- PRZYJAŹŃ masz zapewne na myśli? - zapytałem po krótkiej chwili milczenia.
- Masz dziewczynę - przypomniał mi Ripred.
- Nie o tym mówię! - wykrzyczałem.
- Szczura nie oszukasz, ale nie bój się, nie przez przypadek zakochasz się w innej. - zapewnił Zębacz. W milczeniu pokonaliśmy resztę drogi do miejsca pobytu moich przyjaciół. Siedzieli wokół ogniska, a Mieczyk i Szpadka śpiewali (chociaż ciężko jest TO nazwać śpiewaniem) piosenki. Smoki spały w piątkę zwinięte koło dogasających płomieni. Wym, Jot, Szczerbatek, Lila i Heather.
- Cześć przyjaciele. - rzuciłem wchodząc na polanę.
- Siemka. - odpowiedziały równocześnie bliźniaki i przybili sobie piątkę.
- Wiemy już kiedy przeprowadzamy się do ... - i wtedy zamarłem. Przed oczami stanął mi obraz Astrid skulonej na podłodze w małej celi, wsłuchanej w ciche posykiwania szpetozgonów.
- Regali? - dokończył Mieczyk. Skinąłem głową - Jutro. - "Jeszcze jedna noc Astrid" pomyślałem "wytrzymaj". To była nieciekawa sytuacja. Przypomniałem sobie wtedy ten straszny tydzień, gdzie nie zwariowałem tylko dzięki obecności Heather. A Astrid jest sama. "Teraz jest już wieczór, pertraktowaliśmy jakieś trzy godziny temu, to Astrid siedzi tam od rana... Nie tak źle" przekonywałem się i zamieniwszy w wilka skuliłem obok Szczerbatka. Ripred położył się obok.Następnego dnia rano obudził mnie mocny kopniak w żebra.
- Heather - jęknąłem.
- Nie śpiąca królewno - warknął mi nad uchem Ripred - masz godzinę na spakowanie się i wylot ze swoim zespolonym po Astrid. Spotykamy się tam gdzie się spotkaliśmy wczoraj. - podniosłem się. Ripred właśnie zniknął z cichym szelestem w zaroślach a Szczerbatek bawił się z motylem. Zagwizdałem i momentalnie znalazłem się na smoku, który podrzucił mnie na siebie swym łbem. Podrapałem go pod brodą i polecieliśmy do Domu. Była tam już Terra, Heather, oraz Nick, którzy twierdzili, że inni już się spakowali i czekają na nas. Szybko podbiegłem do swojej jaskini. W sumie to nigdy nie opisywałem wam Domu, nie wiem nawet dlaczego. Więc tak: dom Nicka stoi na samym środku wielgachnej jaskini, conajmniej wielkości Berk. Jest to wsparta na drewnianych balach konstrukcja z ciemnego dębu i bruku. Ma dużo okien i szyb, a mieszka w nim dla tego, że reprezentuje politycznie ludzi. Z racji iż dzieci smoków na całym świecie jest góra 75, to plus minus 50 mieszka w Raju. Reprezentanta wybiera się głosowaniem, więc ja, Heather, Mieczyk, Szpadka i kilka innych osób nie miało zbytnio szans przeciw dwudziestoosobowej bandzie Nicka i innym jego zwolennikom. Dom Nicka jest na wyspie, którą opływa szerokie jezioro zasilane dwoma pięknymi wodospadami. Przy ścianach jaskini ciągnie się 75 jaskiń, a w razie potrzeby Terra tworzy nowe. Moja jest 36 od prawej, a Heather i Terra są moimi sąsiadkami. Wparowałem do jaskini i obrzuciłem ją wzrokiem. Ściany i sufit nieskazitelnie gładkie, No może poza kilkoma metrowymi stalaktytami. Jaskinia miała wymiary 10x10x10 metrów, ale nie była sześcianem, raczej kulą przeciętą w połowie - tak jak wszystkie inne jaskinie. Przy lewej stronie był pościelony materac (mój nowy, popularny wynalazek) naprzeciwko biurko, nad nim półka z parą świec i książek, a naprzeciwko wejścia szafa. Na podłodze leżał dywan z futra niedźwiedzia i moje szkice, a z sufitu na linach zwieszała się drewniana platforma z jedyną na razie zapaloną świecą. Na suficie przyczepione na sznurkach były też setki łusek pewnego zbiczatrzasła i Szczerbatka, które w świetle świecy dawały różnokolorowe światło. Podszedłem do łóżka i wyjąłem spod niego torbę. Szybko spakowałem koc, poduszkę, szkice, książki, świece i kilka ogonów mojego przyjaciela z szafy i wybiegłem do niego.
Zniecierpliwiony wzbił się w powietrze i poszybowaliśmy po Astrid. Wylądowaliśmy przed jej celą i otworzyłem drzwi.
CZYTASZ
Czkawka i Szczerbatek - Jeźdźcy Północy
FanfictionHeather i Czkawka mknęli nocą na swoich furiach w kierunku Berg. Minęły trzy lata odkąd postanowili opuścić to miejsce i poprosili Chmuroskoka o pomoc. Zawiózł ich w bezpieczne miejsce - do Smoczej Przystani, gdzie mieli "odkryć swe przeznaczenie"...