.:12:.

879 127 7
                                    

Są tuż za nią.

Wciąż słyszała odgłos piły i krzyki. Nieudane ciosy cięły powietrze niewidzialnymi ostrzami.
Potknęła się na korzeniu i runęła twarzą w błoto. Nie upuściła ani maski ani noża, choć palce dawno zbielały.
"Coś chce zostać zniszczone" - usłyszała Elena w głowie- "Coś czeka żeby zostać zniszczone."
Przeczołgała się do jakiejś miniaturowej jaskini wśród średniej wielkości skał.
- I tak cię znajdę... - głos Dakoty przerodził się w szał Annie Wilkes. Elena miała wrażenie, że jej klatka piersiowa się kurczy, że zaraz się udusi.
- Tu jesteś! - ten okrzyk sprawił, że dziewczyna wcisnęła się w głąb jaskini i wybiegła z drugiej strony. Zły wybór.
Była na półce skalnej mającej szerokość może pięciu metrów a w dole rozciągała się woda. Jeśli przeżyje spadek z takiej wysokości to się utopi. A jeśli się nie utopi to zamarznie.
Wcisnęła nóż za pasek, a maskę z obrzydzeniem pochwyciła w zęby. Nie miała opcji, musi mieć obie ręce wolne.
W ostatniej chwili wykonała krok w górę. Piła Leatherface'a przecięła powietrze tuż koło jej stopy.
- Tak chcesz się bawić?! - zaśmiała się histerycznie Dakota - To zobaczymy!
Elenie udało się skopać kilka kamieni w dół i brunetka musiała się odsunąć żeby nie mieć zgniecionej twarzy. Kolejny manewr nie poszedł mistrzyni Brundlefly tak dobrze. Miniaturowa półka skalna się obsypała i noga dziewczyny zsunęła się w dół.
By po chwili znaleźć się w uścisku dłoni Dakoty.
- Tu cię mam! - zachichotała jej oprawczyni. Elena nie mogła krzyknąć. Jeśli zgubi artefakt to Seth zostanie na zawsze w tej formie!
Przylgnęła do skały machając nogą jak tylko mogła, ale Dakota za nic nie puszczała. Aż w końcu coś glutowatego pociekło na jej dłoń zaciśniętą na kończynie Eleny. Z ręki zostało kilka paliczków i krwawiące nerwy. Dakota zleciała na nieco niższą, lecz sporą półkę skalną.
-Daj artefakt! - rozpoznała głos Elena. Seth. Nigdy nie przestanie ją zadziwiać jak on wychodzi z tych fortów i pojawia się tam gdzie powinien.
Przekazała mu maskę, którą umieścił w małym plecaku. Jak on go zdobył, wolała teraz nie myśleć.
Brundlefly wciągnął ją na górę i przez dłuższy czas patrzyli na Dakotę. Wciąż stojący na półce skalnej, z której Elena rozpoczęła wspinaczkę Leatherface dawał rykami i dźwiękami piły upust swojej irytacji.
- Jak wyszedłeś? - odważyła się zadać pytanie. Nie odpowiedział.
- Seth? Jak wyszedłeś?
- Drzwiami - fuknął w odpowiedzi - Co ty sobie myślałaś?! Ściągnęłaś tych psychopatów na siebie!
- Miałam dać się zamordować?! - odsunęła się - Tego chciałeś?! Urabiam się po łokcie żebyś wrócił do Ronnie, a ty tak mi się odwdzięczasz?!
- Idiotka!
- Bęcwał!
Osunęła się na błoto i łzy zaczęły lecieć strumieniami. Zabolało ją to, że tak się zachowała. Nie potrafiła siebie zrozumieć. Nawet w takiej chwili myśli o innych a nie o sobie.
- Przepraszam - Usłyszała głos Setha - Nie powinienem był na ciebie krzyczeć.
- A ja powinnam była wziąć twoje zdanie pod uwagę - westchnęła Elena przecierając oczy z łez.
- Chyba oboje skupialiśmy się za bardzo by chronić tą drugą osobę - zauważył .
- Hej Seth... Doprowadzimy to razem do końca, prawda? - spytała wciąż łkając.
- Jasne - kiedy się uśmiechnął dostrzegła, że ludzka cecha, czyli zęby zaczynała powracać. Dostrzegła, że jej się udało.
- Jakie to urocze - znała głos, który dało się słyszeć za nimi. Dwójka się obróciła. Przed nimi stał we własnej osobie mistrz Kruegera.
- Skoro macie tak urocze interakcje... - zaśmiał się psychicznie Mark Brown - To pewnie i uroczo umieracie!

Death WishOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz