MARATON 2/3
Cały dzień spędziłam na dworze z Samanthą, Leanderem i Edwinem. Świetnie się bawiłam, mimo że po jakimś czasie Alfa zaczął narzekać.
Położyłam się spać dosyć wcześnie, żeby zdążyć pożegnać się z moim przeznaczonym. Jednak akurat tego dnia musiałam zaspać. Z tego co mówiły mi omegi, spóźniłam się o dziesięć minut.
Potem poszłam do Samanthy i razem wybrałyśmy się na spacer z psami. Ogólnie cały dzień nie był zbytnio interesujący.
Oglądałam filmy, spędziłam dużo czasu z Sam , a potem odrabiałam lekcje z Benem.
Położyłam się dosyć późno.
~
Budzę się i gładzę ręką miejsce , w którym powinien być mój przeznaczony. Nie ma go. A jeszcze wczoraj pytałam się Edwina, który powiedział mi , że wróci około trzeciej w nocy.
Marszczę brwi , szybko ubieram się i zbiegam na dół.
- Gdzie jest Leander?- pytam się Edwina , który rozmawia z Sam.
- A nie ma go? Może spotkanie się przedłużyło. Nie martw się.- wzrusza ramionami i powraca do rozmowy ze swoją przeznaczoną.
Postanawiam zachować spokój. Może są korki. Nie ważne , że tylko Alfy i główne bety mają samochody. Muszę się uspokoić.
Wołam psa i wychodzę na dwór. A co jeśli coś się stało Leanderowi? Porwali go i wydłubali mu oczy? Albo odrąbali głowę? Nie , nie ,nie. Za dużo filmów, za dużo. Uspokajam oddech .
~ Powinnaś zabronić mu jechać!~ warczy wilczyca. A ja już się cieszyłam, że siedzi cicho...
~ I tak by pojechał. Ale uspokój się , on na pewno niedługo przyjedzie. Obiecał.~ mówię, a raczej myślę.
Ona coś tam jeszcze marudzi , ale jej nie słucham. Nie chcę martwić się na zapas.
Po spacerze wracam do domu i siadam na kanapie.
- Kath, śniadanie gotowe. Chcesz? - słyszę pytanie Sam.
- Nie jestem głodna , dzięki.
- Aż tak się martwisz?
- Miał być tutaj ponad osiem godzin temu. Wcale się nie martwię. - mruczę pod nosem.
- I tak pozostało nam tylko czekać.- wzrusza ramionami i odchodzi do innego pokoju.
Ja jednak nie mam zamiaru czekać. Idę przed dom i zatrzymuję jakąś betę.
- Dowiedz się, kiedy przyjedzie Alfa.- nakazuję, a ona mruży oczy.
- Nie będziesz mi rozkazywać. - syczy.
- Jestem przyszłą Luną tego stada, więc z łaski swojej mogłabyś wykonać moje polecenie.- warczę. Dookoła nas zdążył się już zebrać tłum obserwujących.
- Gówno prawda , jesteś nikim!-wrzeszczy i rzuca się na mnie z pazurami. Ale ja jak na Alfę przystało , jestem dużo szybsza. Nawet nie muszę przemieniać się w wilka.
Jednym, szybkim ciosem powalam ją na ziemię. Chwytam ją za gardło i unoszę do góry. Patrzę w jej oczy , które zachodzą mgłą. Jest przerażona. Oto mi chodziło. Upuszczam ją na ziemię. Ta upada i stara się złapać oddech.
- Czy ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości?- pytam spokojnie.
- Nie Luno.- odpowiadają chórem, a jedna z osób podbiega do leżącej bety.
Zatrzymuję ją gestem.- Nie toleruję niekompetencji i braku szacunku. Ta tutaj .- wskazuję na dziewczynę ,która zdążyła się już podnieść.- Zasłużyła na karę i ją dostała. Jednak , by dobrze zapamiętała tę lekcję zabraniam się z nią jakkolwiek kontaktować do końca tygodnia. Zrozumiano?
- Tak Luno.- odpowiadają i wracają do pracy.
- Edwin , czy ktoś wie , co dzieje się z Leanderem?- zawracam się do bety.
- Nie Luno, ani Alfa ,ani strażnicy którzy z nim pojechali nie odbierają telefonu.- mówi i spuszcza głowę.
- Od kiedy nie można się do nich dodzwonić? - pytam coraz bardziej zirytowana.
- Od godziny po ich wyjeździe.
- Tak więc , dlaczego nikt mi o tym nie powiedział?
- Myśleliśmy , że to brak zasięgu.-odpowiada niepewnie.
- Dobrze, macie natychmiast określić gdzie znajduje się Leander. Macie godzinę. - mówię starając się zachować spokój.
Postanawiam dać im tę cholerną godzinę i pójść na krótki spacer. Wychodzę przez bramę i idę w stronę lasu...
~
Po godzinie wchodzę do Domu Głównego.
- Edwin, czego się dowiedzieliście? - pytam.
- Luno ,to jest Lee, główny strażnik.- wskazuje na około czterdziestoletniego mężczyzne z wieloma bliznami na twarzy.
- Luno.- skłania głowę.- Wiemy, że Alfa nie dotarł na to spotkanie. Ktoś musiał zaatakować pojazd w czasie drogi. Podejrzewam Wygnańców. - mówi i pokazuje mi mapę.
- Te czerwone punkty, to największe ośrodki Wygnańców, Alfa na pewno jest , w którymś z nich.Przyglądam się mapie. Zastanawiam się.
- Musimy sprawdzić wszystkie. Wyślij po trzech ludzi do każdego, gdy zobaczą coś niepokojącego wezwą pomoc. Wtedy uderzymy.
- Tak jest Luno.
~
Ale akcja!😂😂
Na ratunek Leanderowi!😂😂~ zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.