12.

586 21 1
                                    

Wróciłam już ze szkoły dzisiaj jest środa więc mam 8 godzin. Najgorszy dzień w tygodniu. Jeżdżę do szkoły samochodem, a przynajmniej teraz, gdy cały czas pada, zabieram ze sobą Doniyę bo chodzi też do tej szkoły, a Sofie i Waliye zabiera Trisha, która jedzie zawsze przed godziną 8 do swojego salonu fryzjerskiego. Zayn jeździ swoim, nie chciał ze mną. Nie to nie, nie będę się prosić, z resztą dla mnie to lepiej, nie będę musiała go jeszcze w samochodzie znosić, szkoła i dom to i tak za dużo.

Usiadłam w salonie koło małej Sofie i spojrzałam na to jak próbuje się czegoś nauczyć na pamięć.

- Nie umiem. - wydęła swoje usta w podkówkę co było bardzo urocze.

- Pamiętam jak ja się tej piosenki uczyłam. Osiem lat temu. Wiem! Mam pomysł! Poczekaj tutaj chwilę. - wzięłam swój plecak i pobiegłam do swojego pokoju, położyłam plecak na fotelu i weszłam do mojego "pokoju muzycznego". Wzięłam pierwszą lepszą gitarę i zbiegłam na dół. Pamiętam, że też nie mogłam się nauczyć tej piosenki, aż tata nie zaczął grać mi jej na gitarze i od razu zapamiętałam.

Ponownie usiadłam na kanapie po turecku, koło Sofie i wziąłem gitarę czarną jak się okazało na kolana. Nie potrzebowałam tego tekstu bo znam to do tej pory na pamięć. Zaczęłam grać i śpiewać piosenkę, a zaraz do mnie dołączyła siostra Zayna. Zaśpiewałyśmy jeszcze kilka razy i spokojnie mogę stwierdzić, że Sofia się tego nauczyła.

- Nareszcie umiem! Dziękuję Dercy! - przytuliła mnie mocno na co ja się cicho zaśmiałam, ale także ją przytuliłam.

- Nie ma za co kochanie. - powiedziałam, a do salonu wszedł Zayn dziwnie się na mnie patrząc.

- A nauczysz mnie kiedyś grać na gitarze? Zayn nigdy nie pozwalał mi ruszać jego gitary. - mruknęła, a mulat spojrzał na nią groźne, na co ona pokazała mu język.

- A więc Zayn umie grać na gitarze? A to ciekawe. Jasne, że Cię kiedyś nauczę. - odpowiedziałem jej uśmiechając się. Zaniosłam gitarę do swojego pokoju i zeszłam na dół bo Trisha zawołała mnie na obiad.

Gdy usiedliśmy przy stole dopiero zauważyłam jak nas jest dużo, jest nas siedmioro, zawsze byłam przyzwyczajona do czwórki osób, a teraz mieszkam aż z sześcioma osobami.

Nie lubię Spaghetti, więc szczerze obiad nie przechodził mi przez gardło, dlatego grzebałam widelcem w talerzu nie jedząc.

- Nie smakuje ci obiad? - zapytała miło Trisha wyrywając mnie tym z zamyślenia.

- Tak. Znaczy nie. Przepraszam, ja po prostu nie przepadam za Spaghetti. - uśmiechnełam się do niej przepraszająco.

- Rozumiem. Będę pamiętać. - no i to byłoby na tyle, koniec rozmowy. Nie mogłam się przyzwyczaić do tego jak teraz żyjemy. Mam czwórkę przyszywanego rodzeństwa, a w tym jeden chłopak, który jest największą świnią na świecie. To za dużo jak na mnie.

Wstałam od stołu i cały swój kolacjo - obiad, wywaliłam do dużej miski z resztkami, a talerz włożyłam do zmywarki. Ogłupieje w tym domu. Tutaj jest zbyt cicho. Ja i James robimy więcej hałasu we dwójkę niż ta cała szóstka. Ludzie. 

Ponownie przyniosłam swój plecak do salonu i zaczęłam pisać prasówkę włączając wiadomości i przysłuchując się dokładnie opisywałam zdarzenia.

- Dercy źle się czujesz? - tata usiadł koło mnie ze zmartwieniem wypisanym na twarzy.

- Nie, tato. Dlaczego tak myślisz? - odłożyłam długopis i spojrzałam na ojca przyciszając trochę telewizor i włączając nagrywanie w nim. Przynajmniej nie będę musiała szukać czegoś w internecie, tylko obejrzę jeszcze raz.

- Jesteś jakaś taka smutna, mało mówisz, siedzisz cicho jak nie ty. - patrzył cały czas na mnie swoim intensywnym spojrzeniem, pod jego wpływem miałam ochotę mu wszystko powiedzieć, nie dziwię się, że został psychologiem.

- Nie radzę sobie z tą sytuacją... - postanowiłam, że mu powiem, musi mi pomóc, w końcu jest moim ojcem i jego praca specjalizuje się w tym, że pomaga innym z problemami psychicznymi.

- Oh więc o to chodzi. Nie akceptujesz Trishy? - nie no tego nie powiedziałam. Nie akceptuję Zayna, ale to już jest inna historia.

- Nie! Oczywiście, że nie! Bardzo lubię Trishe. Przecież to nie jej wina, że się rozstaliście. Ale no nie wiem... nie radzę sobie z tą sprawą, że mieszkam ze swoim "wrogiem" i, że nie ma tu Jamesa. Z resztą nie mam nikogo takiego, żeby się wyżalić, wiem że mam ciebie tato, ale to nie to samo co przyjaciółka. Oczywiście mam znajomych, znam Jacoba i Josha z którym się już całowałam. - tacie mówiłam wszystko, on był jak mój taki pamiętnik, wiedziałam, że nikomu o naszych rozmowach nie powie i ufałam mu bezgranicznie.

- Jak to się z nim całowałaś? Znasz go od kilku dni. - spojrzał na mnie tym swoim ojcowskim wzrokiem. Wiedziałam, że się o mnie bardzo martwił.

- Wiem, że nie powinnam, ale wtedy właśnie tak bardzo zdenerwował mnie przyjaciel Zayna, ponieważ wyzywać ich od gejów i pedałów. Wiem, że Josh nie jest gejem w 100%, a dzisiaj w szkole dowiedziałam się, że Jake jest homoseksualistom, ale mi to naprawdę nie przeszkadza. Jest moim jak na razie dobrym kolegą. - wiadomości się skończyły, więc wyłączyłam nagrywanie, a potem telewizor.

- Rozumiem. Porozmawiam z Zaynem.

Ta jeszcze tego mi brakowało.

















































__________________________
Do zobaczenia ;**

We are different.     ll N.H llOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz