.:11:.

993 135 4
                                    

–Wszyscy, odsunąć się od okna! – nakaz nauczyciela sztuki nie zrobił na klasie Eleny najmniejszego wrażenia. Uczniowie patrzyli się na dziennikarzy, którzy zwabieni ostatnimi zdarzeniami tłumnie przybyli do owianego złą sławą miasteczka.
– Ilu ich tu... – Dakota zaczęła liczyć – Dwudziestu...
– Dwudziestu siedmiu – dokończyła za nią Elena – No dobra... Już trzydziestu.
– Gdzie ty w piątek tak gnałaś? – padło pytanie brunetki.
– Ma się znajomości – odparła wymijająco szatynka.
– Co ja mówiłem!? – ofuknął ich nauczyciel – Odejdźcie od okna!
Tym razem usłuchali, a pan Brown zaciągnął zasłony. Elena miała wrażenie, że nauczyciel, co chwila jej się przygląda. Jeśli to nie jej wygląd ani zachowanie to, co sprawia, że tak się gapi?
Kiedy do sali wleciała mucha dziewczyna zdała sobie sprawę, że nauczyciel chce żeby go widziała. Następnie zabił owada zwiniętym w rulon czasopismem.
Próbowała przełknąć gulę w gardle. Czyżby nauczyciel też był mistrzem, a może ma po prostu paranoję?!
Na szczęście od myśli wyrwał ją dźwięk dzwonka. Skierowała się na zewnątrz wraz z tłumem. Nauczyciele i portierzy próbowali ogarnąć to, co się działo przed budynkiem i przegnać dziennikarzy.
– Chodź – Dakota pociągnęła ją za rękę – Lepiej cię podwiozę. Ich tu jest jak mrówków.
Elena mimo wszystko przystała na tę propozycję. Gdyby tylko Brown nie zatrzymał ich w połowie drogi do auta.
– Dakoto – zwrócił się do brunetki –
W razie, czego przewieź uczniów mieszkających koło ciebie na pace. Tu jest strasznie dużo wścibskich dziennikarzy i lepiej żeby za nikim nie poszli...
– Oczywiście panie Brown – dziewczyna zasalutowała.
– A właśnie... Jak się trzymasz Eleno? Ostatnio troszkę było koło ciebie...

Zamknij się dziadu, chciała powiedzieć, ale nie mogła.

– Wszystko okej – szybko odpowiedziała – Teraz muszę pomóc Dakocie w zbiórce ludzi.

Jezu, pomyślała. Co z nim? Dlaczego ma taki dziwaczny dosładzający głos?
SMS przywrócił ją do żywych.

Starter: Brown to mistrz. Nie daj się zauważyć.

Elena: Kpisz sobie ze mnie? Mam poważniejsze problemy!

Starter: Nie przeholuj panienko.

Elena: Ja chcę tylko dobrze dla swojego antagonisty. Inni mistrzowie niech robią swoje i nie włażą mi w drogę.

Już miała napisać kolejnego, kiedy znany jej numer, kompilacja 3, 6 i 9 zadzwonił do niej.
– Jest nowy artefakt – głos Setha brzmiał wręcz uspokajająco po całej tej padace, przez jaką się przepchała.
– Tak? – spytała z ciekawością – A co to?
– Maska Leatherface'a – przełknęła ślinę słysząc to.
– Dobrze... Jakoś ją załatwię – Elena już miała się rozłączyć, ale Seth zaprotestował.
– Zrobimy to razem – podkreślił ostatnie słowo – Już się wykurowałem.
– Seth... A potem kolejny cię poharata – westchnęła dziewczyna.
– Będzie dobrze – Brundlefly albo się zaśmiał albo się przesłyszała – Do zobaczenia wkrótce.
– Do zobaczenia...
                              ***
– Jestem! – zawołała na progu gestem zachęcając Dakotę do wejścia. Zdecydowała się w formie wdzięczności poczęstować dziewczynę ciastem i herbatą. Kiedy jednak weszły do środka pierwsze, co Elena zauważyła to jej rodzice leżący na podłodze. Ojciec na pewno był martwy, jego ciało zostało rozdarte piłą. Matka jeszcze żyła, ale jeśli szybko nie udzieli jej pomocy to może być za późno...
Poczuła rwący ból w łopatce i runęła na podłogę, twarzą w kałużę krwi z ciała jej ojca. Poczuła obcas buta wbijający się w tył jej głowy a potem źródło bólu z łopatki zniknęło, gdy z jej ciała został wyjęty nóż.
– Chciałaś zaatakować Thomasa! Pożałujesz tego!
"Kurde no!" - przeszło Elenie przez głowę. Nie spodziewała się, że Dakota może być zamieszana w to wszystko. Jak mogła tak łatwo dać się omotać?!
Kopnęła na oślep nogami i trafiła oprawczynię w piszczel. Brunetka runęła jak długa na ziemię wypuszczając broń. Elena szybko ją pochwyciła i doskoczyła do matki.
– Spokojnie – powiedziała do jęczącej kobiety – Zabieram cię stąd...
Do jej uszu dotarło charakterystyczne buczenie. Piła mechaniczna.
Nieprzytomna matka przelewała się przez ręce, nie była w stanie jej podnieść. Dakota wykorzystała sytuację i rzuciła się na nią. Zaczęła okładać dziewczynę pięściami póki Elena nie zamachnęła się z nożem na jej twarz. Przejechała na wskroś ostrzem a ciepła ciecz chlusnęła na nią. Dakota z piskiem odskoczyła do tyłu.
– Kim ty do cholery jesteś?! – padło pytanie z ust Eleny.
– Ja?! Serio, nie wiesz? To ci podpowiem... Mistrzynią Leatherface'a... I dwudziestym dziewiątym wcieleniem Annie Wilkes!
Po tych słowach Elena już do końca wiedziała, z czym ma do czynienia. Ale żeby Dakota i Wilkes miały coś wspólnego... Tego się nie spodziewała.
Muszę zabrać tę psychopatkę z domu, pomyślała. Sąsiedzi zareagują i zajmą się matką.
Zanim zdążyła się rzucić na Dakotę w celu odciągnięcia jej uwagi przez tylne drzwi wbiegł Leatherface dzierżąc swoje narzędzie mordu. Elena krzyknęła, co wytrąciło go z równowagi.
Zamach na nastolatkę okazał się jednak nieudany i śmierć spotkała stół kuchenny.
Wykonując salto dziewczyna zerwała mu maskę i wylądowała przy głównych drzwiach.
– Chcesz to? – spytała prowokacyjnie a warkot piły i ryk Dakoty stały się odpowiedzią twierdzącą.
– To mnie złapcie – kopniakiem wyważyła drzwi i pognała do lasu. Nie może teraz liczyć na pomoc Setha, jeśli odkryją jego kryjówkę będzie po nim.

Jest zdana tylko na siebie.

Death WishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz