Maya's POV:
Dopiero następnego dnia o godzinie szóstej wróciłam do domu. Nie miałam ochoty przebywać i oddychać tym samym powietrzem co Horan. Może i brzmi to dziecinnie, ale naprawdę uwierzyłam w uczucia Nialla. Nikt jeszcze nigdy nie powiedział mi, że mnie kocha. Nikt nie poświęcał mi tak dużo czasu, a zarazem marnował swój. Widok Sophie z Niallem był dla mnie wielkim ciosem. To ja przez ostatnie tygodnie byłam z nim najbliżej, nie Sophie.
Wiedziałam jedno - za trzy dni to wszystko się skończy. Wrócę do domu, będę mogła odpocząć. Mam dość wrażeń jak na jeden miesiąc, za dużo mnie to kosztowało, zbyt wiele usłyszałam.
Czemu to ja muszę mieć takiego cholernego pecha?
- Cześć - przywitała się Grace wychylając sie zza drzwi. - Jak się czujesz?
- Jest okej - mruknęłam lekko unosząc kąciki ust.
Wczoraj, w sumie dzisiaj, nie miałam kontaktu z nikim. Fakt, że Grace dzwoniła do mnie tysiąc razy razem z Alex, Niallem, Sophie, Harrym, Louisem nie ruszał mnie. Nagle się martwią?
Na szczęście rano nie spotkałam nikogo oprócz Grace, która od razu zaczęła się wypytywać co się stało i gdzie byłam. Szczerze, spodziewałam się, że będzie krzyczeć i wyzywać od najgorszych, a jednak.
- Wiem, że miałam dać ci trochę czasu, ale ja po prostu tak nie mogę, martwię się - oznajmiła wchodząc w głąb pomieszczenia.
- No dobrze, siadaj - poprosiłam klepiąc miejsce koło siebie.
Wcześniej nie rozmawiałam z Grace o tym co się stało w barze, ponieważ myślałam, że Horan jest w domu i chciałam jak najszybciej udać się do swojego pokoju i się po prostu w nim zamknąć. Na szczęście go nie było, ponieważ domyślam się, że spędził wspaniałą noc z Sophie.
- To dotyczy Nialla, prawda? - zapytała i usiadła na krańcu łóżka.
Przytaknęłam i ściągnęłam z kolan kołdrę.
- Nie mam siły o tym rozmawiać, ale jeśli, aż tak bardzo chcesz wiedzieć to ci powiem - oznajmiłam.
Przez prawie całą noc płakałam. Kiedy chodziłam po parku, kiedy czekałam na przystanku - płakałam.
Nie miałam ochoty, ani siły rozmawiać o zdarzeniach, które wczoraj miały miejsce. Kiedy wróciłam o godzinie szóstej do domu, od razu rzuciłam się na łóżko i spałam do godziny dwunastej.
Aktualnie była dwunasta trzydzieści i od praktycznie pół godziny siedziałam bezczynnie na łóżku wpatrując się w sufit.
- Nie chcę naciskać, ale jeśli to dotyczy mojego brata, dotyczy też mnie - stwierdziła.
- Rozumiem - mruknęłam. - Po prostu widziałam jak Niall obściskiwał się z Sophie - westchnęłam.
Grace zrobiła zszokowaną minę, a ja wzięłam kolejną husteczkę z paczki, którą znalazłam wczoraj w kuchni.
- Al-ale to nie możliwe - stwierdziła. - Przecież Niall, on, on nienawidzi Sophie.
Wzruszyłam ramionami, ponieważ już jakiekolwiek wyjaśnienia nie miały dla mnie najmniejszego sensu.
- Nie musisz go usprawiedliwiać. Stało się. Nie chcę wyjaśnień, nie potrzebuję tego. Wystarczy, że zobaczyłam - westchnęłam ścierając pojedynczą łze, która spływała po moim policzku.
- Ale nie wierzę, że Niall to zrobił. - wstała. - Niech tylko przyjdzie do domu to sobie z nim porozmawiam.
Automatycznie zaczęłam zaprzeczać, a Grace zdezorientowana spojrzała w moją stronę.
- Nie chcę wyjaśnień - westchnęłam czując coraz więcej łez spływających po moim policzku.
Grace widząc mój stan, od razu do mnie podbiegła rzucając się mi na szyję.
- Przepraszam cię za niego - mruknęła. - Jest idiotą.
_________
Była godzina dziewiętnasta, kiedy siedziałam z Grace w salonie oglądając jakąś denną komedie. Do tego czasu Niall nie wrócił do domu, a mi szczerze to pasowało. Także po południu zadzwoniłam do Alex, która w tamtej chwili nie miała czasu na rozmowę ze mną. W tamtym momencie byłam wdzięczna, że mam jeszcze Grace, którą mimo, że znałam miesiąc, bardzo polubiłam.
- To było chore - zaśmiałam się. - Kto normalny goni mrówki?
Grace zaczęła się głośno śmiać, a ja razem z nią. Mimo, iż tak naprawdę nie było tu nic śmiesznego, poprawił mi się humor i śmialiśmy się dosłownie ze wszystkiego.
Nagle usłyszałam trzask drzwi i momentlanie zamarłam spoglądając na Grace.
- Kto to może być? - szepnęłam. - Powiedz, że to twoja mama.
Modliłam się, aby to nie był Niall. Wiedziałam, że prędzej czy później go spotkam, bo co by nie było on tu mieszkał.
- Grace! - krzyknął czyjś męski głos.
- O nie! Proszę, tylko nie on - szepnęłam składając dłonie do modlitwy, a Grace cicho się zaśmiała.
Siedzieliśmy w ciszy próbując nie zwracać na siebie zbytnio uwagi. Nie chciałam spotkać Nialla, tak bardzo nie chciałam.
- Grace, do kurwy! - krzyknął Horan, a dziewczyna wstała proponując, abym tu poczekała, a ja przytaknęłam.
- Co się stało? - zapytała.
- Widziałaś Maya'e? - zapytał, a mnie momentlanie oblały zimne poty. - Tylko nie kłam, Grace.
Zeszłam z łóżka próbując jakoś przedostać się do swojego pokoju, ale niestety moje szczęście wygrało i zachczyłam nogą o nóżkę od stołu. Przeklnęłam w myślach i szybko wstałam z ziemi.
- Nie rób ze mnie idioty, Grace - warknął.
Spojrzałam się w stronę przejścia do salonu, gdzie ujrzałam Horana, a za nim Grace.
- Proszę po... - przerwałam.
- Nie, nie chcę - mruknęłam okrążając kanapę i kierując się w stronę przejścia.
- To nie jest tak jak myślisz - stwierdził, a kiedy chciałam przejść, Horan stanął mi na drodze, a ja spojrzałam na Grace, która tak naprawdę nie była nic w stanie zrobić.
- Nie chcę wyjaśnień, Niall - oznajmiłam jakimś cudem mijając chłopaka i kierując się w stronę schodów.
Nie mogłam pokazać, że mi zależy. Nie mogłam się rozkleić. Nie chcę już współczucia, jestem silna.
- Proszę cię Maya, ja naprawdę cię ko... - ponownie przerwałam.
- Nie proszę cię, nie chcę tego słuchać - mruknęłam czując łzy napływające do moich oczu.
Weszłam po schodach nie zważając na prośby Nialla, abym została i kiedy weszłam do pokoju zatrzasnęłam za sobą drzwi zamykając je na klucz.
Mam dość.
________
Co myślicie? Osobiście uważam, że takie "dramy" kompletnie mi nie wychodzą.
Dlatego chce waszej opinii💞
CZYTASZ
Hi, Niall // Kik || Niall Horan ✔
FanfictionNigdy nie wiesz kto jest po drugiej stronie. A jednak. Maya Mitchell nastolatka, która codziennie wypija dwa litry wody i jest uzależniona od portali społecznościowych. Dostaje propozycje wymiany szkolnej, gdzie zostaje przyjęta do zagranicznej rodz...