Rozdział 21

28 2 1
                                    

Tunel ciągnął mi się w nieskończoność.

- Kiedy wejdę do tego bunkra? Szlag by trafił to Sanktuarium. – mruczałam do siebie, odbijając się od ścian.

- Hej, Michael! – walnęłam pięścią w drzwi i zamachałam dłonią przed kamerą przy suficie. – Wpuścisz mnie, czy każesz mi tu czekać w nieskończoność jak jakiejś kompletnej idiotce? Przyłaź! – to na końcu powiedziałam już ciszej.

- Już jestem! – usłyszałam zza siebie. – Nie drzyj się tak, brzmisz jakby palono cię żywcem. – w jednej chwili zrobiłam piruet i podniosłam wzrok na Harrisa. – Jezu, dziecko, co ci jest? – złapał mnie ostrożnie za ramię, gdy prawie upadłam. – Co się stało?

- Długa... – zakaszlałam. - ...historia.

Michael szybko wprowadził nas do środka i posadził mnie na kanapie. Joker, jego cudowny psiak, walnął się obok mojego boku i położył swój pyszczek na moich kolanach.

- Przyniosę wody! – zlustrował mój stan szybko. – I coś do jedzenia.

- I cośśś nna głowę. – zazgrzytałam zębami, czując nowy objaw. Serio? Dreszcze z zimna? Super.

- Taaa. A ty się pochyl do przodu. Może zatamujemy upływ krwi.

Posłusznie poruszyłam się. Niestety wywołało to więcej zawrotów głowy, więc niemal poleciałam na mazak na glebę. Cudnie. Dobry wizerunek mi się tutaj kształtował.

Michael zniknął gdzieś, a ja w ogóle się za nim nie rozglądałam. Czekałam cierpliwie jak na siebie.

Michael z troską zajął się mną i nawet nie zadawał pytań. Kazał jeść i pić, by się wzmocnić. Dał okłady na szyję i faktycznie krew przestała lecieć po jakimś czasie. Okrył kocami i ogrzał, aż przestałam się trząść.

Koniec końców usiadł naprzeciwko mnie z kubkiem ciepłej herbaty. Omiótł spojrzeniem moją marną postać i westchnął z goryczą.

- Powinienem był to przewidzieć. – powiedział cicho do siebie.

- Co takiego?

- Kto by czekał z używaniem daru? Sam przecież jak głupi chodziłem i pytałem o różne rzeczy, chcąc sprawdzić, czy ktoś skłamie, czy nie. Oczywiście to dużo mniej hardcorowy talent, ale mimo wszystko. Jak mogłem spodziewać się, wręcz oczekiwać, że nie będziesz sama próbować? Głupi byłem.

- No trochę... trochę przesadziłam dzisiaj.

Ostentacyjnie uniósł na mnie brwi i zrobił krzywy uśmiech.

- No dobrze. Trochę bardzo. – z tego wszystkiego zachciało mi się śmiać. No cóż, „trochę" było niezłym niedomówieniem.

Na chwilę zapadła cisza, oboje zatopiliśmy wię w swoich myślach.

- Więc. Właściwie co się wydarzyło?

Krótko zrelacjonowałam przebieg dnia, pomijając obecność Nate'a oraz telefon ojca Victora. Poza tym napomknęłam o pogróżkach i o tych nieudanych porywaczach. Przez całą opowieść Michael nie powiedział ani słowa, po prostu słuchał.

- Rozpoczął się burdel. – skwitował tylko. – Co to za chłopak? Ten Jason?

Wzruszyłam ramionami. Nie spodziewałam się, że zacznie od tego tematu. Myślałam, że najpierw spyta o Victora i Logana, cały ten szajs w barze. A nie o jakiegoś przypadkowego dzieciaka.

- Nic o nim nie wiem. Napatoczył się tak jakoś. Więc... czy on naprawdę mógł... widzieć jak przemierzałam czas?

Harris pogłaskał się po brodzie w zamyśleniu.

Zagubiona W CzasieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz