Rozdział 15

797 54 3
                                    

*••Heather••*

Zwijałam się z bólu wraz z Czkawką na ziemi. Wiem, wiem może Alfa nie oczekiwał, że przyprowadzimy "wroga" do naszej kryjówki, ale nawet nie dał nam się wytłumaczyć! Przyszliśmy do niego z Astrid, a gdy nasz Oszołomostrach ją zobaczył wpadł w szał. Wszystkie smoki w gnieździe i Dzieci Smoków zaczęły cierpieć. Smoki bezpośrednio podlegają Alfie, a Dzieci Smoków mają tatuaże na szyi połączone z systemem nerwowym swoim i Alfy, dlatego wie on kiedy i kto z naszego raju zginie (przez te tatuaże chłopacy muszą nosić maski, a dziewczyny kaptury, aby nie były specjalnie widoczne). Oraz Alfa może wydzielać kary za "niesubordynację". Szkoda tylko, że WSZYSTKIM.
Astrid uklękła obok Czkawki i wypytywała co się dzieje, ale nikt z nas nie był w stanie odpowiedzieć. Trwało to tylko trzydzieści sekund, ale wydawało się wiecznością, a każdemu atakowi towarzyszył ogłuszający nas pisk. Wyczerpani słuchaliśmy słów Alfy.
-ZACHOWALIŚCIE SIĘ NIEODPOWIEDZIALNE PRZYPROWADZAJĄC TU TĘ DZIEWCZYNĘ. KARA, KTÓRĄ Z WASZEJ WINY PONIOSŁA CAŁA NASZA WIĘŹ TO TYLKO PRZEDSMAK TEGO CO MOŻE WAS CZEkAĆ. CO MACIE NA SWOJĄ OBRONĘ?!- zagrzmiał po smoczemu Oszołomostrach.
- My... przekabaciliśmy... ją... na... na... naszą-ą... stronę... - odpowiedział Czkawka.
-BZDURA! Wikingowie od zawsze zabijają smoki. Dlaczego miałoby się to zmienić? - zawołał Alfa.
- Czuję, że ona jest inna. I ty też to czujesz Alfo. Prawda? - kontynuował Czkawka, podczas gdy ja zamarłam. To było jak czyste wyzwanie Alfy. Ale Czkawka miał rację, a Oszołomostrach w gruncie rzeczy nie był potworem. Alfa westchnął.
- Ma JEDNĄ szansę.JEDNĄ słyszysz? Może stać się jednym z nas. - powiedział Alfa. Czkawka i ja odetchnęliśmy.

*••Czkawka••*

Spojrzałem w zatroskane oczy Astrid. Uśmiechnąłem się, aby podnieść ją na duchu.
- Będzie dobrze. - powiedziałem - Zostaniesz jedną z nas.
- J-jak to? - zapytała. Heather podniosła się i pomogła mi wstać.
- Zobaczysz. - powiedziała czarnowłosa i pociągnęła Astrid w stronę jaskini Ann.

********

Siedzieliśmy u zmiennoskrzydłej Anastazji         i Ann. Ta pierwsza kazała Astrid usiąść na poduszce pośrodku pomieszczenia. Cała jaskinia była przyozdobiona świecącymi glonami i grzybami, z dziwną fioletową poświatą. Ann wzięła igłę i ukuła w palec Astrid. Kropla krwi z jej palca została wrzucona do wielkiej misy z kroplami krwi wszystkich żyjących lub nieżyjących smoków i Dzieci Smoków. Gdzieś tam dryfowała krew moja i Heather. Pamiętam jakby to było wczoraj.

       {Ona usiadła obok tak blisko, że dzieliło nas kilka centymetrów. Mieliśmy szesnaście lat gdy oficjalnie przyjęto nas do Dzieci Smoków. Najpierw ona potem ja. Zmiennoskrzydła nakłuła jej palec i wkropliła  krew do misy. Bałem się, ale wyciągnąłem rękę. Ona złapała mnie za drugą. Ukłucie.
- Krew zmieszana w krwi, dusza zmieszana w duszy. Jesteście Dziećmi Smoków. Wybrańcami mającymi połączyć dwa wiecznie wrogie gatunki. Spiszcie się, a zostaniecie nagrodzeni. - usłyszeliśmy. Smoczyca każe odwrócić się do siebie plecami i odgarnąć włosy. Wykonujemy polecenie. Cichy krzyk przyjaciółki i cisza. Twarda jak zawsze. Nie rozumiałem co się dzieje, dopóki w mój kark nie zagłębiły się smocze pazury. Ścisnąłem cały czas trzymaną rękę czarnowłosej. Ból.
- Złóżcie przysięgę. - słyszymy szept postaci stojącej w kącie. Nick.
- Ab urbe condita Ad futuram rei memoriam Ars longa, vita brevis - Amor omnia vincit.* - wyszeptaliśmy.}

- Krew zmieszana w krwi, dusza zmieszana w duszy. Jesteś Dzieckiem Smoków.
Astrid odwraca się tyłem do smoczycy. Złapałem ją za rękę. Twarz wykrzywiła jej się bólem. Anastazja powiedziała:
- Wypowiedz przysięgę. - As patrzyła na mnie zmieszana. Nachyliłem się i szepnąłem jej do ucha tekst przysięgi. Powtórzyła go. Nagle Ann spojrzała podejrzliwie na Heather.
- Podejdź do mnie.

=================================
* Po łacińsku: Od założenia miasta na przyszłą rzeczy pamiątkę, sztuka długa życie krótkie - miłość zwycięża wszystko.

Czkawka i Szczerbatek - Jeźdźcy PółnocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz