- Czemu ty, do cholery jasnej, nic nie robisz!? Właź tam! – wrzasnął Victor.
- Ja nic nie robię?! To ty tu nadal stoisz! – odkrzyknął mu Logan.
- Zacznij coś robisz, a nie gadasz!
- Kto to mówi?! Sam się rusz!
- Najpierw ty!
- Ale... ja nie umiem! – blondyn wyrzucił ręce do góry.
Nastała chwila ciszy.
- Jak to nie umiesz? – oboje patrzyli na siebie dość niepewnie i z konsternacją, dopóki Logan nie odwrócił z zażenowania wzroku. Logan wzruszył ramionami, a oczy miał utkwione w swoich butach, jakby znalazł w nich jakąś odpowiedź na jakąś zagadkę świata.
- Po prostu. – mruknął niemrawo.
- Stary, mamy problem. – oświadczył kompletnie poważnie Victor.
- A to niby czemu? Ty na pewno umiesz, więc właź tam za nią! Nie bądź takim księciuniem.
- Ja też nie umiem się wspinać. – oświadczył z wypiętą dumnie piersią Victor.
- Że co, kurwa?!
- No to kurwa, nie umiem się wspinać! Tak samo jak ty, idioto!
- Jak to?
Victor również zagapił się na swoje buty.
- Po prostu. – Logan rzucił mu tylko złowrogie spojrzenie.
- No do diabła! – z frustracji ścierał sobie zęby. - Kobieta wspięła się, a my nie potrafimy! – kiedy o mnie wspomnieli, równocześnie unieśli wzrok na konary drzewa w mym kierunku.
Patrzyłam się na nich z mieszaniną rozbawienia i zadowolenia. Nie musiałam się martwić, że tu wejdą. Bo nie umieli! To było dość dziwne. Ale okej...
- Złaź stamtąd i z nami pogadaj! – krzyknął Victor.
- Chyba w twoich snach. – odpowiedziałam frywolnie.
- W moich snach to robisz zupełnie co innego. – jego głos przybrał... tak, dokładnie ten niegrzeczny i uwodzicielski ton.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Że co proszę? Czy on sugerował to, co ja myślałam, że on sugerował? Przełknęłam głośno ślinę i skomentowałam ten dziecinny komentarz.
- Nie mam zamiaru tam schodzić.
- Czyli masz zamiar zostać tu dokąd nie odejdziemy?
- Moooożliwe. – przeciągnęłam to słowo specjalnie i puściłam im oczko.
- Victorze, jak tu szliśmy to widziałem drabinę koło domu. – rzucił nagle Logan.
- Co? To co ty tu jeszcze robisz?! – spojrzenie miał rozbiegane. - Leć po nią!
To był sygnał alarmowy. Musieli myśleć, że nie zeskoczę. Jak bardzo się mylili.
- Pa, chłopaki. Miłego dnia.
Zeskoczyłam i zgrabnie wylądowałam po drugiej stronie muru. Ruszyłam spacerowym krokiem, wiedząc, że nie dadzą rady mnie dogonić, nieważne czy znajdą drabinę, czy spróbują wyjść z jakiejś innej strony.
Byłam zła na nich. Pływanie w tym jeziorku zawsze przywracało mi siły i spokój, ale praktycznie natychmiastowe spotkanie z Loganem i Victorem skutecznie przywróciło wewnętrzny niepokój. Ja naprawdę nie chciałam dużo. Tylko, żeby zostawili mnie i moją matkę w spokoju.
Zatrzymałam się na chodniku przecznicę dalej i rozejrzałam w poszukiwaniu Ethana. Już myślałam, że go nie było, lecz po chwili zauważyłam, że stał trochę dalej niż zakładałam. Może po prostu nie znalazł miejsca do zaparkowania.
CZYTASZ
Zagubiona W Czasie
FantasyCzas... teoretycznie płynie tak prędko. Ale mnie się dłuży. Żyję każdą sekundą mojego marnego żywotu z nadzieją na lepsze życie... za jakiś czas... I wszystko kręci się naokoło tego czasu. W moim życiu, oczywiście. Odliczam. Mam dość cierpienia. Mam...