Rozdział 10

40 7 0
                                    

Po tym wypowiedzeniu nastąpiła względna cisza, podczas której miałam wrażenie, że słyszę sztorm za drzwiami obok i że było jakoś dziwnie wilgotno, a ogień wokół nas się zmniejszał. Cisza została przerwana, dopiero gdy drzwi się otworzyły i wyszła zza nich Ann ze zmęczonym, lecz i zadowolonym uśmiechem na twarzy i z bałaganem na głowie.

- Po sprawie. Ogarnęłam ogień i uspokoiłam Logana. Także leży on na podłodze nieprzytomny. Weźcie go chłopcy zanieście do jego sypialni.

- Już się robi. - od razu się ruszyli.

Gdy mieli już Logana poszli przodem, narzekając na ciepło promieniujące od ciała Logana, a ja z Ann szłyśmy za nimi.

- No więc wiesz już, kim jesteś.

- Ja... - nie wiedziałam, co powiedzieć. - Tak.

Uśmiechnęła się lekko.

- Czyż nie jest to wspaniałe?

Spojrzałam na nią sceptycznie.

- Osobiście preferuję spokój i możliwość samodzielnego wybierania partnera.

Jej uśmiech się poszerzył. Była całkowicie niezrażona.

- Jeszcze wiele nie wiesz, więc wiele przed tobą. Jeszcze pokochasz nasz świat. Uwierz, ma ci on wiele do zaoferowania.

Dotarliśmy do pokoju Logana. Byłam zarazem przejęta sytuacją jego właściciela, ale nie mogłam się powstrzymać przed obejrzeniem tego miejsca. Jak mógł się urządzić mój były ukochany?

Od razu kopnęłam się w myślach.

Ty go już nie kochasz Aiden. Kompletnie. I on nic do ciebie nie czuje. Może litość albo co najwyżej pociąg, choć pewnie te wcześniejsze gadki były tylko głupimi zaczepkami. Więc powinnaś go nazywać znajomym. I tyle.

Głęboki oddech i do przodu. Otarłam czoło z kilku kropelek potu i wytarłam dłonie o spodnie. Po tym, mimo że bardzo mocno chciałam się powstrzymać, rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Ściany pomalowane na kawowy kolor dobrze pasowały do dwuosobowego łóżka z hebanu, stojącego po lewej stronie pokoju. Przy tej samej ścianie stały wysokie do sufitu szafki z książkami i płytami CD oraz dwa fotele. Zaś po drugiej stronie stało zawalone notatkami biurko z komputerem. Jakby ten jeden monitor nie starczył, tuż obok na ścianie wisiał telewizor z głośnikami. Duży telewizor. Idealnie naprzeciwko łóżka tak, że Logan mógł się wygodnie ulokować na materacu i oglądać jakieś bzdety. Albo grać na konsoli, która była poniżej ekranu.

Chłopaki ulokowali Logana w łóżku. Nawet z odległości kilku metrów widziałam, jak nad nim unosi się para. Jego skóra nadal wydzielała swego rodzaju światło. Nie mogłam oderwać od niego wzorku. Fascynował mnie ten widok.

Jednak zostawiliśmy go samego i przeszliśmy do pokoju, który był naprzeciwko. Było w nim spore okno, kominek, dwuosobowe łóżko, telewizor, kanapa i dwa fotele. To świadczyło o tym, jak spore było to pomieszczenie.

- Jeżeli to wszystko się już trochę uspokoiło, czy ktoś mógłby mi wyjaśnić, czemu Logan postanowił spalić nasz dom? - zaczęła od razu Ann.

- Logan chciał dobitnie udowodnić Aiden istnienie naszej rasy. - Victor bezskutecznie starał się ukryć uśmiech wykwitający na jego twarzy.

I mi uniósł się kącik ust.

Ann uniosła brew.

- A nie próbowaliście jakiejś delikatniejszej wersji przekonywania?

Kiwnął głową.

Zagubiona W CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz