Standardowo polecam odsłuchać piosenkę i w ten weekend wyjątkowo pojawiają się codziennie nowe rozdziały, ale od przyszłego tygodnia wracamy do standardowego rozkładu rozdziałów (patrz opis), no chyba, że znajdę wenę i czas. :)
Czkawka
Gdy to powiedziała serce mi stanęło.
To jedno zdanie "Bardziej niż komukolwiek innemu." jako odpowiedź na moje pytanie, tak mnie zszokowała, że myślałem, że ją puszczę. W ostatniej chwili się opamiętałem i wciągnąłem ją na górę jedną ręką. Gdy stanęliśmy obok siebie zobaczyłem ten błysk w jej oczach. Przybliżyłem się do niej tak, że oddzielało nas może pięć centymetrów i ... odwróciłem się w stronę wyjścia.Astrid
Gdy wciągnął mnie na górę i przybliżył się myślałam, że... "głupia" - skarciłam się w myślach. Jakby na potwierdzenie mych słów odwrócił się i wyszedł. Zostałam sama, z jedynym wielkim pytaniem w głowie "Co ja mam zrobić?".
Czkawka
"Co się ze mną dzieje!?"- krzyczałem na siebie w myślach. Byłem strasznie przestraszony. Przez chwilę chciałem ją pocałować. Tylko przez sekundę, ale jednak! Poszedłem nad krucze urwisko, nikt mnie nie zatrzymał bo wszyscy jeszcze spali. Cicho gwizdnąłem i z kryjówki wyleciał Szczerbatek ze swoim automatycznym ogonem, który mu zrobiłem kilka miesięcy temu. Bes słowa ściągnąłem jego ogon i schowałem za skałę, zza której wyciągnąłem też jego zwykły, czerwony ogon. Przyczepiłem do niego wszystkie potrzebne sprzęty i odlecieliśmy.
-Co się dzieje stary? - zapytał po dłuższej chwili Szczerbek. Unosiliśmy się nad wodą naszego archipelagu ze skromnymi 50km/h.
- Nic. - odburknąłem.
- Przecież widzę! - zawołał Szczerbatek. Zamilknęliśmy na dłuższą chwilę - Ale wiem co poprawi Ci humor! - powiedział Szczerb i rozpędził się do
600km/h. Rozprostował przyboczne lotki i jedną z tych na ogonie. Czekał na mnie. Uśmiechnąłem się i naciągnąłem maskę na twarz. Lecieliśmy z zawrotną prędkością, taką jaką lubimy najbardziej. (Lot przebiegał tak jak na filmiku) Gdy znaleźliśmy się w najwyższej partii nieba minęło nas kilka tajfumerangow. Od razu wrócił mi humor.
- To jak Szczerb, spróbujemy jeszcze raz? - zapytałem przekrzykując wiatr, który szczęśliwie wiał nam w plecy.
- No nie wiem... - zaczął smok.
- Szczerbatku! Będzie dobrze! - Zawołałem. Mój przyjaciel nie był zadowolony, ale chyba nie chciał robić mi przykrości. Przestawiłem kilka wajch w siodle smoka i odczepiłem się od niego. Zamknąłem oczy i przechyliłem się w dół.
Spadałem z zamkniętymi oczami szczęśliwy, że znów jestem w powietrzu. Gdy wyczułem przyjaciela u mego boku otworzyłem oczy i spojrzałem w rozradowaną mordkę Szczerbatego. Przybliżyłem się do przyjaciela i nachyliłem do własnych kostek. Złapawszy małe kulka nałożyłem je na nadgarstki i naciągnąłem fałdy jaczej skóry. Było niesamowicie.Kilka godzin później
Szczerbatek
Czkawka musiał już wrócić do wioski i dumnie przyznam, że to że wrócił tam w dużo lepszym humorze to moja zasługa. Podleciałem (bo przed pójściem Czkawka zmienił mi ogon na automatyczny) do mojego ulubionego drzewa i zawisłem do góry nogami. Zasnąłem.

CZYTASZ
Czkawka i Szczerbatek - Jeźdźcy Północy
FanfictionHeather i Czkawka mknęli nocą na swoich furiach w kierunku Berg. Minęły trzy lata odkąd postanowili opuścić to miejsce i poprosili Chmuroskoka o pomoc. Zawiózł ich w bezpieczne miejsce - do Smoczej Przystani, gdzie mieli "odkryć swe przeznaczenie"...