- O Lizzy! Saverio!
Do ich uszu doszły wołania Gangnesa, który w momencie rozpoczęcia ich wypowiadania był trzy kroki od nich, a gdy kończył stawał przy krześle, na którym siedziała Elizabeth.
- Och Kenneth! Jak miło cię widzieć! – zawołał do niego Saver z uśmiechem na twarzy, po chwili także podszedł i uściskał mu dłoń tak jakby nie widzieli się od paru miesięcy. – A to jak podejrzewam twoja zachwycająca partnerka.
Kenneth oczywiście momentalnie potwierdził słowa Włocha, mówiąc:
- Tak, to jest Maija. – wskazał jej osobę, a Lizzy nie omieszkała, doglądnąć jak prezentuje się dziewczyna. Jeden rzut oka wystarczył, by stwierdzić jednak, że z wyglądu nie jest nikim nadzwyczajnym. Blondynka, o ton czy dwa ciemniejsza od Astrid, jasne oczy, których koloru nie rozpoznała przy przyciemnionym świetle sali bankietowej, długie nogi, eksponowane w ciemnozielonej sukni do ziemi. Poza tym idealnie symetryczna. Wyglądała jakby połowa jej ciała została przerysowana wzdłuż osi i przerzucona także na drugą stronę. Ze znudzenia psycholożka odwróciła się do nich plecami. – Maiju, to jest mój przyjaciel Saverio.
„Może jeszcze z nazwiskiem" dopowiedziała w głowie Lizzy, słysząc poważny ton, na który się silił.
Tymczasem blondynka z szerokim uśmiechem podeszła do Włocha i uściskała mu rekę.
- Ach, czyli to ty jesteś Saverio. Cudownie cię poznać! Kenny tyle mi o tobie opowiadał. – wytrzebiotała jakże przesłodzenie.
Przyjaciel Lizzy zachował jednak zimną krew i nie zareagował w widoczny sposób na zachowanie Maiji.
- Ja też się cieszę, że mogę cię poznać. Jak widzę Kenneth niezmiennie cały czas ma bardzo dobry gust do kobiet.
Jego szarmancki, nieco uwodzicielski głos na kobiety działał jak magnez. Lizzy aż czuła jak w rezultacie tych słów nogi się uginały pod Maiją, na co ona jedynie się zaśmiała pod nosem. Musiała przyznać, że Saver był mistrzem w dziedzinie oczarowywania płci pięknej.
- Och, dziękuję. – rzekła ze śmiechem, mającym wyrazić lekkie zawstydzenie komplementem.
- Oczywiście, że mam dobry gust. – powiedział Kenneth, a przez Lizzy na dźwięk jego głosu przeszedł dreszcz. – Moja dziewczyna jest najpiękniejsza na świecie.
Siedząca cały czas tyłem do reszty Niemka czuła, jak w tym momencie jest przewiercana przez spojrzenie Norwega. Jakby nim chciał coś wskórać. Zabawne jednak jest to, że patrząc tak na Lizzy w objęciach trzymał Maiję. Z tą myślą, dziewczyna postanowiła nie reagować na tego typu zagrywki skoczka.
- Ah Kenny! Jesteś przesłodki. – krzyknęła po raz kolejny Maija, rzucając się, jak mniemała Lizzy, na szyję Kennego. – Ty mój przystojniaku.
O ile z trudem, ale Saver nie parsknął, Lizzy się nie powstrzymała. Odpowiedź Norweżki ją najzwyczajniej rozśmieszyła.
„Serio, działają na ciebie takie teksty?".
Przypomniał jej się najpiękniejszy komplement, jaki kiedykolwiek powiedział jej Kenneth. A był piękny, bo był prawdziwy, bo miał nie być komplementem, a sprawił jej największą przyjemność na świecie.
„Ty jesteś przecież Lizzy Bieler do cholery! I jeśli ty sobie sama nie poradzisz, to znaczy, że świat zmierza ku zagładzie."
To był dzień, którego wszystko zaczęło się sypać. Gdy plotki zaczęły się tworzyć, a ich relacje i decyzje doprowadziły do momentu, w którym teraz byli. Lizzy miała więc wrażenie jakby ten jeden niewymuszony komplement miał być myślą przewodnią na ten czas próby.
CZYTASZ
Life Support [ZAWIESZONE]
RomanceLizzy jest młoda, ambitna i profesjonalna. Nic dziwnego, że to właśnie jej zaproponowano stanowisko nowego psychologa norweskiej kadry w skokach narciarskich. Ale zanim przejmie tę posadę musi dobrze poznać swoich pacjentów i pokazać, że umie trzyma...