X

442 29 11
                                    

MARIA MAGDALENA

Dni zmieniały się w tygodnie, tygodnie w miesiące. Obie bardzo tęskniłyśmy za naszymi rodzinnymi stronami, ale powrót nie wchodził w grę.
-Ciekawe, co się dzieje w Jerozolimie.-powiedziała Weronika, wychodząc do domu.-Warzywa w tym roku obrodziły wspaniale, tak jak i zboża.-dodała.
Było sobotnie popołudnie, przyjaciółka miała wolne od pracy do poniedziałkowego rana. -Może wybrałybyśmy się na targ?-zaproponowałam.-Tak dawno nigdzie nie wychodziłyśmy.
-Tak, szczególnie w Twoim stanie, gdzie w każdej chwili możesz zacząć rodzić.
-Przecież do porodu został miesiąc.-stwierdziłam, kładąc rękę na okrągłym już brzuchu.
-To ja znam się tutaj na medycynie, więc mówię-nie.
-W takim razie zaprzęgnijmy konia i przejedźmy się po okolicy.
-Na to mogę się zgodzić. Dziś nie pracował tak ciężko, odrobina ruchu mu nie zaszkodzi.-stwierdziła, sięgnęła po kawałek chleba z masłem i wyszła przygotowywać wóz.

ZUZANNA

Na spotkaniu z apostołami, zwykle nudziłam się strasznie. Nic ciekawego się tam nie działo, Jezus opowiadał wtedy o swoim Ojcu, z którym miał nadnaturalny kontakt. Szczerze kiedyś mu tego zazdrościłam, chociaż potem przestałam. Ja przynajmniej znałam i widziałam obydwoje rodziców. On znał tylko matkę. Te myśli przerwał mi komentarz Łukasza:
-W mieście jest głośno o dwóch rzeczach.-zaczął.
-Jakich?-zapytał Jezus, upijając łyk czerwonego wina, po czym bez słowa podał kieliszek i mnie.
-Pierwsza to spekulacje na temat tego, iż Twoje Ukrzyżowanie, Panie, było swingowane*. Poza tym, będąc dziś na targu słyszałem, jak kobiety plotkowały na temat zniknięcia Marii.
-I? Co dalej?-drążył temat mój brat.
-Jedna z nich powiedziała:
"Ta ladacznica zaszła w ciążę, zapewne sama nie wie z kim, a potem dała nogę z Jerozolimy."
Na co jej rozmówczyni odparła:
"Wiesz, ona przyjaźniła się z rodziną Jezusa. Nic dziwnego, że było jej głupio."
"Dziwne to. Nawet bardzo. Pojdźmy może do Gertrudy. Zapytamy, co ona o tym sądzi."
Potem zapadła chwila ciszy.
Każdy patrzył na każdego, nie wiedząc, co na to powiedzieć.
Sytuacja, pomimo powagi, była bardzo komiczna. Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-Co Cię tak bawi, Zuzanno?-zapytał Jezus.
-Prze...przepraszam...-powiedziałam, gdy się trochę uspokoiłam.-Rozśmieszyło mnie opowiadanie Łukasza, z wtrąceniami dialogu.
Jednak mogła wyjść z tego naprawdę niezła afera. Jeśli ktoś choć wspomni, że ojcem dziecka Marii może być mój brat, wiara chrześcijańska może przestać istnieć.
-Nie zwracajmy uwagi na te plotki. Jeśli któreś z nas zacznie się tym przejmować, może być nie ciekawie. Zostańmy przy oficjalnej wersji wydarzeń.-stwierdził Jezus.
-A co potem? Maria za kilka miesięcy urodzi, i co wtedy**?  Zainteresowałeś się tym? Tak nie może być! Musisz do niej jechać i być przy niej!-zawołałam.
-Zuzka, to nie jest takie proste.
-Jak to nie? Zmartwychwstałeś! Możesz wszystko!
Wtedy dopiero będą gadać, jak zniknę nagle z miasta. Dzięki za radę, siostra.-powiedział sarkastycznie.
-Jeśli mogę wtrącić, mam pewien pomysł.-powiedział Jan.

*używam dzisiejszego slangu. Nie znam tego, który był w tamtych czasach. A poza tym-to tylko opowiadanie.

**historia W Jerozolimie, na razie dzieje się kilka miesięcy wcześniej niż ta, pisana z punktu widzenia Marii Magdaleny. Jak to się zmieni, poinformuję w opowiadaniu.

JEZUS NIE UMARŁ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz