Następne dni były naprawdę super. Robiłam dużo ciekawych i zabawnych rzeczy z Sam. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Nauczyłam Shino kilku komend i pomagała bratu w lekcjach.
Tylko od dwóch dni moja wilczyca nie daje mi spokoju. Cały czas marudzi i wymyśla niestworzone historie na temat Leandera.
Jednak dzisiaj jest jeszcze gorzej. Ból w klatce piersiowej znacznie się nasilił, a wilczyca próbuje przejąć kontrolę. Teraz siedzę na łóżku w ubraniach Alfy , z głową na poduszce Alfy, ale nie daje to zbyt dużo. Nie spałam całą noc , wilczyca mi nie pozwoliła. Jest bardzo zdenerwowana. Najchętniej wybiegłaby z domu , do Leandera. Jednak ja nie mogę na to pozwolić. Zwłaszcza , że to już dzisiaj przyjeżdżają mężczyźni z tego całego szkolenia.
Słyszę pukanie do drzwi.
Po chwili widzę Sam.
- Kath, nie byłaś na śniadaniu.Co się dzieje?- pyta zaniepokojona , a widząc moją twarz podchodzi bliżej.
-Kath co się dzieje?!?
- Moja wilczyca szaleje , ubzdurała sobie , że Alfa nas zostawił i , że to moja wina. Ona próbuje przejąć kontrolę Sam, boję się ,że jeśli zapanują nade mną silne emocje ,to jej się to uda. Nie chcę nikomu zrobić krzywdy.-mówię i zaciskam ręce na poduszce.
- Nie mogę ci jakoś pomóc? - pyta cicho.
- Na to nic nie pomoże ,ona uspokoi się dopiero wtedy , gdy zobaczy Leandera.
- Przyniosę Ci śniadanie , trzymaj się Kath.- uśmiecha się lekko i wychodzi.
Znowu zostaje sama ze swoimi myślami. Obracam głowę i widzę zegar. Dwunasta. Jeszcze tylko cztery godziny, dam radę.
Podnoszę się z łóżka, co wywołuje kolejną partię bólu. Mimo tego idę w stronę szafy i wyjmuję ubrania. Oczywiście są to bluzka Alfy i jakieś spodenki , również należące do niego.
Biorę bardzo szybki prysznic , myję zęby i ubieram się.
Patrzę w lustro. Mam ogromne sińce pod oczami i jestem blada. Wzdycham i wracam do sypialni.Słyszę jak ktoś otwiera drzwi.
- Hej, takie dwie panie zrobiły dla ciebie owsiankę , taką jaką lubisz.- Sam uśmiecha się i podaje mi miseczkę z moim dzisiejszym śniadaniem.
- Dziękuję Sam.
- Mam zostać z tobą?
- Wolę zostać dzisiaj sama, nie ufam temu zwierzakowi. - mówię i wskazuje na siebie.
- To do zobaczenia o piętnastej czterdzieści pięć. - mruga do mnie.
- Pa. - żegnam się .
Kładę się na łóżku, tutaj zapach Alfy jest najsilniejszy. Biorę pierwszą lepszą książkę z szafki i zaczynam czytać.
~
Minęły już dwie godziny. Teraz tępo patrzę się w sufit i odliczam każdą minutę. Błagam niech ten cholerny czas przyspieszy...
~
Już tylko niecała godzina. Czuję się strasznie. Nie mam na nic siły. Ale skoro obiecałam Sam , że przyjdę ,to przyjdę. Podnoszę się z łóżka. Biorę jakąś bluzkę z krótkim rękawem i jeansy i zamykam się w toalecie. Po przebraniu się maskuje sińce pod oczami. Teraz nie wyglądam już , aż tak źle jak wcześniej. Związuje moje włosy w luźną kitkę i wychodzę na korytarz.
Powoli , stopień po stopniu schodzę po schodach. To dla mnie naprawdę duży wysiłek. W końcu udaje mi się dotrzeć na parter. Jest tutaj już bardzo dużo kobiet. Mają wielkie uśmiechy na ustach i są bardzo podekscytowane , a za razem zniecierpliwione. Wszystkie teraz biegają od kuchni do salonu. Z tego co wiem ,przygotowują jakiś posiłek, dla mężczyzn. Urocze...
Siadam na jednej z kanap i próbuję uspokoić moją wilczycę.
- Kath ,jak się czujesz? - słyszę głos Sam.
- Tak samo jak rano , ale dam radę.- posyłam jej słaby uśmiech. Ona odwzajemnia mój gest, a potem znika wśród tłumu.
Znudzona włączam telewizor, pustym wzrokiem patrzę się w ekran. Nawet nie wiem co oglądam. Po jakimś czasie słyszę jakieś odgłosy, dobiegające z zewnątrz domu.
Przyjechali...moje serce zaczyna bić szybciej. Wilczyca też się rozbudza i zaczyna krzyczeć, żebym biegła do naszego mate. Kiedy nie wykonuję jej polecenia , ona znowu stara się przejąć nade mną władzę. Ból jest tak mocny , że aż zginam się w pół. Słyszę donośne warknięcie, wydane przeze mnie. Ale przecież ja tego nie planowałam. Przerażona patrzę na swoje dłonie. Zamiast paznokci mam długie , ostro zakończone pazury.
Wycofuję się do schodów.
- Kath!-podbiega do mnie Sam, z kamerą w ręce.
- Nie podchodź! Nie dam rady Sam, nie dam rady. Idę na górę...- mówię starając się zachować spokój.
Powoli wspinam się po schodach.
Uważnie stawiam stopy i mocno zaciskam szczęki. Jednak kiedy jestem na drugim piętrze, zdaję sobie sprawę, że nie dam rady wejść wyżej. Siadam pod ścianą i chowam głowę w dłoniach.Z dołu słyszę krzyki rozradowanych pań i jeszcze bardziej rozradowanych panów. Słyszę nawet śmiech Sam.
Czuję znajomy zapach , unoszę głowę i widzę Leandera, w całej jego okazałości. W tej chwili coś pęka i moja wilczyca dosłownie rzuca mu się na szyję.
On odpycha mnie i idzie dalej...
~
Mam nadzieję ,że ten rozdział Was zaciekawił.😊
Następny pojawi się w poniedziałek, albo trochę później.
Zapraszamy do komentowania i gwiazdkowania 😉
7 miejsce ❤❤
~ zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.