Rozdział XXIV

821 46 1
                                    


- przepraszam za wczoraj – powiedział Ryan bawiąc się czerwoną wstążką, którą miał zawiązaną na lewej ręce.

- nic się nie stało. Przecież ostrzegałeś, że coś takiego się mogło wydarzyć – potargałam mu jego ciemne włosy. – co to za wstążka? – to pytanie nagle wydało mi się ważne, chociaż od początku roku ja nosił, a nie zwróciłam na to szczególnej uwagi

- dyrektorka kazała mi ją nosić. Ma przypominać nauczycielom, że jestem mieszańcem – ostatnie słowo wymówił prawie z nienawiścią

- ja takiej nie mam – wyszeptałam

- bo ty nie stanowisz zagrożenia – powiedział z nutką goryczy

- ty też nie!

- nie? Wczoraj rozwaliłem Tomowi nos i kość policzkową, Cecily. To chyba nie jest norma. Pomyśl sobie, co mógłbym mu zrobić, gdyby Alexander mnie nie powstrzymał – postanowiłam nie kontynuować dalej tej rozmowy.

Podczas obiadu okazało się, że dziś to Dave ma zły dzień. Jednak podczas gdy Ryan był wściekły, jego ojciec natomiast wydawał się być w kryzysowy dzień bardzo złośliwy. Jak tylko zobaczył syna, uśmiechnął się i z wrednym wyrazem twarzy powiedział – widzę, że ci lepiej, młody. Przynajmniej nie zrobiłeś nic swojej ukochanej Cecily – Ryan skrzywił się

- ja to nie ty – powiedział oschle

- poczekaj tylko, a skończy jak Rose – na dźwięk tego imienia Ryan spiął się, a jego twarz przybrała kamienny wyraz. – oo tak, biedna Rose.. – kontynuował Dave – mam nadzieję, że Ry powiedział ci już, co tak naprawdę się z nią stało – spojrzał na mnie, całkowicie ignorując przypatrujących się mu Bonnie i Briana. Jednak ja nie rozumiałam, dlaczego używa imienia nieżyjącej siostry Ryana.

- ty cholerna pijawko, odwal się od nas. To moja decyzja, co komu wyznaję – trochę zabolał mnie fakt, że mój chłopak nie wszystkimi sprawami nadal się ze mną dzielił. Chociaż opowiadał mi kiedyś o Rose...

- nie uważasz, że powinna znać prawdę? – Dave zrobił minę niewiniątka. Ryan nie kontynuował rozmowy z ojcem, tylko odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia.

- i tak się dowie! – krzyknął za nim Dave

- ZAMKNIJ SIĘ!- wrzasnął Ryan. Kilka osób z zaciekawieniem na niego spojrzało. Dave, jak gdyby nigdy nic siedział z tym swoim irytującym uśmieszkiem.

Pobiegłam za Fairchildem, ale udało mi się go dogonić dopiero na męskim piętrze. Ani razu się na mnie nie obejrzał, a kiedy dotarł do swojej sypialni chciał zatrzasnąć mi drzwi przed nosem. zatrzymałam je ręką i wcisnęłam się do środka.

- możesz mi wyjaśnić...- nie zdążyłam dokończyć myśli, bo chłopak pchnął mnie na ścianę i zaczął całować. Nie ukrywam, podobało mi się to, ale w tym momencie chciałam wiedzieć, o co chodziło Dave'owi. Próbowałam się wyrwać, ale zostałam jeszcze mocniej przyciśnięta do ściany. Ewidentnie robił to, żeby odwrócić moją uwagę.

- auu, co to miało być?! – wykrzyknął chłopak, kiedy dostał ode mnie z liścia.

- masz mi w tej chwili wyjaśnić, co się stało z twoją siostrą. Już! – chłopak odsunął się, ale lewą ręką nadal podpierał się o ścianę. Na tej ręce miał swoją czerwoną wstążkę. Spojrzał mi w oczy.

- Cecily, na pewno chcesz to wiedzieć? – jego głos nie wróżył niczego dobrego.

- tak. Wiem tylko, że została zabita. To wszystko.

Z jękiem spuścił głowę w dół.

- tak, Cecily. Została. To ja ją zabiłem.


Witamy w Akademii JonathanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz