JEJEJEJ!!!
Dziękuję za ponad 800 wyświetleń! Miło, że ktoś tu zagląda.
MARIA MAGDALENA
Była wczesna wiosna. Pewnego wieczoru siedziałam w naszej kuchni, robiąc na drutach ubranko dla dziecka. Właśnie skończyłam, gdy ze swojej sypialni wyszła Weronika. Pokazałam przyjaciółce wynik mojej pracy.
-Naprawdę śliczny kaftanik.-stwierdziła.
Dziecko w moim łonie wierciło się niemiłosiernie. Byłam już w dziewiątym miesiącu ciąży. Odłożyłam ubranko na stół, wstałam i zaczęłam spacerować po kuchni.
-Wszystko w porządku, Mario?-zapytała Weronika, wstawiając garnek z wodą na herbatę.
-Tak. Dziecko zaczyna się kręcić.-odparłam.
-Może już na nie pora?-zapytała, bacznie mnie obserwując.
-Nie mam pojęcia. Jeszcze nigdy nie...-nie dokończyłam.
Poczułam ogromny ból podbrzusza i osunęłam się na kolana.
-Mario!-zawołała przyjaciółka, podbiegając do mnie. Pomogła mi się podnieść i razem poszłyśmy do mojej sypialni.
-Zaczekaj chwilę. Pójdę wstawić wodę.-powiedziała.
-Nie...zostawiaj...mnie...-wystękałam.
-Zaraz wracam. I tak to jeszcze potrwa.-zignorowała moją prośbę, wychodząc z pokoju.
Za chwilę wróciła, niosąc czyste ręczniki i prześcieradło. Pomogła mi wstać, osłaniając przyniesionym materiałem moją pościel.
-Postaraj się chwilę pospacerować, wtedy szybciej odejdą wody.-powiedziała.
Tak też zrobiłam.
Nad ranem w końcu wody odeszły, Weronika kazała mi wrócić na łóżko. Czułam coraz częstsze skurcze, na moim czole pojawiły się krople potu.
Przyjaciółka przyniosła miskę z chłodną wodą, namoczyła w niej jeden z ręczników i delikatnie przemywała moje ciało, przynosząc tą czynnością niemałą ulgę.
Zaczęło świtać. Skurcze nie ustępowały, byłam wykończona. Nagle poczułam niemiłosierne parcie. Kilkanaście minut później, wśród moich bolesnych krzyków, przyszła na świat maleńka dziewczynka.
Zaraz potem Weronika oczyściła maleństwo, zawinęła w powijaki i podała mi. Poprawiła poduszki tak, abym mogła w miarę możliwości usiąść. Pokazała, jak przystawić córeczkę do piersi, sprawdzając najpierw, czy mam pokarm. Okazało się, że na szczęście jest, więc mała z zapałem zabrała się za jedzenie. Po kilku minutach smacznie spała, raz po raz pociągając mleko.
-Jest śliczna. Bardzo Ci pasuje.-powiedziała Weronika, patrząc na nas z uśmiechem.
-Dziękuję Ci. Gdyby nie Ty...
-Nie ma sprawy. Moja mama była akuszerką, nie raz byłam świadkiem narodzin. Jak ją nazwiesz?
Zastanowiłam się przez chwilę, przyglądając się maleństwu.
-Niech będzie...Sara. Tak, to będzie odpowiednie imię.
-A więc, witaj na świecie Saro, córko Jezusa i Marii Magdaleny.
Po czym wstała z krzesła przy moim łóżku, życząc spokojnej nocy i informując, że w razie czego mam ją obudzić, wyszła z naszej sypialni. Po chwili położyłam małą obok siebie i zmęczona, ale szczęśliwa-zasnęłam.
CZYTASZ
JEZUS NIE UMARŁ
SpiritualUWAGA OPOWIADANIE JEST BARDZO KONTROWERSYJNE. JEŚLI JESTEŚ GŁĘBOKO WIERZĄCĄ OSOBĄ I NIE DOPUSZCZASZ DO SIEBIE "LUDZKIEJ" NATURY JEZUSA, OPUŚĆ JE. TO JEST TYLKO FANFICTION, NA TEMAT SPEKULACJI, IŻ JEZUS PRZEŻYŁ UKRZYŻOWANIE. JEŚLI JESZCZE SIĘ ZASTAN...