12

1.7K 105 0
                                        

Wciąż nie do końca rozumiałam, o czym dokładnie mówił mój ojciec. Postanowiłam jednak mimo wszystko go posłuchać i uwierzyć w to, co mówił. Nie ważne, jak absurdalnie to brzmiało. Chociaż, gdyby się nad tym zastanowić to jeszcze kilka lat temu nie wierzyłam w wilkołaki, a teraz jestem jednym z nich. 

To zawsze było w tobie. Oznajmiła łagodnie Aster, a ja nie mogłam się z nią nie zgodzić.

- Poprosiłem Ane, żeby zajęła się małą. Wy w tym czasie pójdziecie ze mną - powiedział Elach, a chwilę później usłyszeliśmy odgłos silnika.

Samochód należący do Chrisa wjechał na podjazd i wysiadła z niego Ana w białej, zwiewnej sukience i czarnymi włosami zaplecionymi w warkocz. Gdybym jej nie znała powiedziałabym, że jest znacznie młodsza, wyglądała, jakby ktoś odjął jej jakieś dziesięć lat. Podeszła do nas z uśmiechem.

- Spakowałem już wszystko, co potrzebne - Elach zwrócił się do niej. - Mała jest w swoim pokoju.

Ana pokiwała głową, po czym spojrzała na mnie oraz Nathana.

- Mielibyście coś przeciwko, gdybym zabrała małą na festyn? Podobno urządzili go w sąsiednim mieście.

- Tylko bądź ostrożna - odpowiedział Nathan. - Wolałbym też, żebyście nie jechały same.

Jego matka od razu się zgodziła zapewniając, że dla bezpieczeństwa pojadą wszyscy. To mnie uspokoiło, choć wciąż w jakimś stopniu się bałam. Westchnęłam ciężko. Obawa o córkę nigdy całkiem nie zniknie, nawet gdy Alaya dorośnie. Poza tym, a może raczej przede wszystkim nie mogłam jej przecież z tego powodu wiecznie trzymać w zamknięciu. Nawet, jeśli miała dopiero kilka miesięcy nie zamierzałam odbierać jej takich radości, jak wyjście z rodziną.

- Trochę szkoda, że nas to ominie - przyznałam cicho, zasmucona tym faktem.

Zawsze lubiłam takie wydarzenia, ale kiedyś nie miałam wystarczająco odwagi, aby w nich uczestniczyć. Nie chciałam dołować się widokiem tych wszystkich ludzi kupujących te piękne rzeczy, na które mnie, jak wówczas sądziłam nigdy nie byłoby stać. Nie sądziłam też, iż zwiążę się z bogatym mężczyzną, dzięki któremu zacznę życie w luksusie. Nie chciałam być jego utrzymanką, ale od czasu przemiany zupełnie tak o tym nie myślałam, pieniądze, a także wszystko inne były jedynie rzeczami, które Nathan chciał mi dawać. Dla niego już dawno wszystko, co miał należało także do mnie, a teraz rozumiałam dlaczego. Nasz związek był znacznie głębszy, niż ludzka miłość i dzieliliśmy w nim wszystko. Oboje.

- Obiecuję, że zabiorę cię na następny - mój narzeczony pocałował mnie.

Gdy chciał pogłębić ten pocałunek przerwał nam mój ojciec. Oboje westchnęliśmy niezadowoleni, ale posłusznie wsiedliśmy za nim do samochodu. Nie znałam aż tak dobrze okolicy, by wiedzieć, gdzie jechaliśmy, rozpoznałam natomiast znak mówiący o tym, iż opuściliśmy miasto. Kierowaliśmy się dalej mknąc po asfalcie z zawrotną prędkością w znanym tylko Elachowi kierunku. W końcu ojciec zaczął stopniowo zwalniać i wjechaliśmy na leśną ścieżkę jadąc wzdłuż niej jeszcze przez jakiś czas zanim całkowicie zatrzymał samochód każąc nam wysiąść.

- Zabrałeś nas do lasu? - spytałam z uniesioną brwią rozglądając się dookoła.

- Potrzebujemy przestrzeni i prywatności - oznajmił, jakby to było coś oczywistego. - Za mną! - zawołał kierując się głębiej między drzewa. Nathan chwycił moją dłoń w swoją zanim ruszyliśmy za Elachem. 

Nie wiedziałam, jak długo już szliśmy, ani jak daleko od auta odeszliśmy, ale coraz bardziej miałam dość tej wędrówki. Gdyby ojciec raczył chociaż poinformować nas, dokąd nas zabiera mogłabym się przebrać, albo przynajmniej zmienić buty. Wciąż miałam na sobie strój, który wybrałam do restauracji, a elegancka sukienka i szpilki raczej nie były odpowiednie na leśne wycieczki.

- W porządku - powiedział ojciec zatrzymując się nagle. - Zanim zaczniemy musicie wiedzieć, że nie będzie łatwo. Wszystko, czego was nauczę kiedyś było częścią tego, kim jesteśmy. Niestety dla was utraciliście te zdolności.

- Już to mówiłeś - przerwałam mu zniecierpliwiona, na co posłał mi surowe spojrzenie.

- Zacznijmy od najłatwiejszego. Wszystko to, co czyni was, nas - poprawił się - innymi od reszty naszego gatunku to tylko mała część naszych prawdziwych umiejętności. Żeby zacząć z nich w pełni korzystać najpierw musicie na nowo nauczyć się korzystać ze swoich wyostrzonych zmysłów.

- Tato, nie mam pojęcia, o czym u licha mówisz - przyznałam, na co ten westchnął.

- Zgaduję, że najlepiej będzie wam to pokazać - zamknął na moment oczy, a kiedy je otworzył utkwił wzrok w Nathanie. - Po drugiej stronie tego drzewa - wskazał na to rosnące najbliżej nas - wykonaj jakiś znak. Wszystko jedno co.

Nathan podszedł do drzewa jednocześnie zmieniając swoje paznokcie w pazury, zgodnie z instrukcją uniósł dłoń i widziałam, jak wydrapuje coś w drewnie. W tym samym czasie mój ojciec odwrócił wzrok, jakby nie chciał widzieć nawet, w jaki sposób poruszała się jego ręka. Gdy Nathan skończył, Elach odwrócił się posyłając mu kpiący uśmiech. Kilka sekund wpatrywał się w drzewo czerwonymi oczami.

- X jest mało oryginalny - odezwał się i widziałam zaskoczenie malujące się na twarzy mojego ukochanego. Ja sama byłam pod wrażeniem.

- Jak? - zapytał Nathan ponownie stając u mojego boku.

- Korzystając ze wzroku mojego wilka oczywiście. Dzięki zmysłom *Kirmo jestem w stanie znacznie poszerzyć pole swojego postrzegania.

Musiałam przyznać, iż to było niesamowite. Miałam na myśli ani ja, ani Nathan nigdy nie bylibyśmy do tego zdolni.

- Teraz wasza kolej - po tych słowach podszedł do jednego z drzew będącego na wprost naszej dwójki.

Zgodnie z jego poleceniem najpierw odwróciliśmy się słysząc jedynie odgłos przesuwającego się po drewnie pazura. Gdy skończył pozwolił nam się odwrócić.

- Dla Zoe to będzie łatwiejsze nie tylko dlatego, że już kiedyś posiadała tę wiedzę, ale również dlatego, że jakiś czas żyła, jako człowiek - poinformował nas. - Musicie spróbować zobaczyć tył tego drzewa tak, jakbyście uczyli się korzystać z nowo nabytego wzroku po przemianie. Wyobraźcie sobie, że pierwszy raz po przemianie otwieracie oczy. Poproście wasze wilki, by pozwoliły wam to zobaczyć.

Wzięłam głęboki oddech skupiając się tylko i wyłącznie na drzewie przede mną. Usiłując przypomnieć sobie, jak to było, gdy po raz pierwszy otworzyłam oczy po przemianie zwróciłam się do Aster o pomoc.

*Pamiętacie jeszcze konkurs, który tak dawno temu urządziłam? Teraz wiecie już, do czego potrzebowałam tych imion. :) Jeszcze raz gratuluję zwycięzcom i zapewniam, że pozostałe imiona również się pojawią, ale nieco później.

Nieumarli 03 - Nasze WilkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz