ramię i ciągnie w nieznanym kierunku. Mijamy ulice z bardzo ładnymi domami i sklepami . Nikogo na nich nie ma. Ani jednego wilkołaka.
Gdy jesteśmy bliżej placu ( tak mówi Leander) słyszę jakieś odgłosy. Stają się ona coraz głośniejsze.
Potem podchodzi do nas wilkołak , wchodzimy za nim do ogromnego budynku. Wchodzimy na trzecie piętro , a następnie do jakiegoś pomieszczenia , chyba biura.
Alfa ciągnie mnie na bardzo duży balkon. Spoglądam na dół. Stoi tam ( na moje oko) ponad 50 000 osób. Nie wiem o co chodzi.
Leander przyciąga mnie do siebie.
- Wiem , że czekaliście na to bardzo długo. Ale w końcu ją znalazłem. Oto Katherine Johnson, moja mate.- mówi przez mikrofon i popycha mnie lekko do przodu. Wszystkie oczy są zwrócone w moją stronę. Wilkołaki zaczynają klaskać i coś krzyczeć.Nie wiem co mam robić, więc po prostu się uśmiecham.
-Możecie już wracać do domów.- oznajmia Leander po chwili. Momentalnie wszyscy ludzie ustawiają się w jakieś szeregi i ruszają do domów.
- Wow.- Tylko tyle jestem w stanie wmówić.
- Dobra, teraz możemy iść do kina.- odzywa się Leander i łapie mnie za ramię. Trochę to boli i jest bardzo wkurzające.
- Leander ,puść.- mówię, ale on tylko wzmacnia uścisk.
- To boli. Proszę puść.- odzywam się znowu, jednak tym razem Alfa puszcza. Chwilę gładzę ramię i czekam , aż przestanie boleć.
- Chodź już.
Idę za Alfą. Staram się nie oddalać się od niego zbytnio. Wolę się tutaj nie zgubić.
Po chwili marszu stajemy przed dużym centrum handlowym. Wchodzimy do środka i udajemy się na samą górę. Nikogo tutaj nie ma, oczywiście oprócz obsługi.
Wchodzimy do kina. Od razu czuję zapach popcornu . Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego , jak bardzo tęskniłam za takim normalnym życiem. Chodzenie do kina , sprzeczki z Sam, bawienie się z psem. Z rozmyśleń wyrywa mnie Leander.
- Co chcesz obejrzeć?
Patrzę na tablicę z granymi tutaj filmami. Większości z nich nie kojarzę.
- Hmmm, Bridget Jones 3?- pamiętam , że moja mama lubiła tę serię.
- Może być. Chodź po coś do jedzenia.
Podchodzimy do kasy , Leander wybiera nachosy, a ja popcorn salony, na pół z karmelowym. Tak , to Sam pokazała mi to magiczne połączenie.
- Jak ty możesz to zjeść?- pyta mój towarzysz.
- No , normalnie. A poza tym jak sądzę ,nigdy tego nie jadłeś. Skąd możesz wiedzieć, że jest niedobre? Spróbuj , a potem marudź.- mówię i podsuwam mu pod nos , kartonik z popcornem.
Ten niechętnie bierze trochę i wkłada sobie do ust.
- Beznadziejne.- stwierdza.
- No widzisz, ale przynajmniej teraz twoje gadanie nie jest bezpodstawne.
- Jesteś niemożliwa.- kręci głową.
- Wiem i dobrze mi z tym.- uśmiecham się.
- Chodź już na ten film.
Idziemy do sali numer siedem i siadamy w ostatnim rzędzie , bo według mnie z tamtąd najlepiej się ogląda film.
~
Wychodzimy z sali. Było super, bardzo się uśmiałam. Oczywiście Alfie nawet nie drgnęły kąciki ust.
- Podobało ci się?- pytam.
- Nie bawią mnie takie rzeczy.- mruczy pod nosem.
- Ciebie nic nie bawi.- przypominam mu.
- Przynajmniej będę miał mniej zmarszczek niż ty.
- Założymy się?- unoszę prowokacyjnie brew.
- Nie.
- Ty to potrafisz spieprzyć zabawę. W sumie, to ty umiesz wszystko spieprzyć. - mówię .
~
Koniec maratonu!
Mam nadzieję , że się Wam podobał😉
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.
~zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.