.:4:.

1.7K 199 8
                                    

Lustra.
Otaczały ją lustra, a z każdym ruchem wydawało się, że się przybliżają.
– Nie patrz, nie patrz – powtarzała sobie w myślach, a wtedy lustro tuż za nią rozpadło się na kawałki. Dźwięku, jaki z siebie wydała nie dało się zdefiniować. Zaczęła biec przed siebie, lecz już po chwili zapadło się pod nią podłoże i runęła do dołu. W którym było wielkie skupisko bzyczących owadów... Much.
Nie mogła krzyczeć. Owady zaczęły na niej agresywnie lądować i miała wrażenie, że zjadają ją żywcem. Krzyk dalej jednak nie opuszczał jej gardła. Wyciągnęła rękę na oślep do przodu by zaraz potem wszystko zrobiło się czarne.

Ocknęła się w swoim pokoju. Zegar elektroniczny wskazywał 6:30.
– I tak już nie zasnę – cisnęła kołdrę na podłogę. Żołądek zaczął się dopominać o jakiś pokarm, więc wstała i zeszła na dół. Na blacie leżała kartka a obok koperta.
– Córuś – przeczytała dość donośnie –  Musieliśmy wyjechać pilnie na weekend, wrócimy w poniedziałek. Zostawiamy ci pieniądze na czarną godzinę i życzymy miłego weekendu.
Cali rodzice, pomyślała. Krótko i zwięźle.
Przedarła kartkę na pół i wrzuciła do kosza. Potem zrobiła sobie niemrawe śniadanie i przeliczyła zawartość koperty. 100 dolarów.
– No to już wiem, na co to wydam – stwierdziła, po czym ruszyła na górę żeby się ogarnąć.
                             ***
Elena szybko dokonała zakupów, które mógłby wystarczyć na dwa tygodnie, dla Brundlefly. Resztę pieniędzy schowała do koperty i zdecydowała się zostawić w fortach na prawdziwie czarną godzinę.
Kiedy otworzyła drzwi już jej się coś nie zgadzało. W miejscu było za cicho a dodatkowo na ubrudzonym lustrze był krwawy napis.
" Dostosuj się"
– To nie moje – Seth pojawił się za nią.
– Zaskocz mnie tak raz jeszcze a ci przywalę. A jak nie ty to nabazgrałeś to, kto?
– Ja – padła odpowiedź z tyłu. Elena spostrzegła osobnika w białej masce, który raz po raz spoglądał to na nią to na Setha. Ta istota miała, co najmniej metr osiemdziesiąt. Brundlefly stanął w roli żywej tarczy, lecz była to ostatnia rzecz, jaką oczekiwała od niego Elena.
– Ktoś ty... – dziewczyna wykonała kilka kroków do tyłu – I czego chcesz?!
– Spokojnie – rzekł tamten – Jestem Starterem. To ja umieściłem łańcuszek.
– Ty... – kuksańcem w bok Elena powstrzymała Setha od użycia niecenzuralnego słowa. Przecież to by ich wkopało w jeszcze większe bagno!
– Dlaczego? – spytała powoli dziewczyna – Dlaczego...?
– Są ludzie stworzeni do wyższych celów – W dłoniach Startera zmaterializowało się pudło, które następnie wręcz wepchnął Elenie. Kiedy zajrzała do środka znalazła tam białą maskę i coś na kształt peleryny z kapturem. Owy większy element ubioru był owinięty wokół oprawionej w brązową skórę książki. Kartki w środku były puste, lecz ponumerowane rzymskimi cyframi.
– Co... To jest? – Elena jeszcze raz przekartkowała książkę.
– Dowiesz się tego na spotkaniu – Stoicki spokój Startera powoli zaczął dawać się jej we znaki. Ale jednak... Coś w jej wnętrzu mówiło, że choć ma on poryty mózg to nie jest oszustem. Starter był szczery aż do bólu.
– Spotkanie jest...?
– O północy w piątek, na cmentarzu – Odpowiedział jej zamaskowany – Możesz zabrać to... Zwierzątko.
Po tych słowach wokół Startera zebrał się czarny dym, a on sam zaczął znikać w jego głębi. Dziewczyna poczuła jak i na nią oddziałowuje dym. Jednak u niej nie skończyło się to za dobrze. Zaniosła się kaszlem i miała wrażenia, że jej płuca wypadną. Dodatkowo dostrzegła w lustrze, że jej skóra jest jak kartka. Równie blada i równie sucha... I łatwa w zniszczeniu.
– No już – poczuła jak do jej twarzy jest przyciskana mokra szmata. Seth zrobił to żeby się nie udusiła i postąpił słusznie.
Dym niczym zwykła para wodna rozpłynął się w powietrzu w asyście trzasku niczym iskry. Ludzka dziewczyna i Brundlefly zostali sami.
A ostatnie, co z tego zapamiętała Elena to, to, kiedy osunęła się na grunt i dostrzegła jak lustro odpada ze ściany.

Death WishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz