Rozdział 7

1.2K 73 3
                                    

Miał być w niedzielę, ale was rozpieszczę :) Polecam odsłuchać piosenkę tą i wcześniejszą ;)

Astrid

Weszliśmy do mojego domu. Kazałam chłopakowi usiąść przy stole i zaczęłam robić kolację. Bardzo się stresowałam bo nie umiem gotować. Tydzień temu mama zostawiła mi w pomalowanej na czerwono szufladzie kilka przepisów z dokładnymi instrukcjami. Wtedy byłam na nią zła, ale w tamtej chwili strasznie jej dziękowałam. Gdy już miałam się zabrać za robienie jedzenia do domku wparowała Heather ze znakomicie pachnącym jedzeniem, które postawiła na stole. Od razu widać, że lubi i umie gotować.
- Twój ojciec już zjadł. - powiedziała - Kazał wam to przynieść, bo mówił, że Astrid nie gotuje najlepiej. - po chwili namysłu dodała - ale tego nie miałam wam mówić. - uśmiechnęła się do Czkawki i wyszła. Chyba mimowolnie się skrzywiłam, ale znów przywołałem na twarz mój głupkowaty uśmieszek.
- Dobra. - powiedziałam i usiadłam na przeciwko chłopaka, jakby nic się nie stało. Wyglądał na zmieszanego - A teraz opowiesz mi wszystko? Od kiedy zniknęliście z Berg. - powiedziałam i złapałam coś co przyniosła Heather. Cholera. Dobre było. Może jeszcze jedno...

Czkawka

Astrid poprosiła mnie abym wszystko jej opowiedział, odkąd trzy lata temu zniknęliśmy z Berg. Wzięła sobie piernika ze stołu i czekała na wyjaśnienia. Bardzo nie chciałem okłamywać niebieskookiej, wzbudziła we mnie dużo empatii. Opowiedziałem jej jednak wyuczoną historyjkę:
- Otóż trzy lata temu, dzień po... tym niefortunnym wypadku Heather i ja przechadzaliśmy się nad Kruczym Urwiskiem, ponieważ musiałem dużo ćwiczyć chodzenie. No rozumiesz. - blondynka skinęła głową - i ten... nagle z nikąd pojawił się Szeptozgon i wciągnął mnie za protezę do jego tuneli. - Astrid wzdrygnęła się. Wyglądało na to, że dobrze wiedziała co to są tunele Szeptozgonów.  Zaśmiałem się - W sumie to powinienem ci podziękować, bo gdyby nie ty Szeptozgon zabiłby mnie. Jad w jego zębach jest trujący! Więc Astrid Hofferson dziękuję! - zaśmiałem się. As zarumieniła się lekko - Jak można się domyślić Heather wskoczyła tam za mną. Złapała mnie za ręce i jakoś udało jej się mnie uwolnić, ale stwór zwołał kolegów. Uciekaliśmy całe dwa dni, prawie bez przerwy i ledwo żywi dotarliśmy do czegoś co nasza przyjaciółka Merida, której niestety tu nie ma określiła Szkocją. Zadomowiliśmy się tam na kilka lat, a gdy chcieliśmy wrócić, odkryliśmy, że tunele Szeptozgonów są zasypane, więc wróciliśmy łodzią. I to właściwie cała historia. - Wiem wiem. Prawdopodobne jak cholera, ale nie byliśmy w stanie wymyślić nic innego. A to z protezą to dodałem sam. Pierwotna wersja była taka, że wskoczyliśmy tam, ale to nie ma większego znaczenia. Gdy zjedliśmy pierniki,  Astrid zapytała się mnie co to było. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że pierniki. Widać było, że chciałaby jeszcze się o tym czegoś dowiedzieć, ale się powstrzymała. Rozumiem ją, w końcu gdy Heather zrobiła je pierwszy raz, sam pochłonąłem cztery talerze. Zamyśliłem się. Przypomniałem sobie stare dobre czasy, gdy mieliśmy szesnaście lat i dopiero co konstruowaliśmy sobie zbroje. Pamiętam wiatr we włosach gdy z zawrotną prędkością leciałem na Szczerbatym. Musiałem westchnąć, bo Astrid spojrzała na mnie dziwnie. Ziewnąłem.
- Ale ten czas leci. - zagadnąłem. Astrid na początku nie zrozumiała o co mi chodzi, ale potem się zreflektowała.
- Chodź. Pokażę ci twój pokój.

•¥•¥•¥•¥•¥

Leżałem w ładnym pokoju, który należał do jej siostry. Nazywała się Lajla, miała krótkie rude włosy z grzywką za podbródek, zielone oczy i dwanaście lat. Nie mogłem zasnąć. Przewracałam się z boku na bok myśląc o tym, że Mieczyk przeżywa to samo co Astrid, ale dla Szpadki jest jeszcze nadzieja. Stoik Ważki wyniósł Lajlę z płonącej twierdzy. Zmarła Astrid na rękach. Spojrzałem na księżyc za oknem. Był wielki i piękny. Gdy mieliśmy piętnaście lat ja i Heather staraliśmy się na niego dolecieć, ale gdy ziemia zaczęła znikać nam z oczu zaczęliśmy się dusić i zawróciliśmy. Rok później spróbowaliśmy jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Nigdy nam się nie udało, ale zawsze próbujemy. To nasza niepisana przysięga. Przewróciłem się na drugi bok i zamknąłem oczy. Wyobraziłem sobie Heather i mrucząc pod nosem tekst jej piosenki dla mnie zasnąłem, a leciała jakoś tak:

When tommorow comes
I'll be on my own
Feeling frightened  up
The things that I don't know.
Tommorow comes.
Tommorow comes.*

=============================
*Piosenka "Flashlight"

Czkawka i Szczerbatek - Jeźdźcy PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz