18.1

1.4K 95 0
                                        

UWAGA!

Z przyczyn osobistych rozdział podzieliłam na dwie części, ponieważ nie miałam czasu napisać go od razu w całości.


Chociaż nasze postępy wciąż były powolne szło nam wszystkim coraz lepiej. Wspólnie uznaliśmy, iż przynajmniej chwilowo zachowamy nowo nabytą wiedzę i umiejętności dla nas, dlatego większość z nas odetchnęła z ulgą, kiedy włosi zdecydowali się zostać u siebie i stamtąd kierować poszukiwaniami swoich porywaczy. Dobrą wiadomością było także to, że Anie udało się dotrzeć do swojej wilczycy, która jak przedstawiła ją kobieta miała na imię Emari. Przeczuwałam, że to właśnie jej jako pierwszej się to uda, ponieważ to ona zdecydowanie była sercem naszej rodziny. Na tym niestety kończyły się dobre wieści. Krótko po telefonie od włochów Chris otrzymywał niepokojąco wiele wiadomości od znajomych na całym świecie, że wilki znikają, albo zostają odkryte ich ciała. Początkowo trzymał to przed nami w tajemnicy, jednak kiedy dowiedział się, iż zostali zabici nieznaną nam substancją zwołał zebranie, na którym poinformował o tym nie tylko naszą rodzinę, ale także Kellana oraz Daniela, którzy wciąż byli w mieście.

- Martwisz się - Nathan usiadł obok mnie chwytając moją dłoń i ścisnął ją lekko.

- Jak mam się nie martwić skoro ludzie, którzy jakieś pół roku temu porwali Nadie teraz zabijają wilki? - zerknęłam na niego zanim ponownie utkwiłam wzrok w widoku za oknem. - To, że się przeprowadziliśmy wcale nie oznacza, że jesteśmy bezpieczni.

- Wiem - przyznał z troską w głosie. - Właśnie dlatego się uczymy, żeby móc walczyć, kiedy znów zaatakują.

Skrzywiłam się, ponieważ wciąż nie lubiłam tej części naszego życia. Nie chciałam wojen, bójek i zabijania. Zamiast tego pragnęłam mieć długie i pełne spokoju życie w otoczeniu kochających nas rodziny i przyjaciół. Niestety rzadko dostajemy to, czego chcemy, a jak wiadomo wszystko na tym świecie ma swoją cenę. Jednak wciąż nawet z widmem tych wszystkich walk, jakie musielibyśmy stoczyć to życie wciąż jest o wiele lepsze od poprzedniego i za nic bym z niego nie zrezygnowała.

- Jeśli dojdzie do walki chciałabym, żebyś został z małą - znów na niego spojrzałam. Widząc, że zamierzał mi się sprzeciwić uniosłam drugą dłoń dotykając nią jego twarzy. - Ty i mój ojciec najlepiej wiecie, jak walczyć. Z wami wygralibyśmy, ale nie mogę tak po prostu zostawić Alayi bez ochrony. Elach jest bardziej doświadczony w walce, więc z nim będziemy mieć większe szanse i nikt nie obroni Alayi tak, jak ojciec - uśmiechnęłam się do niego smutno. - Proszę.

Zamknął oczy, ale zanim to zrobił widziałam w nich ból i wewnętrzną walkę. Wiedziałam, że to sprawi, iż będzie rozdarty, ponieważ z jednej strony jego obowiązkiem było chronić mnie, jako jego przeznaczoną, a z drugiej to samo czuł względem naszej córki. Nie było mu łatwo sprzeciwić się jednemu z tych instynktów. Miałam jedynie nadzieję, iż gdyby doszło do walki Nathan zrobiłby to, o co go prosiłam i został z małą. Liczyłam także, iż w miarę upływu lat wybaczy mi tę prośbę, gdyby nam się jednak nie udało i gdybym nie mogła z nimi zostać.

- Zoe - otworzył oczy patrząc na mnie z miłością, troską i bólem wymieszanymi w tych cudownych, niebieskich oczach. - Wiesz, o co mnie prosisz, prawda?

Kiwnęłam głową, a po chwili pocałowałam go. Przelewałam w ten pocałunek zarówno swoją miłość, jak i swoje obawy. Objęłam go i poczułam, jak dłońmi sunie w górę moich pleców podnosząc koszulkę, którą następnie zdjął ze mnie razem ze stanikiem. Przywierając ponownie do jego ust zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, ale zbyt zniecierpliwiona i spragniona jego dotyku ostatecznie poddałam się rozrywając szary materiał. Doszedł mnie jego cichy śmiech, który ucichł, kiedy tylko usiadłam na nim okrakiem przysuwając się bliżej i pociągnęłam go za włosy.

Nieumarli 03 - Nasze WilkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz