Odwracam się i widzę twarz Leandera . Jest zły , jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Musimy porozmawiać.- syczy i łapie mnie za ramię. Ciągnie mnie do sypialni.
- Nie dość ,że znieważyłaś mnie przed całym stadem , to jeszcze wcześniej zabawiałaś się z tym kolesiem, ile ty miałaś facetów co?!?- wrzeszczy , aż przechodzą mi ciarki.
- Czekaj... jak cię znieważyłam , kiedy? Nie rozumiem...
- Nie udawaj głupiej. Chociaż raz mogłaś okazać mi ten cholerny szacunek! Jeden pieprzony raz!- krzyczy i zaczyna krążyć po pokoju. Nadal nie wiem o co mu chodzi.
- Czy mógłbyś nie zachowywać się jak mała dziewczynka i łaskawie powiedzieć mi o co tobie chodzi? - mówię spokojnie ,a on zaciska pięści.
- W naszym stadzie tradycją jest , że kobiety czekają na mężczyzn na parterze , a potem jedzą wspólną kolację . Ale nie ! Katherine Johnson nie życzy siebie, żeby jej rozkazywać! Stałem tak jak debil , myślałem ,że łaskawie zejdziesz!- mówi nadal podniesionym głosem, a ja nie wierzę ,że jest Alfą stada.
- Ty naprawdę jesteś debilem...- kręcę głową i siadam na łóżku.
- Słucham?!?
- Oczywiście nie zapytałeś kogoś dlaczego mnie tam nie było , co? A,no przecieżć, jak mogłam zapomnieć? Pan Wielki Alfa zawsze wie wszystko najlepiej. - łapię się rękami za włosy. Jest mi cholernie przykro. Przecież czekałam na niego,po prostu nie chciałam, żeby wilczyca zrobiła komuś krzywdę.
Alfa wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. Mam nadzieję, że ten facet się w końcu ogarnie...
~
Po pół godzinie leżenia na łóżku drzwi się otwierają. Do pomieszczenia wchodzi Leander. Wygląda niby tak samo , ale jednak coś się zmieniło.
- Rozmawiałem z Samanthą.- oznajmia i siada na łóżku,obok mnie.
Nie odzywam się i odwracam się do niego plecami.- Nie sądziłem , że twoja wilczyca jest taka ... uczuciowa. - mówi i przybliża się do mnie.
- Ja naprawdę nie wiedziałem...- dotyka moich włosów , na co oddalam się jeszcze bardziej.
- Widziałem filmik, bardzo Cię bolało? - pyta. Chyba chodzi mu o ten film , który nagrała Sam chwilę przed przyjazdem facetów.
- Takie 6/10. - mówię cicho.
- Nie wyglądało mi to na 6/10.
- Niech będzie, że 7/10...- mówię i delikatnie się uśmiecham.
- Nadal jesteś zła? - pyta.
- A gdzie magiczne słowo?
- Poszło się bujać. -mówi, ale kiedy spogląda na moją twarz dodaje cicho.- Przepraszam.
Potem łapie mnie w talii i mocno przytula. Oczywiście już mu wybaczyłam, nie będę się przecież obrażać przez cały dzień. Zwłaszcza,że są moje urodziny, nie chcę ich zepsuć.
Wtulam się w jego tors. Trudno mi się do tego przyznać , ale właśnie tego było mi trzeba.
- To teraz możesz mi wyjaśnić, kim jest ten cały Mike.-głos Alfy przerywa przyjemną ciszę panującą w pokoju.
- Bratem Sam. - wzdycham, kiedy to głupie przesłuchanie się skończy?
- Nie o to chodzi! Kim był dla ciebie?- pyta zirytowany , lekko odsuwa mnie od siebie i patrzy w moje oczy .
- Tak w sumie to nie wiem , był jedynym chłopakiem , z którym się zadawałam. Oczywiście oprócz rodziny.
- Czułaś coś do niego?
- Czy chęć przywalenia krzesłem w twarz się liczy?- pytam rozbawiona.
- Kath nie denerwuj mnie!
- No dobra, był przyjaciel, z którym więcej się kłóciłam , niż rozmawiałam.
- I tego chciałem się dowiedzieć.
Wstaję z łóżka i idę w kierunku drzwi.
Wychodzę na korytarz.Słyszę kroki , potem ktoś chwyta mnie za ramię. Leander ciągnie mnie przez cały dom , aż na parking.
Sadza mnie na miejscu pasażera w jednym z samochodów.
- Czy możesz mi wytłumaczyć co ty właściwie robisz?-pytam zniecierpliwiona.
On się nie odzywa tylko odpala pojazd. Po chwili wyjeżdżamy z terenu Domu Głównego.~
Jedziemy już ponad godzinę , a Alfa ani razu się nie odezwał. Po kilku podejściem zrezygnowałam z prób nawiązania z nim jakiegokolwiek kontaktu .
~
Po kolejnej godzinie Leander zatrzymuje samochód. Oprócz jednego budynku nie widzę tutaj nic. Totalne zadupie.Wysiadam z samochodu. Mój mate idzie w kierunku budynku. Idę za nim.
Wchodzimy do środka. Budynek jest bardzo mały , nie ma w nim praktycznie nic oprócz jednego , czarnego motocykla.
- Przepraszam bardzo ,czy ja mam na to wsiąść? - pytam . Nie mam zamiaru jechać na tym czymś.
- Tak. Wsiadaj.- mówi i zakłada mi na głowę kask.
- Nie ma opcji.- zakładam ręce na piersi.
Mój przeznaczony wzdycha , podnosi mnie i sadza na motocyklu.
- Nie zsiadaj. Nic ci się nie stanie.- mówi spokojnie i wsiada przede mną na pojeździe. Łapię go w pasie. Mam nadzieję , że ma racje i nic się nam nie stanie.
Alfa rusza , a ja myślę, że zemdleję. Mocniej przytulam się do niego i zamykam oczy.
Jednak po chwili jest już zdecydowanie lepiej. Niepewnie otwieram oczy. Jesteśmy w lesie . Drzewa zmywają się w jedną zielono-brązową całość.
Podoba mi się , ale przemieszczanie się motocyklem na pewno nie zostanie moim ulubionym. Moim zdaniem jest to za bardzo niebezpieczne.
Po dziesięciu minutach jazdy Leander zatrzymuje się przed wysokim murem.
Zsiadam z pojazdu i zdejmuję kask.
Przechodzę przez bramę.- Leander czy to jest to , o czym myślę? - pytam z ogromnym uśmiechem na ustach.
~
Wow , już myślałam ,że nie uda mi się go dzisiaj wstawić. Wiem , że nie jest idealny 😞
~zegartyka
CZYTASZ
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.