2

2.7K 173 8
                                        

Przez chwilę każde z nas wpatrywało się oniemiałe w Nadie, która nagle pojawiła się przed domem. Pierwszy opanował się James, który natychmiast rzucił się w jej stronę zamykając ją w swoich ramionach. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok, ponieważ jeszcze jakiś czas temu to ja nie wiedziałam, czy jeszcze kiedykolwiek zobaczę ukochanego po tym, jak został porwany.

- Jak? Co się stało? Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? - James zasypywał blondynkę pytaniami.

Dziewczyna uśmiechnęła się słabo, opierając się na nim. Jej zmęczenie było doskonale widoczne.

- James myślę - zaczął Chris ojcowskim tonem, - że najpierw powinniśmy pozwolić jej odpocząć.

Chłopak natychmiast się zgodził, po czym wziął ją na ręce i udał się w kierunku schodów. Widziałam po minach Chrisa oraz Any, że także oni cieszą się z bezpiecznego powrotu córki. Wiedzieliśmy, iż teraz najlepsze, co możemy dla niej zrobić to zostawić ją z Jamesem. Nikt nie zająłby się nią lepiej od niego.

A skoro o mężczyznach zajmujących się kobietami mowa. Gdzie u diabła podziewa się Nathan z moim sokiem? Z tą myślą chwyciłam telefon wybierając jego numer. Odebrał po pierwszym sygnale.

- Zaraz będę w domu - oznajmił na wstępie zrezygnowanym tonem.

- Tylko kup jeszcze galaretkę - odezwałam się słodko wiedząc, że i tak mi nie odmówi.

Usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie i uśmiechnęłam się zwycięsko.

- Wykończysz mnie kobieto - zachichotał zanim się rozłączył.

Kiedy w końcu pojawił się w domu od razu rzuciłam się w jego ramiona. Chociaż nie było go tylko jakieś pół godziny naprawdę zdążyłam już za nim zatęsknić. Ciąża robiła dziwne rzeczy z kobietą. Puściłam go od razu chwytając siatkę, z którą udałam się do kuchni. Ana zajęła się robieniem galaretki, podczas gdy ja siedziałam na stołku popijając swój sok.

- Chris powiedział mi, że Nadia wróciła - Nathan usiadł obok mnie przyglądając mi się.

Właściwie nawet nie zdawałam sobie sprawy, że nie było go kilka minut, podczas których zapewne rozmawiał z ojcem. Opowiedziałam mu o tym, jak znaleźliśmy ją przed domem, a także o tym, iż obecnie zajmował się nią jej partner.

- Co chciałabyś dzisiaj robić? - uśmiechnął się do mnie, jednocześnie masując tył mojej głowy.

- Może coś obejrzymy? - zaproponowałam samej nie bardzo wiedząc, na co miałabym ochotę. - Jakoś nie chcę nigdzie dzisiaj wychodzić.

Pozornie brzmiałam i wyglądałam na spokojną, ale w rzeczywistości martwiłam się, czy osoby, które porwały Nadię nie czają się gdzieś w pobliżu oraz czy któreś z nas nie stanowi ich kolejnego celu. Może w rzeczywistości Nadia nie dała im tego, czego chcieli, więc teraz zamierzali porwać kogoś innego? Nie podobało mi się to, ponieważ miałam kolejną osobę, o którą musiałam się martwić. Fakt, że nadal nikt nie wiedział nic ani o istotach, które porywały wilki, ani o ich zamiarach był wobec tego więcej, niż niepokojący.

Gdy trzeci film dobiegł końca, a na ekranie zaczęły pojawiać się napisy końcowe podniosłam się i weszłam po schodach na górę do tymczasowej sypialni, która zajmowaliśmy z Nathanem w domu jego rodziców. Mieliśmy trzymać się razem na wypadek niebezpieczeństwa, a poza tym to był idealny pretekst dla mojego ukochanego, żeby ze względu na mój stan ktoś miał na mnie oko.

Jestem wilkiem. Nieumarłą, do cholery! Dlaczego wszyscy z moim przeznaczonym na czele muszą traktować mnie, jakbym była z porcelany? Rozmyślałam siedząc na łóżku, kiedy do moich uszu doszedł dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Po chwili Nathan usiadł się obok, obejmując mnie ramieniem.

Nieumarli 03 - Nasze WilkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz