XII

403 25 14
                                    

ZUZANNA

Pomysł Jana był dosyć szalony, ale możliwy do zrealizowania. Jezus był do niego sceptycznie nastawiony. Gdy wracaliśmy do domu, zaczęłam następującą rozmowę:
-A może to będzie dobry pomysł?
-Jak to sobie wyobrażasz?!? Mam ogłosić swoje wniebowstąpienie i po prostu zniknąć? To będzie kłamstwo, Zuziu.
-To co w takim razie zamierzasz zrobić? Powiesz: "Mam rodzinę, przepraszam bardzo, ale wszystko, w co wierzysz, o mój ludu, jest przereklamowane?!? No zastanów się! Albo jeszcze lepiej. Będziesz całe życie z Olgą, która jest około dwóch razy starsza od Ciebie?-argumentowałam.
-To nie jest takie proste, jak się Tobie wydaje.-próbował uciąć rozmowę.
-Czyli nie chcesz być ze swoją kobietą i dzieckiem?
-Tego nie powiedziałem.
-Ale o to Ci chodzi. Jesteś tchórzem. Nie nadajesz się  do tego, aby nazywać się Synem Bożym!-krzyknęłam i poszłam do domu inną drogą.

JEZUS

Ona nic nie rozumie. Nie jest obciążona problemami wiary, a co za tym idzie, historii świata.
W końcu znalazłem się przed drzwiami naszego domu. Usiadłem w ogrodzie. Teraz lepiej nie wchodzić Zuzannie w drogę.
Z drugiej strony, miała jednak rację. Nie chodziło tylko i wyłącznie o wiarę, ale przede wszystkim o to, czy podołam temu nieoczekiwanemu zadaniu, jakim jest ojcostwo. Z tymi myślami zastała mnie matka.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi prawdy? To Ty powiedziałaś Marii, aby wyjechała tak daleko.-powiedziałem w miarę spokojnie.
-Synu, zrobiłam to z dobrego serca, naprawdę. Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby świat się o tym dowiedział?
-A czy coś się stało, kiedy miała przyjść na świat Zuzka? Nikt nie powiedział na to złego słowa.
-Ale to co innego. Przepraszam, że chciałam Cię związać z Olgą. Teraz widzę, że to był błąd. Decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie.
-Mamo...Już postanowiłem. Wyjadę do Indii. Może nie dziś ani jutro, ale wyjadę.
-Jestem z Tobą całym sercem.

JEZUS NIE UMARŁ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz