Rozdział 12.

1.5K 133 2
                                    


- Wezmę wartę na całą noc. Możecie odpocząć - oświadczyłam, siadając ze skrzyżowanymi nogami na ziemi, blisko ogniska.

- Ja również zostanę. - Usłyszałam Saradę.

- W takim razie i ja. - Konohamaru.

- Nie będziecie tu potrzebni.

- Wiemy, ale chcemy zostać - odparła Uchiha, siadając obok mnie.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Miałam złudną nadzieję, że ten spokój będzie trwał aż do ranka. Jednak nie minęło pięć minut, a...

- Kamira-san?

- Tak?

- Znałaś mojego ojca, prawda? - zapytała czarnowłosa.

Skinęłam głową, czekając na dalszy ciąg pytania.

- Jaki on był? Jako nastolatek.

Westchnęłam. Wiedziałam, że w końcu zada to pytanie.

- Nigdy nie rozmawiałaś o tym ze swoją matką?

Zaprzeczyła i zacisnęła ręce w pięści.

- Nigdy nie odpowiada na moje pytania. Mówi, że gdy tata wróci, to wszystko mi opowie.

Z jej oczu popłynęły łzy. Może jest inteligentna i mądra, jednak słaba psychicznie. A gdyby tak... Ją też wziąć na ucznia. Zgodziłaby się? Jestem pewna, że tak. Chciałaby pokazać rodzicom swoją siłę i niezależność.

- Twój ojciec był i jest wielkim shinobi. Kilka razy widziałam go i rozmawiałam podczas swoich misji, gdy był on jeszcze pod władzą Orohimaru. Już wtedy prezentował się imponująco.

- Imponująco? - Starła łzy z policzków.

- Był jeszcze dzieckiem... Tak samo zresztą jak i ja. Jednak posiadał niezłomnego ducha walki, walczył o to, w co wierzył i nigdy nie tracił swojego celu z oczu. Był silny, szybki i czasami nawet dla mnie... Nieprzewidywalny.

- Walczyłaś z nim?

- Nie. - Zaśmiałam się. -Nie dostałam takiego rozkazu, ani też nie widziałam powodu, by go atakować. Widocznie on również go nie widział. Nie przeszkadzał w moich planach, ani w planach Kirigakure.

- Ale... Szczyt Pięciu Kage...

- Tak... Byłam wtedy ochroniarzem Mizukage. Ta kobieta do tej pory ceni mnie tak bardzo, że chce mnie zrobić następną głową wioski. Powierzyłaby mi bez wahania swoje życie. - Odwróciłam się, napotykając twardy wzrok Konohamaru. - Nie mówię, że to źle. Po prostu zbyt bardzo mi ufa. Mogę kiedyś... Zawieść - wyjaśniłam.

- Kłamiesz - szepnęła Uchiha.

- Hm? - mruknęłam.

- Kłamiesz. Nie ma szans, żebyś zawiodła. Mówisz to tylko dlatego, że tak zostałaś wychowana.

- Znów potwierdzasz moją tezę o twojej wielkiej inteligencji. - Uśmiechnęłam się do niej niemal przyjaźnie.

- Czy podczas Szczytu Pięciu Kage nie wydano rozkazu zamordowania go? - zapytała.

- Tak. Mizukage wtedy ofiarowała mi misję znalezienia go. Jednak gdy już to zrobiłam i porozmawiałam z nim o jego planach, stwierdziłam że nie zagraża to naszej wiosce, ale jedynie Konosze, której wtedy nienawidziłam. Zostawiłam go więc, życząc powodzenia.

- Nie wykonałaś misji.

Pokręciłam głową i podniosłam palec wskazujący do góry.

- Po pierwsze - mam specjalne uprawnienia, dzięki którym mogę zadecydować czy misja szkodzi czy pomaga mojej wiosce. Po drugie - Mizukage kazała go przesłuchać, a następnie osądzić czy jego czyny będą miały jakikolwiek zły wpływ na Kiri.

Sarada przez chwilę wpatrywała się we mnie z kalkulacyjnym wzrokiem.

- Dlaczego więc zabiłaś swojego senseia, Kamira-san?

Nieznana Legenda | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz