Czkawka
Przywołałem gwizdem Szczerbatka i kazałem mu usiąść obok mnie. Sam usiadłem po turecku na śnieżnej teraz platformie, a reszta Jeźdźców zrobiła to samo. Heather droczyła się z Lil, jak to w sumie ma w zwyczaju, Darrow drapał Diabła pod brodą, a Szczerb wodził wzrokiem za zabłąkanym motylem.
- Astrid. - Zacząłem - No więc tak... jak wtedy w bańce mówiłem Ci o tym wszystkim... i powiedziałem wtedy o smokach... no to ten... to są one... To jest Szczerbatek, - powiedziałem i pokazałem na mojego towarzysza - to jest Lil - wskazałem smoczycę - a to Diabeł, ale możesz na niego mówić pełnym imieniem, czyli Diablo. On to lubi. - dotknąłem ręką pyska smoka - I dla ciebie jako nowej Jeźdźczyni Północy musimy Ci jakiegoś znaleźć.
- Nie zgadzam się. - powiedziała Astrid.
- A myślisz, że to kogokolwiek obchodzi? - zapytała Heather.
Na zdziwione spojrzenie Astrid Heather odpowiedziała kpiąco:
- No co? Chyba nie sądziłaś, że od tak puścimy cię do domu i wszystko będzie OK?
- To porwanie. - Zarzuciła Astrid. "Kwiatuszek" uśmiechnęła się ironicznie. Jakby ją to faktycznie cokolwiek obchodziło.Astrid
Te głupki mnie porwały! Bez mojej zgody siedziałam na tak zwanym Szczerbatku i obejmowałam Czkawkę rękami poprzez strach przed upadkiem. Lecieliśmy bez przerwy trzy godziny, aż dolecieliśmy do wielkiego lodowego czegoś. Chłopak nachylił się przylegając do smoka, więc zrobiłam to samo. Nocna Furia zrobiła obrót i wleciała w ciasny tunel. Inne gady śmignęły w inne dziury, każdy w osobną. Zamknęłam oczy i czekałam. Czułam szarpanie w prawo, lewo lub w dół , w zależności gdzie skręcał smok. Nagle, otworzyłam oczy, ponieważ poczułam na powiekach promienie słońca. Oślepił mnie jasny blask ognia, lawy i Słońca przechodzącego przez grubą warstwę lodu. Poczułam uderzenie, gdy Szczerbatek wylądował na trawie. Znajdowaliśmy się w środku tego lodowego czegoś. Rosły tam przeróżne dziwne rośliny, było pełno dziwnie pachnących kwiatów, drzew rodzących soczyście pachnące owoce i wysokich kęp traw. Czułam się jak w raju. Na środku tej wielkiej lodowej jaskini był dół, a z niego ku stropie piął się strzeliście, jakby owinięty wokół czegoś, lodowy słup. Wszędzie było pełno jaskiń i dołów oraz ... smoków. Pięknych, różnokolorowych smoków. Na skałach po lewej stronie dostrzegłam kilka wilków, gepardów i panter, oraz jedną pumę. Czarna pantera zeskoczyła ze skały i powoli zaczęła iść w moją stronę. Gdy była w odległości kilku centymetrów ode mnie, zaczęło się z nią dziać coś dziwnego.
----------------------wtrącenie-------------------
Heather
Okej dobra, możecie mnie już bić, przyznam wyraziłam się dość niejasno mówiąc ILE osób nie znalazło swojego przeznaczenia, przez co możecie nie ogarniać o co chodzić będzie za chwile. Otóż ja, Czkawka, bliźniaki, Darrow i piętnaście innych Dzieci Smoków NIE odnaleźliśmy swojego przeznaczenia. Wcześniej pisałam, że tylko ja i ekipa nie odnaleźliśmy swojego przeznaczenia. Zapomniałam o NICH. A teraz nie przerywam już opowieści As, wracajcie do niej.
--------------------------------------------------------
Pantera zaczęła wydzielać białe światło i w tej dziwnej świetlnej postaci zmieniać kształt. Tylne łapy jej się wydłużyły, przednie skróciły i zmieniły położenie. Głowa zaczęła mieć bardziej ludzkie wymiary. A potem światło zgasło. Przede mną stał wysoki dziewiętnastolatek z całymi (dosłownie) czarnymi oczami. Można było w nich utonąć, nigdzie zero białka. Ale nie były to mądre i kochające (niestety nie mnie) oczy Czkawki. One były jakieś ... bezduszne i zimne, stworzone do zabijania.
CZYTASZ
Czkawka i Szczerbatek - Jeźdźcy Północy
FanfictionHeather i Czkawka mknęli nocą na swoich furiach w kierunku Berg. Minęły trzy lata odkąd postanowili opuścić to miejsce i poprosili Chmuroskoka o pomoc. Zawiózł ich w bezpieczne miejsce - do Smoczej Przystani, gdzie mieli "odkryć swe przeznaczenie"...