3

90 8 0
                                    


„I would promise you all of my life,
But to lose you would cut like a knife
So I don't dare, no I don't dare.

(...)
I've never come close in all of these years,
You are the only one to stop my tears.
I'm so scared of this love,
And if all that there is, is this fear of being used
I should go back to being lonely and confused."

Wham, „A different corner"



Przeciągnął się leniwie na łóżku. A mogło być tak pięknie... Mogli kochać się teraz jak szaleni, potem zniósłby ją na rękach do kuchni, zrobiłby kawę, ona przygotowałaby swoją popisową jajecznicę... Może przewietrzy umysł i wróci z torbą zakupów. Może nie wszystko stracone. Przeprosi ją. Ma za co. Naprawdę podejrzewał, że Kate nagle zaczęła pragnąć sławy. W sumie to nic złego. Ale po tym, jak obiecywała mu, że będzie stać wiernie u jego boku, w jego cieniu... W ogóle nie powinien o tym myśleć, ale bywały chwile, gdy w myślach oskarżał ją o nieuczciwość. Czuł się potem cholernie winny. A przecież ona robiła dla niego wszystko...

Robiła tak dużo, że miał obowiązek wspierać ją w każdej sekundzie dnia. Jeśli wymyśliłaby sobie, że chce zamieszkać w pustelni w dżungli amazońskiej, powinien natychmiast załatwić jej pięciogwiazdkową pustelnię i odprowadzić ją tam choćby na kolanach. Była warta nie tylko tego, była warta wszystkiego, co tylko był w stanie jej ofiarować. Ta kobieta przerwała jego samotność. Wniosła na nowo w jego życie radość, nadzieję, normalność. Była obok całkowicie bezinteresownie. I czuł się jak ostatni śmieć, gdy czasem przyszła mu do głowy myśl, że może ona oczekuje zapłaty za swoje dobro. Że może ma w tym małżeństwie jakiś cel. Może właśnie wyszła za niego po to, by się wybić. Ganił się jednak natychmiast za takie myśli i nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Pytała często, co się dzieje, dlaczego na nią nie patrzy, a on zmieszany wymyślał jakieś wymówki. Nie potrafił jej się przyznać do tego, jakie myśli chodzą po jego głowie.

Tak samo nigdy nie przyzna jej się do tego, dlaczego tak naprawdę nie podoba mu się jej sława. Broń Boże nie miał zamiaru jej ograniczać. Ale czasem czuł, że musi. Że powinien ją powstrzymać, bo kiedy ona za bardzo rozwinie skrzydła... straci ją. Myśl o utracie Kate bolała najbardziej ze wszystkiego. Show biznes jest pełen drapieżców, którzy tylko czekają na takie ufne, wrażliwe stworzenia jak ona. Na pewno zaczęłoby się niewinnie: jeden wywiad dla gazety, drugi, zaproszenie do radia, telewizji śniadaniowej. Potem udział w jakimś show, impreza za imprezą, ten świat pochłonąłby ją bez reszty. A przecież ich przeznaczeniem było być razem. Uzupełniać się, a nie konkurować o sławę. Co prawda sam nie wierzył w to, że Kate mogłaby być zdolna medialnie z nim walczyć, ale to ambitna kobieta. Nie zrobiłaby publicznie nic przeciwko niemu, ale bał się, że zniszczy to ich domowe szczęście. Że miejsce ich wielkiego uczucia, wielkiej namiętności zajmą kłótnie i nieporozumienia. Jasne dla niego było, że gdyby Kate z dnia na dzień stała się znana i udzielałaby się medialnie, ich małżeństwo by ucierpiało. A to było ostatnie, czego by chciał. Czuł się źle z tym, że poniekąd trochę jej nie ufał. Kochał ją nad życie, ale bał się że zostawi go, zauroczona show biznesem. Doskonale wiedział, że to paranoja, ale nie umiał wyzbyć się tego poczucia. Tej obawy, która go gdzieś w środku drążyła. To, czego zawsze się obawiał, to że w swojej naiwności zostanie przez kogoś wykorzystanym. A bycie wykorzystanym przez ukochaną osobę to dla niego koszmar z najczarniejszych snów. Ale czy Kate byłaby do tego zdolna...?

Absolutnie nie. Poderwał się z łóżka i otworzył szeroko okno. Zimne powietrze owionęło jego twarz. Nie miał prawa tak myśleć. Koniec z tym, musiał zacząć ufać jej w stu procentach, inaczej ona nie wytrzyma tego dającego się wyczuć napięcia i naprawdę go zostawi – a to bolałoby jak pchnięcie nożem prosto w serce.

Primadonna 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz