Epizod czerwonych róż

258 26 8
                                    

38.
Skoczek wrócił do domu bardzo późno w nocy. Lizzy choć nie spała udawała, że drzema. W przeciwnym razie Kenneth zaniepokoiłby się, że coś nie tak z dzieckiem i chciałby ją wieźć na pogotowie. Tymczasem jej bezsenność wiązała się raczej z jego tajemniczym spotkaniem z szefem i jakąś dziewczyną. Była zestresowana jego brakiem wyjaśnień przed opuszczeniem domu, dlatego liczyła, że rozliczą się po jego powrocie. Noc, która jednak ją zastała zmusiła Eli do przesunięcia rozmowy na następny poranek. Tymczasem uspała się w ramionach swojego mężczyzny. Sniła mimo to niespokojnie, o zdradach, tajemnicach i kłamstwach.

Z samego rana obudził ją siedzący naprzeciw Gangnes. Rozespana podniosła głowę i popatrzyła na chłopaka spoczywającego na pościeli jej nóg.

-    Wstajemy kochanie. – powiedział.

Przyjrzała mu się. W swoich bokserkach, z gołym torsem i wczorajszym zarostem wyglądał niesamowicie seksownie, ale Lizzy nie chciała dać po sobie poznać, że się zachwyca nim w momencie, gdy powinna się na niego gniewać. Zamiast więc pociągnąć jego zagranie na hormonach, spytała beznamiętnie:

-    Po co?

-    Jedziemy do pracy. Dzisiaj spotkanie w sprawie Lahti. Musisz być obecna.

Na dźwięk słowa „praca" Elizabeth w trybie błyskawicznym dźwignęła się na równe nogi i zeszła z łóżka, omijając przy tym Kennetha.

-    Skarbie, ale jest jeszcze dużo czasu. – rzekł zza jej pleców i niespodziewanie złapał ją za biodra. Po chwili zaczął muskać ustami jej szyję.

-    W związku z tym? – spytała opanowanie, choć przy nim to było trudne.

-    W związku z tym, możemy dokończyć to, czego wczoraj nam nie dali. – wymruczał treściwie do jej ucha, zsuwając ramiączko jej nocnej koszulki.

Ale Lizzy nie była w tej chwili chętna na igraszki seksualne. Nie w momencie, gdy nie wiedziała, co myśleć o jego wczorajszym kłamstwie. Jedyne, co teraz chciała od niego dostać to wyjaśnienia.

Ku jego zaskoczeniu więc nie pozwoliła mu siebie rozebrać. Zamiast go też prowokować po prostu wyrwała się z silnych ramion i ruszyła do drzwi. Już miała wychodzić z sypialni, gdy ten zagrodził jej przejście.

-    Co się dzieje? – spytał wprost, zdzwiony jej zachowaniem.

-    Nic, Kenny. Po prostu nie mam ochoty na zabawy.

Pokiwał głową, ale wyczuł, że nie w tym problem.

-    To zauważyłem, ale mi raczej chodzi o to, co cię gryzie.

-    Nic. Już powiedziałam.

-    Nie kłam mi tu. – dociekał skoczek, spoglądając na nią z góry. – Widzę, jak na mnie zimno patrzysz. O co chodzi?

-    Chcesz wiedzieć?

-    Tak!

Głośno więc westchnęła i z ironicznym śmiechem rzekła:

-    Nie domyślasz się?

-    Nie. – odpowiedział bez ogródek.

-    A gdzie wczoraj byłeś?

-    Na spotkaniu zawodników.

-    Teraz to ty kłamiesz. – odparła oskarżycielsko i głośno. –  Nie było żadnego spotkania. I wyjaśnij mi lepiej, kim jest Maija.

Na dźwięk tego imienia twarz Gangnesa zbladła, a oczy zrobiły się okrągłe.

-    Skąd o tym wiesz?

Life Support [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz