Foto Foto

452 45 14
                                    

23.
Lizzy i Kenneth cały weekend spędzili na rozpakowywaniu i rozkładaniu rzeczy dziewczyny po mieszkaniu skoczka. Niekiedy, trzeba przyznać, bywało ciężko, ponieważ wiadomo powszechnie, że pani domu podczas wystroju wnętrz zawsze ma rację, nawet gdy niektórzy myślą inaczej. A w domu, gdzie gospodynią jest Lizzy Bieler jest podwójnie ciężko...
- Te ramki powiesimy tutaj! – zakomendowała po raz dziesiąty.
- Ale nie uważasz, że na tej ścianie będą wyglądać lepiej? – pytał zmęczony już Gangnes.
- Nie. Tam nikt ich nie zobaczy. A ta ściana od razu przykuje uwagę. Wierć dziury na haki!
Norweg przez moment rozważał kontynuowanie kłótni. Był w końcu uparty i lubił stawiać na swoim. Niestety Lizzy też.
- Dobrze, kochanie. – powiedział wreszcie.
Uradowana klasnęła w dłonie i zabrała się za rozkładanie swoich ozdobnych poduszek. Tym czasem Kenneth podniósł jedną ramkę.
- Będziemy mieć na ścianie tego gościa?
Lizzy nie musiała patrzeć na zdjęcie, by wiedzieć, że znów chodzi o Schlierenzauera.
- Aha. Tak. Jakiś problem? – krnąbrny uśmieszek cisnął się na jej usta. Od pary dni zazdrość Kennetha była nie do okiełznania. Wszystko z powodu zbliżającego się wyjazdu kadry do Innsbrucku. Lizzy bardzo się na niego cieszyła, ale skoczek wręcz przeciwnie.
- Skąd. – powiedział z wielką dozą nieszczerości.
Zaczął przeglądać inne zdjęcia, które miały za chwilę znajdować się na ścianie w salonie. Było wśród nich zdjęcie z Astrid pod skocznią w Planicy, selfie z Saverio z Francji, gdzie ubrani w szaliki kibiców przeżywali Euro 2016, fotka z kolegami z pracy, Fredem i Victorem, a nawet z papą Stöcklem.
- A ja jestem chociaż na jednym z nich? – spytał.
Lizzy, gdy to usłyszała, wstała od pełnych pudeł. Podeszła do  górki ramek i wygrzebała stosik, leżący na samym końcu. Podała je Kennethowi.
Na jednym stali przytuleni pod Wielką Krokwią. Na drugim byli razem z pozostałymi skoczkami, ubrani w swoje pomarańczowe czapki. Kolejne przestawiało sytuacje, jak skoczek próbował nauczyć Lizzy wystrojoną w kask skakać. Jeszcze jedno zostało zrobione przez Astrid, gdy żadne z nich nie zauważyło. Stali przed budynkiem kadry i się żegnali. Ich szczere i pełne uczuć spojrzenia sprawiały, że to właśnie zdjęcie było ulubionym Niemki.
- Zdjęć z tobą jest najwięcej.
Gangnes nie mógł dać temu wiary. Zrobiło mu się w tym momencie głupio, że mimo tych ewidentnych znaków cały czas był zazdrosny o Gregora. Ale nic na to nie poradził. To było silniejsze od niego. A wszystko z jednego powodu. Kochał ją. Po prostu ją kochał.
Wziął głęboki oddech i odważył się powiedzieć:
- Nie wiem, jak ty ze mną wytrzymujesz.
Musnęła jego wargi, jakby mówiła: „po prostu cię kocham”. Zmierzwiła też lekko jego blond włosy, na co on przysunął ją bliżej sobie.
- Przepraszam. – wyszeptał.
- Nie gniewam się, głuptasie.

Lizzy obudziła się w słoneczny poranek. Słońce wdzierało się do pokoju i otulało go jasną oświatą. Ona natomiast przykrywała się ciepłą kołdrą czując na ramieniu oddech ukochanego. Zachowywała się cicho, by go nie obudzić, ale także by jak najdłużej móc wsłuchiwać się w jego głęboki, równy oddech.
To była dla niej definicja idealnego ranka. Czując jego obecność nie potrzebowała niczego więcej. Chciała mnóstwo takich chwil.
Wpatrywała się w zegarek, który za moment miał pokazać 6.30. Poczuła w tej chwili dziwna motywację do zrywu z łóżka i zrobienia czegoś pożytecznego. Nie wiedziała jednak czego. Delikatnie więc wyswobodziła się z objęć Kennetha i stanęła gołymi stopami na podłogę. Jeszcze raz popatrzyła na śpiącego chłopaka i postanowiła przygotować coś dla niego.
Parę sekund później weszła do kuchni dziarskim krokiem. Zaczęła przeszukiwać szafki, do których ułożenia nie zdążyła się jeszcze przyzwyczaić. Znalezione produkty jednak jej nie satysfakcjonowały, a idea romantycznego śniadania utknęła zbyt głęboko w głowie, by nędzny asortyment mógł ją zniszczyć. Lizzy więc szybko ubrała leginsy, bluzę i sportowe buty. Zadecydowała pobiec do najbliższego sklepu.
Otworzyła więc drzwi od mieszkania i ruszyła. Na klatce schodowej nie było żywej duszy i słyszała głośne echo każdego swojego kroku. W mrocznych sceneriach mogłoby to wydawać się przerażające, ale przy świetle słonecznym i porannym powietrzu Niemka czuła się tu pokrzepiająco. Zbiegła więc szybko na dół i wyszła na ulicę.
Zaczęła wolno truchtać w kierunku najbliższego spożywczaka, rozkoszując się tym pięknym porankiem. Jednym z piękniejszych odkąd zamieszkała w Oslo. Taki, w który czuła się pełna energii. Myślała, że nic nie może go zaburzyć.
Jednak się myliła.
Nagle, niespodziewanie rozbłysło przed nią światło. Dziewczyna zatrzymała się momentalnie z mroczkiem przed oczami.
- Tak, jeszcze jedno!
- Co się stało? – zapytała cały czas zaćmiona Lizzy. Po chwili przetarła oczy i zobaczyła stojącego przed sobą mężczyznę z lustrzanką w ręku.
Nim się obejrzała kolejny raz zrobił zdjęcie.
- Przestań! – zażądała, nieco szybciej odzyskując dobry wzrok.
- Parę pytań do pani. Czy jest pani dziewczyną Kennetha Gangnesa?
- Nie mam zamiaru ci...
- Czy dla pani jako psychologa kadry to mądre posunięcie? Czy może istnieją jakieś relacje między pani posadą, a związkiem?
W Lizzy się zagotowało, gdy usłyszała te pytania. Nie mogła uwierzyć, że media zaczynają oskarżać ją o nepotyzm.
- Proszę mi dać spokój! – krzyknęła i z powrotem pobiegła na klatkę schodową, która była około 50 metrów dalej.
Fotograf ruszył za nią, jednak Lizzy miała długie nogi i bez większego problemu uciekła mężczyźnie.
Gdy była już w budynku, ukryła się za skrzynkami na listy, skąd słyszała przeklinanie tego faceta. Potem się uciszyło. Lizzy odczekała jeszcze parę sekund i ruszyła na górę do mieszkania Kennetha. Była roztrzęsiona po tym zdarzeniu. Musiała się jednak do tego przyzwyczaić, ponieważ życie u boku skoczka wiązało się także z mniejszą dozą prywatności.
Gdy tylko zatrzasnęła drzwi wejściowe usłyszała, dochodzący z kuchni głos.
- Jesteś kochanie! – pan domu wyszedł na korytarz i mocno ją uściskał. – Zastanawiałem się gdzie byłaś. Bo widzisz chciałem zrobić ci śniadanie, ale olśniło mnie, że nie kupiłem nic wczoraj. Więc... nie za bardzo mi to wyszło.
Lizzy, która po ataku prawie płakała, roześmiała się na jego historię. To było niesamowite, jak łatwo umiał poprawić jej humor.
- Kochany jesteś. Dziękuję. – powiedziała, starając się opanować łzy.
- Co się stało? – spytał zatroskany, ponieważ zauważył jej szybszy oddech.
Dziewczyna postanowiła nie robić z igły wideł i w jednym momencie opanowała emocje na twarzy. Nie chciała go niepokoić czymś tak nieważnym. W zamian uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Nie nic. Po prostu wyszłam trochę pobiegać i jestem zmęczona.
- Już się bałem, że coś jest nie tak.
- Nie. – zaprzeczyła pewnie. – To co? Mamy może jajka i mąkę?- spytała, całkowicie zmieniając temat.
Gangnes pokiwał twierdząco głową.
- To zabieramy się za robienie naleśników. Czas na śniadanie.

Parę dni później cała kadra znajdowała się już poza Norwegią. Konkretnie w austriackim Innsbrucku, gdzie Norwedzy mieli zaplanowane treningi razem z Austriakami. Wszyscy byli podekscytowani na ten przedsezonowy wyjazd, zwłaszcza Lizzy, która nie mogła doczekać się spotkania z kolegami z drużyny austriackiej. Ten entuzjazm udzielił się także Astrid, która nadal nie była świadoma tego, że jest obiektem westchnień Saverio. Psycholożka była za to wkurzona na przyjaciela, ponieważ uważała, że Astrid powinna to wiedzieć. Odbyła z nim także krótką rozmowę na ten temat na lotnisku w Oslo. Ten oznajmił, że na tym wyjeździe ma zamiar jej to wyznać, tylko czeka na odpowiedni moment. Oczywiście Lizzy nie była przekonana, bo Saver już nie raz w takich momentach tchórzył. Postanowiła mu jednak dodać otuchy i zapewniła, że będzie dobrze.
Norweska ekipa właśnie szła na skocznię gdy usłyszeli głos.
- Lizzy! – krzyknął zakapturzony chłopak 100 metrów przed nią i zaczął biec.
- Schlieri! – odpowiedziała i także pognała w jego kierunku.
Na przywitanie się mocno uścisnęli.
- Dobrze cię widzieć.- oznajmił.
- Ciebie też.
- Nasi rywale w formie?
Zaśmiała się.
- I to jakiej. Nie macie z nimi szans.
- A to się okaże. – odparł dumnie. – I posłuchaj, czy Kenneth jest, no wiesz, cały czas zazdrosny?
- No... powiedzmy, że trzymam go w ryzach. Trochę jest, ale chyba wie, że nie ma o co.
- To super. – Gregor odetchnął z ulgą. – Bo wiesz, nie chcę, by dochodziło do jakiś nieporozumień.
- Jasne. Rozumiem.
W tej chwili podszedł do nich Gangnes.
- Cześć. – przywitał się z Austriakiem i podał mu rękę.
- Hej, Kenneth. – odpowiedział mu. – Jak tam przygotowania do sezonu?
- Chyba dobrze wszystko idzie. A ty? Wracasz co skoków?
Schlierenzauer pokręcił głową, by potwierdzić.
- Wszystko na to wskazuje.
- To będzie zacięta walka. – powiedział Norweg.
Austriak popatrzył spode łba.
- Ale tylko na skoczni?- spytał i popatrzył wymownie na Lizzy.
Gangnes również spojrzał na dziewczynę i odpowiedział pewnie:
- Tylko na skoczni.

~~~
I jak podoba wam się ten rozdział?
Niestety musiałam nieco podkoloryzować, ponieważ z powodu kontuzji Kenny nie skaczę w tym sezonie lub jego większości 😭😭. Jak odczucia po zawodach w Kussamo? Ja się cieszę z drugiego miejsca Daniela i oczywiście trzymam kciuki za Polaków. A wy? Dajcie znać w komentarzach.
Carmen ♡

Life Support [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz