Jest mi bardzo przyjemnie. Zapach Leandera otula moje ciało. Moje powieki stają się coraz cięższe. Jednak ja nie chcę zasnąć. Nie w takim miejscu. Mrugam oczami , a kiedy to nie daje efektów podnoszę się i schodzę z leżaka, a raczej z Leandera. Tak, ale co teraz?
~Po co wstałaś?!? Przecież było nam tak dobrze...~marudzi moja wewnętrzna wilczyca , a ja prycham w myślach.
Po chwili namysłu postanawiam iść się przebrać.
Idę do przebieralni, a tam wyciągam ubrania. Szybko się w nie ubieram , a strój wieszam na drzwiczkach szafki, może zdąży wyschnąć.Wychodzę z powrotem na basen, ale nigdzie nie widzę Leandera. Pewnie jest w szatni. Siadam na ławce i czekam na Alfę. Po piętnastu minutach jestem wkurzona. Ile można się przebierać?!?
Wchodzę do męskiej szatni , ale ku mojemu zdziwieniu tam też go nie ma. Wychodzę do przedsionka budynku i tam też nie ma Leandera.
Wychylam się za drzwi wyjściowe. Nie widzę go.
Nie ma Leandera. Nie ma go. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. W końcu mogę zwiedzić ten obóz.
Biegnę po strój , który chowam do torebki. Wychodzę na zewnątrz.
Szybkim krokiem ruszam w kierunku jednej z ulic. Nie za bardzo wiem gdzie idę , ale mam to gdzieś.Ten obóz jest zdecydowanie ładniejszy od Obozu 4. Jest tutaj wiele więcej zieleni i o wiele więcej sklepów , które aż proszą , żeby do nich wejść.
Po pół godzinie bezcelowego chodzenia postanawiam iść do parku. Słyszałam rozmowę jakichś wilkołaków, z której wynikało, że jest naprawdę piękny.
Zatrzymuję pierwszego lepszego przechodnia.
- Dzień dobry. Przepraszam , ale czy wie pani jak dojść do parku?- pytam lekko zakłopotana. Kobieta uśmiecha się życzliwie.
- Oh, oczywiście. Musi pani iść prosto, a na drugim skrzyżowaniu skręcić w lewo. Potem wzdłuż Wallace Road. Na pewno pani nie przegapi.
- Dziękuję pani bardzo!Dowidzenia! -uśmiecham się i odchodzę we wskazanym kierunku.
Poruszam się zgodnie ze wskazówkami tamtej pani.Teraz idę wzdłuż Wallace Road.
Po chwili widzę przepiękny widok. Ogromny park ,z dużą , kamienną fontanną w środku. Wszędzie biegają małe dzieci, nastolatki siedzą na ziemi, a dorośli dyskutują w kawiarni. Wszędzie jest mnóstwo roślin, od stokrotek i innych kwiatków, po krzaki i wysokie drzewa, w większości wierzby płaczące. Tutaj jest po prostu cudownie.
Idę przed siebie podchodzę do fontanny. Z bliska jest większa i jeszcze piękniejsza. Przedstawia ona parę wilkołaków otoczonych różami.
Wyglądają na bardzo szczęśliwych, zakochanych. On trzyma ją w talii , a ona z ufnością wtula się w jego tors.Z rozmarzeniem wpatruje się w rzeźby. Po chwili mój wzrok przenosi się na jakieś dziecko stojące obok. Z zaciekawieniem i strachem wpatruje się w kogoś za mną.
Odwracam się . Dwa metry przede mną stoi Leander.
Chyba nie jest zły. Nie ma zaciśniętych szczęk, ani nie zaciska pięści. To dobry znak.- Jakoś długo ci to zajęło , żeby tu dotrzeć.- oznajmia. I wszystko składa się w jedną całość. Założę się , że byłam śledzona przez jego podwładnych.
- No wiesz co?!? A tak się cieszyłam wolnością!- udaję złą , ale po mojej twarzy błąka się uśmiech.
- Miałaś na cieszenie się całe czterdzieści minut , a teraz chodź.
Wzdycham i idę za Alfą , jestem bardzo ciekawa gdzie idziemy.
Leander zatrzymuje się na wzniesieniu. Na jego środku położony jest kocyk i kosz piknikowy. Uśmiecham się. Pan Wielki i Zły Alfa przygotował piknik. To prawie urocze.
- Siadaj.- mówi Leander i przygląda mi się.
Siadam na szarym kocyku.
Leander siada koło mnie i zaczyna szperać w koszyku. Po chwili daje mi małe zawiniątko. Otwieram i moim oczom ukazuje się ciastko francuskie z budyniem. Moje ulubione.
- Skąd wiesz co lubię?- pytam po chwili milczenia.
- W każdej chwili mogę się dowiedzieć wszystkiego , o wszystkich.- odpowiada beznamiętnie.
- To czego takiego ciekawego się o mnie dowiedziałeś?
- Wiem , że chodziłaś do podstawówki nr.38 , a potem do gimnazjum nr 34 w Ollerton. Twoi rodzice nazywali się Alice i Lionel Johnson. Twój ulubiony kolor to szary lub czarny. Nie lubisz spódnic i sukienek. Twój ulubiony sklep to H&M. Z roślin najbardziej lubisz kaktusy i hiacynty . Tyle informacji zebrałem w ciągu pięciu minut.
- Całkiem nieźle. - uśmiecham się i kładę się na kocu.
Słyszę dzwonek telefonu. Leander szybko odbiera i odchodzi na bok. Kilka minut z kimś rozmawia , a potem wraca do mnie. Jest zdenerwowany.
- Musimy już wracać. - mówi , a ja wstaję z koca.
- Coś się stało?
- Powiem ci jak będziemy w domu.
Chcę zabrać koc i koszyk , ale Alfa mówi , że zaraz ktoś to zabierze.
Szybkim krokiem idziemy na parking i wsiadamy do auta.Alfa rusza z piskiem opon. Przez całą drogę się nie odzywa i jedzie bardzo szybko. Po dziesięciu minutach zza drzew wyłania się Dom Główny.
Alfa wjeżdża przez bramę i zatrzymuje samochód. Wysiadamy i kierujemy się w stronę wejścia.
Wszędzie pałęta się mnóstwo facetów , o wiele więcej niż kiedy stąd wyjeżdżaliśmy.
Wchodzimy do środka , a Alfa ciągnie mnie na górę.
Zatrzymuje się dopiero w sypialni.
- Powiesz mi w końcu o co tutaj chodzi? - pytam zniecierpliwiona.
- Rada wymyśliła sobie , żeby tegoroczne szkolenia odbyły się teraz.
- Nie rozumiem.
- Na szkolenia wyjeżdżają wszyscy mężczyźni z poszczególne watahy. Ja muszę tam być , żeby ich wszystkich pilnować.
- A ile to trwa?
- Dziesięć dni.
Dziesięć dni bez rozkazującego Alfy , to nie brzmi tak źle. Gorzej jak moja wilczyca to przetrwa. No jakoś chyba musi...
- Wyjeżdżam za dziesięć minut. Pamiętaj, że jeśli uciekniesz to i tak znajdę Cię wszędzie. Wszędzie. - warczy.- Ale mam nadzieję, że żadne głupie pomysły nie przyjdą ci do głowy.- dodaje.
- Ponieważ dzisiejszy dzień bardzo mi się podobał , może przemyślę twoją propozycję.- uśmiecham się.
On tylko kręci głową i idzie się pakować.
Dziesięć minut później stoję przed domem i patrzę na odjeżdżające samochody.
Dziesięć dni wolności , czas zacząć.
~
Hej!
Wiem , że długo nie dodawałam rozdziałów. Ale miałam tyle sprawdzianów , że po prostu nie miałam na nic czasu.
Dziękuję Wam bardzo za siedemnaste miejsce i 10 000 wyświetl. 💓
Zadziwiacie mnie.😂😍Postaram się dodawać rozdziały częściej.
~zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.