Rozdział 13.

1.5K 133 4
                                    


Spuściłam głowę w dół.

- Uczucia nic nie znaczą, a emocje są przeszkodą na drodze shinobi. Misja jest priorytetem. Poświęć życie w obronie swojej wioski i kraju. To wpajano mi od najmłodszych lat i zgadzam się z tymi rozkazami. Nazashi Tamizura zagrażał Kiri, więc musiałam go wyeliminować. Nie ważne co mnie z nim łączyło. Była to też część misji zleconej przez Konohę.

- Ale...

- Sarada... - po raz pierwszy użyłam jej imienia. - Jeśli chcesz być dobrym shinobi, wpierw musisz przestać być człowiekiem. Uczucia przeszkadzają w misjach i są solą w oku. Twój ojciec też to rozumiał, ale zbyt bardzo pragnął mieć kochającą rodzinę, by zostać świetnym shinobi.

- Gdyby... Gdyby porzucił uczucia jak ty, byłby dobry?

- Lepszy niż dobry. Jestem pewna, że byłby najlepszym shinobi, jakiego znałam. Przerósłby nawet Madarę.

- Madara Uchiha...

- Tak. Walczyliśmy z nim pod koniec wojny. Potem jego czakry użyła Kaguya, by się odrodzić. Matka Mędrca Sześciu Ścieżek. To wydarzenia z tamtych czasów i z ostatniej bitwy sprawiły, że Naruto się ode mnie odwrócił. Tak jak większość jego znajomych.

- Co się wtedy stało?

Odwróciłam wzrok, wpatrując się w ogień.

- A więc nie wiecie, dlaczego macie mnie unikać. - Prychnęłam. - Tak jak podejrzewałam. Dobrze. Powiem wam... Boruto, Mizuki, możecie wyjść z ukrycia.

Zza drzewa wyłonili się wspomniani wcześniej chłopcy. Podeszli do mnie ze spuszczonymi głowami.

- Powinniście wiedzieć, że do mnie się nie da zakraść. - Westchnęłam. - Siadajcie.

Ich twarze rozjaśniły się od uśmiechów. Wykonali moje polecenie i wpatrywali się w moją twarz z ciekawością.

- To co usłyszycie jest prawdziwą historią. Powodem, dlaczego Konoha mnie nie trawi. Powodem, dlaczego większość shinobi woli ignorować moje istnienie.

Skinęli głowami na znak zrozumienia.

- Podczas ostatecznej walki - zaczęłam. - Byłam zaślepiona przez gniew. Myślałam, że mój sensei zginął, zanim zdołałam mu pomóc. Rozniosłam w pył wojsko wroga i w godzinę znalazłam się przy głównych siłach. Rozgrywała się tam bitwa pomiędzy Madarą, człowiekiem zwanym Tobim, a resztą shinobi. Sytuacja nie przedstawiała się zbyt kolorowo, gdyż z Naruto wyciągnięto Ogoniastą Bestię, a Sasuke został przebity mieczem. Ktoś, kto jest dla mnie bardzo cenny, uspokoił mnie, także mogłam trzeźwo myśleć. Oceniłam swoje położenie i stwierdziłam, że nie ma wielkich szans na wygraną. Stanęłam do walki z Madarą... Wtedy użyłam pewnej techniki, z której istnienia nie zdawałam sobie sprawy. Dosłownie wyssałam większość czakry z jego ciała.

- Jak to "wyssałaś"? - zapytał Boruto, mrużąc oczy w niezrozumieniu.

- Dokładnie to co słyszysz. Wyssałam, ukradłam, pożarłam jego czakrę. Nawet w tej chwili cząstka jego mocy krąży w moim ciele. Dzięki temu aktywowałam pełnego Rinnegana. Gdy Madara był już martwy, nastąpił wybuch mojej mocy. Było jej zbyt dużo w moim ciele... I dalej jest...

- Dlaczego więc teraz nic się nie dzieje?

- Miałam do tego dojść. - Zignorowałam to, że mi przerwano. - Zawarłam kontrakt z demonem, by uratować swe życie. Straciłam swoje człowieczeństwo na zawsze. Ale to, co stało się później zadecydowało ostatecznie o niechęci do mnie wielu shinobi.

Nieznana Legenda | Naruto FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz