To jeszcze nie początek rozdziału!!!
Biorąc się za pisanie tej książki, nie sądziłam, że będzie to TAKIE TRUDNE!!!
Mam w głowie "poukładaną" całą historię od początku do końca, ale przeniesienie jej na słowa, to całkiem co innego.
Przez ostatnią godzinę, siedzę i grzebię w Internecie, w poszukiwaniu informacji historycznych.
Początkowo miałam pisać, posiłkując się narratorem (narracja pierwszoosobowa chyba), ale stwierdziłam, że łatwiej będzie z punktu widzenia bohaterów/bohaterki. Pierwsze rozdziały z punktu widzenia Marii Magdaleny, dalej zobaczymy.
Pierwotnie chciałam uwzględnić tu Ukrzyżowanie, jednak nie dam rady. Po prostu nie umiem tego opisać.
Jeszcze jedno. W tekście znajdziecie moje komentarze, które będą pisane pogrubionym tekstem w nawiasie.
No to próbujemy!!!
Nazywam się Maria Magdalena. Według niektórych, jestem ladacznicą, panią lekkich obyczajów. Możecie tak myśleć, proszę bardzo. Chciałam Wam jednak opowiedzieć historię mojego życia, która została odrzucona przez Kościół. Moje dzieciństwo nie jest tu ważne, bo wbrew pozorom, nie jest to opowieść o mnie, a o mojej rodzinie. A więc...posłuchajcie.
Dwa tygodnie przed dniem Ukrzyżowania
Znajdowaliśmy się w domu Maryii-matki Jezusa. Byli tam też Apostołowie i sam Pan.
- Uciekajcie dzieci! Ukryjcie się gdzieś! Wyjeźcie do innego kraju!- lamentowała Maryja.
-To co było powiedziane, musi się dokonać. Nie mogę zmieniać woli mojego Ojca. Zaufajcie Mu, tak jak wierzycie mi.-powiedział na to Jezus.
- Jesteś Synem Boga! Możesz wszystko!- argumentowała.
-Śmierć nie jest końcem. Jest dopiero początkiem.
Ich wymianę zdań, przetrwało natarczywe łomotanie do drzwi.
Pośpieszyłam otworzyć.
-Szukamy Piotra Apostoła. (Nie wiem, czy w tamtych czasach, tak się do nich zwracano. Załóżmy, że tak)
-Piotrze! Jacyś ludzie chcą się z Tobą widzieć.
Wyszedł na zewnątrz, po czym wrócił i powiedział, że na trzy dni musi wyjechać.
Pożegnaliśmy go i dalej spędzaliśmy czas w swoim towarzystwie.
Czas, który nieubłaganie dobiegał końca.Dzień Ostatniej Wieczerzy
Dziś miała odbyć się ostatnia wspólna kolacja. Miałam poważny problem. Nie wiedziałam, jak go rozwiązać. Postanowiłam udać się do mojej przyjaciółki, Weroniki.
Tak też zrobiłam.
-Co Cię do mnie sprowadza?-zapytała po powitaniu.
-Mam poważny problem.
Opowiedziałam jej wszystko.
-Jesteś pewna? Może się mylisz?
Przecząco pokręciłam głową.
-Nie mogę teraz tego rozgłosić.
-Ty MUSISZ to powiedzieć. To może być dla Was szansa.
-A co, jeśli znów będą chcieli mnie ukamienować i tym razem się uda?
-Porozmawiaj z Maryją. Powiedz jej. Ona będzie wiedziała, co w tej sytuacji zrobić.Wyruszyłam w drogę powrotną. W końcu stanęłam przed domem Maryi. Zapukałam, kobieta zaraz otworzyła.
-Maria? Co Cię sprowadza? Przecież już niedługo...
-Wiem.-przerwałam jej.-Ale muszę koniecznie z Panią porozmawiać.
Usiadłam przy stole. Maryja krzątała się bezmyślnie po domu, przestawiając różne sprzęty. Nie dziwiło mnie to. Będąc w jej sytuacji, chyba bym zwariowała.
-A więc, o czym chcesz rozmawiać?-zapytała, nie przerywając swoich czynności.
Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam jej wszystko.
Gliniane naczynie, które trzymała w dłoniach, wypadło i rozbiło się w drobny mak.
-Dzieci kochane! Coście uczynili!-skomentowała.No i rozdział pierwszy za nami. Miałam to nawet napisać w formie one-Shotu, ale stwierdziłam, że opowiadanie będzie lepsze.
CZYTASZ
JEZUS NIE UMARŁ
SpiritualUWAGA OPOWIADANIE JEST BARDZO KONTROWERSYJNE. JEŚLI JESTEŚ GŁĘBOKO WIERZĄCĄ OSOBĄ I NIE DOPUSZCZASZ DO SIEBIE "LUDZKIEJ" NATURY JEZUSA, OPUŚĆ JE. TO JEST TYLKO FANFICTION, NA TEMAT SPEKULACJI, IŻ JEZUS PRZEŻYŁ UKRZYŻOWANIE. JEŚLI JESZCZE SIĘ ZASTAN...