Z początku otaczała go tylko poświata. Jednak z każdą jej sekundą jasność nasilała się, a mnie coraz ciężej było utrzymać na nim wzrok. W którymś momencie jego skóra zaczęła wydzielać światło, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nagle to jaśnienie przeszło w ogień. Pomarańczowe płomienie lizały jego ciało. To zjawisko zarazem przerażało jak i intrygowało. Nie mogłam oderwać wzroku.
Zdawało się, że cały jest z ognia. Oczy zmieniły swój naturalny niebieski kolor na płynne, ciemne złoto. Temperatura w pomieszczeniu diametralnie się podniosła. Poczułam, jak na mojej skórze pojawiają się kropelki potu.
Osłoniłam twarz ręką. Było tak jasno.
Spróbowałam dostrzec Victora i Ericka. Oboje byli w takim samym stanie jak ja. No prawie. Oni nie zdawali się być oszołomieni i zdziwieni. Jakby to było czymś zwykłym. Naturalnym.
Ale ludzie naturalnie samoistnie nie świecili i nie palili się!
Chyba że nie miałam do czynienia z ludźmi.
Ta hipoteza z każdą chwilą zdawała się być bardziej prawdopodobna i realna.
CHOLERA.
Jednak nie pozwoliłam sobie tego tak od razu zaakceptować. Może to był sen? Może zostałam odurzona? Narkotyki czy coś? Albo byłam chora na jakąś chorobę, o długiej i pokręconej nazwie, przy której człowiek miał halucynacje?
Bo magiczne istoty żyją tylko w książkach i filmach, prawda?
Nie byłam już taka pewna odpowiedzi jak kiedyś. Teraz wkradało się „a co jeśli...".
Stałam w bezruchu w krainie własnych myśli i dopiero krzyk zwrócił moją uwagę.
- Logan, do jasnej cholery! Przestań! Zaraz wzniecisz pożar! Debilu! Obudź się! - Victor złapał go za ramiona i potrząsnął, ale nie byłam pewna czy to się dzieje, bo mrużyłam oczy. - Ała! Kurwa, jakie gorące! - teraz utwierdziłam się w tym przekonaniu. - Logan! Do diabła!
Ale on nie odpowiadał. Olewał krzyki po całości. Albo nie słyszał. Nie miałam pojęcia. Możeludzie, kiedy się palą, nic nie słyszą. Nie wiedziałam, nie próbowałam nigdy siępodpalić i sprawdzić, czy dobrze przy tym się słyszy. I szczerze nie miałam najmniejszego zamiaru próbować.
- Logan! Przestań! Zaraz nas spalisz!
Ten ani drgnął.
- Kurwa. Wpadł w trans. Musimy stąd wyjść szybko. - Victor krzyknął do nas. - Spadajmy! Szybko! Wychodźcie! I na dwór!
- Ale co? Jak? Co się dzieje?
- Nie widzisz?! On się pali! Musimy wyjść, bo inaczej zrobi z nas żywe pochodnie!
- Mamy go zostawić?!
- Nic mu nie będzie! To my musimy się zwijać!
Wkoło Logana pojawiał się ogień. Podłoga paliła się. Fotele płonęły. Wszystko było niszczone.
A jeszcze chwila i to samo stałoby się z nami.
- Okej. Wychodzimy. - złapałam Ericka za rękę i pociągnęłam do drzwi. Szarpnęłam klamkę. Nie chciały się otworzyć. - Co do jasnej anielki?!
Szarpnęłam mocniej, ale dalej nic.
Zamknięte. Kurcze, zamknięte.
Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Spokojnie, spokojnie, jakoś damy sobie radę. Myśl Aiden, myśl. Co robić? Byle tylko nie ogarnęła cię panika. Musisz myśleć trzeźwo i rozsądnie.
CZYTASZ
Zagubiona W Czasie
FantasyCzas... teoretycznie płynie tak prędko. Ale mnie się dłuży. Żyję każdą sekundą mojego marnego żywotu z nadzieją na lepsze życie... za jakiś czas... I wszystko kręci się naokoło tego czasu. W moim życiu, oczywiście. Odliczam. Mam dość cierpienia. Mam...