11.

558 18 4
                                    

Byłam już spakowana i wsiadałam do swojego samochodu, ale nie za kierownicę niestety, tylko obok kierowcy, jechałam z Zaynem i z jego najmłodszą siostrą Sofią, która miała z tego co wiem 8 lat. Tata jechał sam, a Trisha z dwiema starszymi córkami, każdy chciał mieć swój samochód dlatego jechaliśmy aż trzema, Zayn niestety musiał prowadzić mój, dlatego, że przywiózł go tutaj jego ojciec.

- Twój ojciec jest mega bogaty, z resztą moja matka też ma trochę forsy, więc mam nadzieję, że będziemy mieć jakiś ładny domek, bo nie mam zamiaru wracać do tego brudnego akademika, skoro będziemy mieszkać trzy ulice dalej. - mruknął Zayn wyjeżdżając z Bradford, spojrzałam w lusterko i zobaczyłam swojego tatę, który jechał prosto za nami.

- Ja bym wolała być w akademiku, ale mój tatuś się nie zgodził. Nie rozumiem dlaczego nie pozwolił mi jechać z mamą i Jamesem do Chicago. - powiedziałam szeptem.

- Boże ale ty jesteś tępa. Wszyscy wiedzieli jak bardzo chcesz chodzić do szkoły w Londynie, więc twój ojciec dlatego się nie zgodził, bo wiedział jak bardzo marzyłaś o tamtej szkole. - także powiedział cicho.

- Zaynie, a gdzie jedziemy? - ta dziewczynka była naprawdę bardzo urocza. Duże brązowe oczy, szczupła sylwetka, długie, bo prawie do pasa ciemno brązowe loki i oczywiście była mulatką, na co wydawała się jeszcze bardziej urocza.

- Jedziemy do nowego domku. Tam będziesz też miała swoje zabawki, kochanie. - uśmiechnął się do niej w lusterku. No takiego Zayna to ja jeszcze nie znałam, może on nie jest taki zły? Nie. To niemożliwe.

- Dlaczego wy jesteście tacy dla innych? - bez zastanowienia zadałam to pytanie. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Raczej dlatego, że każdy z nas był kiedyś takim popychadłem. Teraz wszyscy to nas się boją i nikt z nas już nie będzie tego przeżywał ponownie. - wyszeptał.

- Ale czy to wam daje satysfakcję? Patrzycie na przerażone osoby, pobite, we własnej krwi. To was uszczęśliwia? - przyglądałam się jak mulat zaciska ręce na kierownicy.

- Jak to teraz powiedziałaś to jest coś innego. My to widzimy w trochę inny sposób. - przygryzł wargę.

- Nigdy nie zrozumiem jak wy możecie na to patrzeć, to chore. - odwróciłam się i patrzyłam przez okno. Do końca drogi nie odzywałam się już tylko cały czas patrzyłam przez okno na widoki za nim.

- O ja cie pierdole. - mruknął Zayn stając za samochodem taty i Trishy. Kiedy oni nas wymineli?

- O co ci chodzi? - spojrzałam na miejsce w które on patrzył. - O mój Boże z tego co wiem mieliśmy mieszkać w domu, a nie pałacu. - wyszłam z samochodu nie dowierzając, że to nasz nowy dom. Zayn trzymał na rękach Sofie i tak jak ja był w szoku.

- No i jak wam się podoba? - zapytał mój tata, a ja jeszcze raz spojrzałam na dom.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
We are different.     ll N.H llOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz