- No chyba na głowę upadłeś. - wpatrywałam się w Victora szeroko otwartymi oczami. Na samą myśl, że mam tam wrócić, krew zamarzała mi w żyłach.
- Ja? Coś ty.
- Jesteś niepoważny.
- Phi. Jestem śmiertelnie poważny. - spojrzał na dwór i się wzdrygnął. - Pieprzona burza. - mruknął.
- A co ty masz do burz?
Spojrzał na mnie z gniewną miną mówiącą „nie drażnij rekina".
- Po prostu ich nie lubię.
Uniosłam ręce w geście kapitulacji.
- Ok. Ty tutaj rządzisz. - rzuciłam okiem na wilki. - Ale ja tam nie idę.
- Idziesz, idziesz. Właśnie ty nam najbardziej pomożesz.
- J-ja? - spytałam drżącym głosem.
- Tak. - kiwnął głową.
- Ja chyba mam tu coś do powiedzenia. - Erick wstał i do nas podszedł. Właściwie stanął nos w nos z Victorem. - Nie możemy jej narażać. Powinna tu zostać. Może i nie mam mocy, ale umiem walczyć. Poradzimy sobie we dwójkę.
Brunet pokręcił głową.
- Nie. Ona idzie z nami. Właściwie, sama odwali większość roboty. Musi się z resztą uczyć, a najlepsza jest praktyka.
- Nie. Nie ma mowy. - Erick dalej się stawiał i popukał drugiego palcem w pierś. Jedno puknięcie dla jednego słowa, jakby chciał to podkreślić. - Ona nie da sobie rady.
To normalnie włączyło mnie. Ja sobie nie dam rady? Ja? Miałam ochotę prymitywnie zawarczeć.
- To co mam zrobić? - wepchnęłam się pomiędzy ich dwoje, plecami opierając się o klatkę piersiową Ericka i stojąc kilka centymetrów od Victora. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to nie było zbyt mądre stać tak blisko Victora. Moje ciało nie chciało mnie słuchać i reagowało okropnym gorącem oraz jakby wypełniało się energią. Delikatnie potarłam uda o siebie.- Co? Aiden, nic nie robisz. Zostajesz w środku. - dalej sprzeciwiał się za mną, tuż przy moim uchu.
- Wybacz, ale nie ty o tym decydujesz. Troska troską, ale ja dam sobie radę. - powiedziałam z naciskiem, nie odwracając się.
- Ty się przecież panicznie boisz wilków!
- No i?
- No... przecież... odbiegniesz z krzykiem czy coś.
- Nie. Dam sobie radę. Idę.
- Nie...
- Cichaj. Idę i koniec kropka.
- Ale...
- Ćśś.
Victor przyglądał się nam z cieniem uśmiechu na ustach. Przez całą „dyskusję" wlepiałam w niego oczy. Oczywiście te jego zielone tęczówki cały czas mnie oszałamiały. Co ja do nich miałam? Obsesja? I ta jego twarz... te rysy... kuszący ślad zarostu... Wielu oddałoby wiele za takie usta albo rzęsy, już nawet nie wspominając o reszcie tego umięśnionego ciała. Nie zdziwiłabym się, gdyby niedługo trafił na listę najseksowniejszych mężczyzn świata.
Hm... miałam nadzieję, że nie przeszkadzały mu te dogłębne oględziny z mojej strony.
- Dobra, Aiden. Będziesz musiała zatrzymać czas i związać ich wszystkich.
- Ale... ja nie umiem tego dobrze zrobić. Co jak za słabo zwiążę? I nie wiem czy nadal mam siłę... - hmm... panika? Lekka może.
Przyjrzał mi się uważnie i odniosłam wrażenie, że używa swojej mocy.
CZYTASZ
Zagubiona W Czasie
FantasyCzas... teoretycznie płynie tak prędko. Ale mnie się dłuży. Żyję każdą sekundą mojego marnego żywotu z nadzieją na lepsze życie... za jakiś czas... I wszystko kręci się naokoło tego czasu. W moim życiu, oczywiście. Odliczam. Mam dość cierpienia. Mam...